Luneta Futura. Hulajnoga elektryczna i wyścig, jaki nią odbyłem

Gdy pomyśli się, jak za sprawą odkryć i wynalazków technologicznych glob ziemski coraz to bardziej kurczyć się będzie, nie ma innego wyjścia, jak tylko zadumać się nad pojazdami różnemi, co drogę tak skracają. I nie chodzi mi tu o wielkie statki, machinę Wrightów, co już niebawem wzniesie się w niebiosa, czy owe promy, co w gwiazdy pomkną. Ale nawet o proste te konstrukcje, jak rower czy hulajnoga, co w przyszłych dekadach elektryczna będzie. One również podróże, te najmniejsze nawet, znacznie uproszczą.

Luneta Futura

Historia roweru i wcześniejszych od niego pojazdów jeżdżących

Nim o hulajnodze napiszę, wspomnieć trzeba będzie o rowerze. Choć początków jego szuka się w nowożytności wczesnej, a projektantem czyni się ucznia wielkiego Da Vinciego, Salaia, to właściwe jego narodziny na wiek dziewiętnasty przypadają. Wtedy to baron von Drais swą laufmaszynę przedstawi, a rok później ją opatentuje. Dwukołowiec ten, jako dla konia alternatywa służący, przy pierwszej wycieczce pozwolił dziesięć kilometrów przeszło pokonać w mniej niż godzinę.

Nie dziwota więc, że pomysł Draisa szybko podchwyconym został i ulepszone lub całkiem nowe konstrukcje się pojawiać zaczęły. Powstawały tricykle, a nawet kwadrycykle, z liczbą kół większą niż w laufmaszynie. Pojazdy owe musiały się jednak znaleźć w cieniu tego, co szkocki kowal Macmillan oraz Niemiec Fischer przygotowali. Oni to wprowadzili bicykle zasilane w sposób mechaniczny, przy pomocy pary pedałów. Szkot dodatkowo pecha miał, gdyż w historii niechlubnie się zapisał, jako pierwszy, co wypadek drogowy z rowerem spowodował.

Następnym był Francuz Michaux, co swojego welocypeda z pedałami innego rodzaju masom oddał – niewygodnego jednak, przez to wstrząsaczem kości nazwanym. Mimo to pojazd ten na nowo wzbudził zainteresowanie podobnymi, aż do wojny francusko-pruskiej, co rynek przebudzony zniweczyła.

luneta futura rowery

Potem przyszyły bicykle, co koło jedno większe miały od drugiego, a różnica często wręcz groteskową była. Ojców wynalazku upatrywano zaś we Francuzie Meyerze lub Angliku Starley’u. Teraz zaś dopiero upowszechniają się rowery, które najbliższe są tym, na których ludzie w dwudziestym lub dwudziestym pierwszym stuleciu jeździć będą. A wynalazek opony przez Szkota Dunlopa jazdę na rowerze dużo przyjemniejszą czyni.

Hulajnoga – cóż o niej napiszę i jakież inne pojazdy do niej podobne poznałem?

Hulajnogi natomiast, co pedałów nie wymagają, a jedynie silnego się nogą odepchnięcia, przez dzieci u początku dwudziestego stulecia używane będą. Korzeni zaś wynalazku upatruje się właśnie w laufmaszynie Draisa. Przez czas długi z dziećmi łączona będzie, a z czasem ją też wyprze deska z kółkami doczepionymi, deskorolką zwana.

