Luneta Futura. Kroniki Doktora Volanta

Ja, Archimedes Leonard Volant, doktor matematyki, astronomii i fizyki, absolwent znakomitego Uniwersytetu Albrechta, pasjonat aeronautyki i akwanautyki, obieżyświat i bibliofil, przystępuję niniejszym do spisania świadectwa badań, jakie odbywałem przy pomocy wynalazku, skonstruowanego siłami własnego jeniuszu skromnego, a który to pozwala przekraczać limesy czasu i przestrzeni….

Luneta Futura

Od redakcji

Powyższymi słowami zaczyna się rękopis, na który jeden z naszych redaktorów natrafił podczas poszukiwań materiałów do kolejnego artykułu. W tym celu odwiedzał Bibliotekę Jagiellońską, gdzie – zupełnie przypadkiem – znalazł kompletnie zapomniany wolumin. Zaczął go kartkować, a – po kilku godzinach – robić zdjęcia smartfonem. Kilka dni później odbywało się spotkanie redakcyjne. Tak się złożyło, że wyjątkowo wpadł na nie Prof. Mucha. Naszego redaktora coś tknęło i postanowił podzielić się z głównym x-komowym geekiem i specjalistą efektami pracy w czytelni.

Ku zaskoczeniu nas wszystkich okazało się, że sfotografowany rękopis był zaginionym pamiętnikiem przodka Profesora – doktora Archimedesa L. Volanta, z dziwnych przyczyn zapomnianego geniusza i wynalazcy. Nasz ekspert nie krył ani wzruszenia, ani radości, a  – co ważniejsze – pozwolił nam publikować dzieło przodka na ramach naszego portalu. Co będziemy konsekwentnie robić, zaczynając od dziś.

kronika volanta

Słówko wstępu

Jakiż pożytek ze zmajstrowanej przeze mnie lunety? Takiż to, że dzięki niej człowiek zaglądać może zarówno w wieki przeszłe, jak i przyszłe, oglądać wydarzenia czasów minionych, jak i te tworzone przez jednostki, które dopiero się narodzą. Wynalazku tego póki co upowszechniać nie chcę i dla własnych, uczonych celów go chowam.

Napatrzywszy się bowiem na jednostki chciwe i nikczemne, których w żadnym wieku nie brakuje, na tych wszystkich faraonów, cezarów, wodzów i jenerałów oraz innych brzuchaczy podłych, zdecydowałem się nie ujawniać go, a poczynione obserwacje zapisywać jedynie ku przemyśleniom ludzi mądrych i łagodnego usposobienia, którzy to informacje owe w czasie odpowiednim dla pożytku powszechnego wykorzystają. Niechaj kroniki moje będą i świadectwem, że wcale wiek nasz nie odznaczał się zacofaniem i że myśl technologiczna i postęp były docenianymi, że dławił nas głód wiedzy i pragnienie badania nieznanego.  

Jakże działa owa luneta moja? Nie będę się wgłębiał w zawiłości i szczegóły, na których wyłożenie dysertacja cała potrzebna by była. Dość powiedzieć, że odpowiednio skalibrowana pozwala rzeczywistość przeszłą lub przyszłą niczym w fotoplastykonie oglądać. A nawet lepiej, albowiem niby w kinematografie Francuzów Lumiere, ludzie i rzeczy na tych obrazach poruszają się. Gdy zaś parametry jeszcze lepiej dobiorę, możliwą jest rzecz prawdziwie niesłychana, czyli wkroczenie na czas krótki w oglądany akurat moment dziejowy. Z opcją taką eksperymenty przeprowadzałem ostrożnie, bojąc się, aby nie utknąć w którymś okresie i nie móc do pracowni mojej wrócić.

Zapatrzywszy się czas długi na tzw. wieki średnie i osiągnięcia mechanika królewskiego Merlina, omyłkowo jedynie czarnoksiężnikiem nazwanego, zapragnąłem spojrzeć daleko w przyszłość. Ustawiwszy koordynaty lunety mojej na dwudziesty pierwszy wiek, odczekawszy chwilę stosowną, mogłem już napawać oczy moje widokami dziwnemi a ciekawymi…

Doktor Volant XXI wiek