Hulajnoga – tak, ale nie każda
W tym miejscu dochodzimy do bardzo ważnego punktu – jaka hulajnoga zawiezie turystę nad Morskie Oko? Tańsze modele raczej się sprawdzą, zwłaszcza gdy pojedzie na niej dorosły. Mają za mało mocy, żeby komfortowo dowieźć kierującego na górę, tym bardziej że przeważająca część trasy ma spory kąt nachylenia.
W grę wchodzą więc albo hulajnogi z górnej półki, w granicach 3 tysięcy złotych, albo specjalnie zmodyfikowane, na których wjazd na wzniesienie nie zrobi większego wrażenia. Musiałyby to być także pojazdy z wymiennymi bateriami, aby dało się ją szybko wyjąć i zainstalować nową, w pełni naładowaną.
W tym miejscu wraca sprawa biznesu. Łukasz Wantuch postuluje, żeby firmy wypożyczające hulajnogi należały do górali. Co więcej, według kalkulacji radnego z Krakowa inwestycja w jedną hulajnogę elektryczną, wartą około 3 tysięcy złotych, zwróci się w mniej więcej miesiąc. Do tego wystarczy 5 cykli wypożyczenia dziennie.
Opłata za wjazd fasiągiem – czyli wozem zaprzężonym w konie – wynosi dziś 50 zł od osoby. Hulajnogą dałoby się wjechać nad Morskie Oko 2x taniej. Czas podróży uległby z kolei skróceniu o 50%.
Panie Piotrze poproszę najpierw o podstawę prawną przepisów o których piszesz? Jak osoba próbująca zostać dziennikarzem warto najpierw poznać źródła, zrozumieć je a dopiero potem opisać, po zastosowaniu się do powyższych rad powinno być w porządku, narazie tekst powyżej nie jest artykułem dziennikarskim i nie posiada wartości poznawczych…
jedynie wprowadza w błąd i może być tragiczny w skutkach
Tak a rowerem nie można.,,
Problemem może być bezpieczeństwo pieszych turystów – rozpędzeni rowerzyści i hulajnogowicze zjeżdżający z Morskiego Oka mogą powodować niebezpieczne sytuacje, szczególnie dla dzieci.
Ta cała pazerna banda chce tylko kasy dla swoich dlatego hulajnogi im nie pasują. Nie dam im zarobić a hulajką nadal będę jeździł gdzie tylko można.