Z czasem jednak powróci, a i korzystać z niej będą również i dorośli. Tacy jak ów Szwajcar Ouboter, co dla smaku kiełbaski ulubionej, a z lenistwa słodkiego, poręczny i wygodny model wynajdzie. A odnowiony zostanie również koncept, który – co zdziwić może – starym będzie. Bo już i pod koniec naszego wieku i na początku następnego pojawią się pojazdy rowerowi i hulajnodze podobne, które jednak z siły elektrycznej korzystać będą miast tej, co ją mięśnie ludzkie generują.

luneta futura hulajnogi

Pojazd taki szybko pozwoli drogę od punktu A do B pokonać, zwłaszcza gdy trasa nie wymaga sięgania po automobil, a jednak tak odległą jest, że nogi by się zmęczyły. Nie masz własnej hulajnogi? Pożyczyć ją możesz i przez czas określony korzystać. Pamiętać jedynie trzeba o przepisach drogowych, by błędu Macmillana uniknąć.

Obok hulajnóg będą i inne elektryczne urządzenia jeżdżące, do deskorolek nawiązujące lub i inne, w dwa koła jedynie wyposażone. Zaznajomienia pewnego i obycia się z nimi wymagają, o czym się boleśnie przekonałem, gdym wpadł na pomysł zajrzenia do sklepu z takowymi urządzeniami i wypróbowania jednej z tych desek. Skończyło się na tym, że fiknąłem dość szybko i płasko jak deska właśnie leżałem.

luneta futura deskorolka

Obolały mocno zdecydowałem się do swoich czasów wrócić, wziąwszy wcześniej jedną z hulajek owych. Planowałem ją potem oddać, a na razie jedynie na spokojnie w pracowni mojej do szkicownika skopiować chciałem, gdy tylko plecy po upadku przestaną mnie boleć.

Jak z hulajnogą elektryczną przeciwko laufmaszynie barona Draisa stanąłem

Rychło się przekonałem, że błąd w kalkulacjach popełniłem i nie powróciłem tam, gdzie wrócić miałem. Miast tego stanąłem oko w oko z dżentelmentem zacnym, który znajomym mi się wydawał, a który trzymał ręce na konstrukcji dziwnej, co również do czegoś podobną mi się zdawała.

Mein Gott, cóż to? – powiedział głośno nieznajomy. – Czyż święci pańscy z wynalazku mojego niezadowoleni anioła tu zesłali? Któż pan jesteś?

Z głosu Niemca poznałem, z wyglądu na naprawdę zacnego, szlachetnie urodzonego pana mi wyglądał. Powoli świtać mi zaczynało, jednak nie wiedziałem, co odrzec. Zawsze się bałem takowych spotkań, nawet jeśli – jak w tym wypadku – z człowiekiem z epoki swej najpewniej do czynienia miałem. Bo jak się przedstawić, cóż powiedzieć o sobie?

– A, może zresztą mi się wydawało tylko… – począł mruczeć Niemiec, z kłopotu mnie wybawiwszy. – Pewnieś mnie pan zaszedł niespodziewanie, gdym o eksperymencie swym myślał. Ale jakże godność pańska i cóż to w dłoni trzymasz za konstrukcję?

– Uczonym skromnym jestem, na przechadzce, że tak powiem – odpowiedziałem naprędce. – To zaś hmmm…

– Przypomina mi nieco moją laufmaszynę – stwierdził Niemiec. – Jednakowoż nie może się z nią zapewne równać, bo i jak – dodał podejrzliwie, a ja wreszcie zrozumiałem. Oto miałem przed sobą barona von Draisa z jego pojazdem. Zamiast jednak okazać pokorę przy spotkaniu z wybitnym wynalazcą, buńczucznie i nie bardzo wiem po co, zacząłem się spierać, że wcale nie, że pojazd ów bardzo zmyślnym jest, wygodnym, a i szybszym.

– Czyżby? – ironicznie spytał baron. – A może się spróbujemy, uczony panie? Do tamtych płotów, co je pan w oddali widzisz.

luneta futura hulajnoga elektryczna wyścig

Po chwili sam już nie wiem jak, ale do startu się przygotowywałem. Miałem mocne postanowienie nie korzystać z elektryczności, a jedynie odpychać się nogą. Nie tylko dlatego, by szkód jeszcze większych w historii nie poczynić (prawdę mówiąc, rozmiaru obecnych nie byłem świadomy), ale również, by zwyczajnie nie oszukiwać.

Ledwośmy jednak wyścig zaczęli, poczułem ukłucie zazdrości. Wiedziałem, że baron miał przyrodzone prawo wygrać i miejsce w historii zapewnione swym urządzeniem posiadał. A jednak chciałem mu nosa utrzeć i w pysze włączyłem napęd elektryczny.

Istotnie pycha przed upadkiem kroczy. Hulajnoga bowiem tak mnie poniosła, żem popędził Draisa zdziwionego w tyle zostawiając i podróż swą w krzakach pobliskich kończąc. Tam leżałem obolały jeszcze bardziej niż po potłuczeniu się w sklepie owym, czekając aż baron sobie pójdzie. Choć początkowo zaniepokojony szukał mnie po okolicy, wzruszył w końcu ramionami i na laufmaszynie odjechał, uznawszy mnie być może żartownisia jakowegoś, co chciał z jego konstrukcji zakpić. Dobrze w sumie, bo inaczej może by jeszcze zaczął hulajnogę oglądać i takie zmiany w wynalazku swoim poczynił, że całkiem by się bieg dziejów – nie tylko bicyklowych – zmienił.

Powróciłem do pracowni, wcześniej jednak hulajnogę do sklepu oddawszy, gdyż straciłem zupełnie ochotę na kopiowanie jej do szkicownika – a w sumie uczynić to mogłem bez konieczności wchodzenia do innych czasów. I tak sobie obiecałem odtąd czynić. A jedyną pociechą było to, że może nie popsułem idei Draisa, a kto wie – może patrząc na hulajnogę, którą przyszłe czasy stworzą, udoskonalił on właśnie laufmaszynę do postaci, którą znamy?

Od redakcji. Słowniczek (wyrażeń technologicznych i nie tylko)

von Drais – Karl Friedrich Christian Ludwig Freiherr Drais von Sauerbronn, nie do końca doceniony niemiecki wynalazca, zarządca lasów w Gegenbach, twórca wielu urządzeń, w tym maszynki do mielenia mięsa czy maszyny do pisania. Skonstruowana przez niego laufmaschine była również nazywana od jego nazwiska draisine, czyli drezyną – dopiero później nazwa ta przyjęła się dla pojazdu kolejowego.

Dunlop – John Boyd Dunlop, szkocki weterynarz i wynalazca, który opatentował gumową oponę do bicykla (wcześniej wynalazł ją inny Szkot, Robert William Thomson).

Macmillan – Kirkpatrick Macmillan, szkocki kowal, uważany za twórcę roweru z pedałami. Inne źródła wskazują Szkota Thomasa McCalla albo Niemca Philippa Moritza Fischera. Volant wspomina o anegdocie, zgodnie z którą Macmillan miał spowodować pierwszy wypadek przy użyciu roweru i potrącić pieszego (historia ta miała by być jednak zmyśloną).

Meyer, Starley – Eugene Meyer, James Starley, mechanicy ze znacznym wkładem w rozwój rowerów, których faktycznie określa się mianem ojców tego pojazdu.

Michaux – Pierre Michaux, francuski kowal, wynalazca welocypedu, który mógł masowo produkować, dzięki finansowemu wsparciu bogatych braci Aimé, René i Mariusa Olivierów. Inne źródła jako wynalazcę welocypedu wskazują syna Michaux, Ernesta, lub Pierre’a Lallementa.

Ouboter – Wim Ouboter szwajcarski bankier, twórca współczesnej składanej hulajnogi i produkującej je firmy Micro Mobility Systems Ltd. Volant słusznie przypomina historię powstania urządzenia – Ouboter wspominał, że jego ulubiona restauracja była za daleko na spacer, a za blisko na rower.

Salai – właściwie Gian Giacomo Caprotti da Oreno, uczeń Leonarda da Vinci, któremu przypisywano projekt roweru.