Techniki wygładzania krawędzi (antyliasingu) to coś, co obecne jest w grach od wielu lat, ale mimo wielu wysiłków wciąż nie ma na rynku rozwiązania, które stanowi idealny kompromis między jakością obrazu a wydajnością. Kompromis może budzić negatywne konotacje, ale dobry kompromis nie musi być zły. Czy NVIDIA ze swoim DLAA ma w końcu przepis na antyalising, który nie powoduje drastycznego spadku fps, a jednocześnie skutecznie wygładza krawędzie bez rozmydlania obrazu? Przekonaj się.
Mimo że technik wygładzania krawędzi, znanych jako antyliasing (ang. Anti-Aliasing), jest w grach od groma, to żadna z nich nie jest idealna. Jeśli jedna poprawia wyraźnie jakość obrazu, to jednocześnie obniża drastycznie wydajność. Druga może nie powodować, że liczba klatek spada na łeb, na szyję, ale z drugiej strony – nie wygładza optymalnie krawędzi obiektów (mowa o zniwelowaniu „schodkowania” krawędzi, czyli aliasingu, dlatego w grach stosuje się receptę na ten problem, czyli antyliasing).
Czy metodą prób i błędów udało się w końcu dojść do optymalnego rozwiązania? NVIDIA DLAA to kolejna technika oparta na algorytmach sztucznej inteligencji, a za tym akronimem kryje się Deep Learning Anti-Aliasing, czyli forma wygładzania krawędzi (antyaliasingu), która wykorzystuje AI do poprawy jakości obrazu w grach. Innymi słowy: to nowoczesny odpowiednik MSAA, FXAA, TAA, SMAA i innego rodzaju technik AA, które możesz kojarzyć z popularnych tytułów.
Technika korzysta z tej samej technologii, co DLSS, z tym, że działa w natywnej rozdzielczości, a więc bez jakiegokolwiek skalowania, i kładzie nacisk na poprawę jakości obrazu (konkretnie: na wygląd krawędzi obiektów), a nie wzrost wydajności.
DLAA to nowoczesna forma antyliasingu, która często określana jako bardziej zaawansowane TAA (ang. Temporal Anti-Aliasing). Największą różnicą względem starszych metod wygładzania krawędzi jest wykorzystanie wspomnianych algorytmów SI. DLAA korzysta bowiem z modelu AI uczonego na podstawie porównań obrazów o niskiej rozdzielczości pełnego artefaktów z referencyjnymi w 16K. Technika NVIDII właśnie dzięki AI wie lepiej, jak poprawnie niwelować wszelkiego rodzaju artefakty, także te, które występują w ruchu.
NVIDIA DLAA to rozwiązanie, które trafiło do pierwszych gier w 2021 roku, a więc jest wciąż stosunkowo świeżą techniką, a przynajmniej nie tak mocno eksploatowaną przez deweloperów jak otwarte standardy dostępne na rynku od wielu lat (w tym przestarzałe MSAA). Jest to więc swego rodzaju nisza, która dopiero od niedawna jest mocniej wykorzystywana przez producentów gier. Co jeszcze warto o niej wiedzieć?
Tak, NVIDIA DLAA nie aktywujesz ani na kartach graficznych konkurencji (Radeonach i Intel ARC), ani na układach GeForce GTX. Do działania wymagane są bowiem rdzenie Tensor, które pojawiły się dopiero w serii GeForce RTX.
Aby włączyć DLAA w grach, potrzebujesz zatem:
Niezbędne będą też stosowne sterowniki do karty graficznej GeForce RTX, która dodają obsługę DLAA do danej gry.
Jest to kolejny, po TXAA i MFAA, standard wygładzania krawędzi, który zarezerwowany jest wyłącznie dla kart NVIDII. Z tym, że popularność DLAA już teraz jest wyższa niż we wspomnianych rozwiązaniach. A sam efekt – nawet lepszy, o czym przekonasz się z testów i porównań.
Pamiętaj tylko, że aktywacja DLAA wymaga rezygnacji z DLSS, które ma wbudowaną tę samą formę wygładzania krawędzi (mocno usprawnione TAA). Może być ona jednak uznawana za mniej skuteczna przez ewentualny efekt większego rozmycia spowodowanego przeskalowaniem obrazu. Co więcej, DLAA często jest też częścią opcji DLSS i traktowane jest jako najwyższy tryb jakości (renderowana rozdzielczość w 100%).
DLAA generuje spadek klatek na sekundę, ale jest on zwykle nieznaczący. Wypada pod tym względem znacznie bardziej korzystnie od nieszczęsnego MSAA, które ciągle nie może odejść na (zasłużoną) emeryturę. Więcej o wpływie na fps w teście wydajności. Na zakres spadku liczby klatek może mieć wpływ też komputer (karta graficzna).
Wpływ na jakość obrazu zależy od gry i implementacji. W niektórych może (zbyt mocno) rozmazywać obraz, by w innych oferować jakość godną najlepszych form AA.
Procesor
Płyta główna
Pamięć RAM
Karta graficzna
System operacyjny
Procesor
Płyta główna
Pamięć RAM
Karta graficzna
System operacyjny
Konfiguracja sprzętowa komputera G4M3R Elite to optymalne połączenie podzespołów, które gwarantują wysoką wydajność w różnych rozdzielczościach. Intel Core i5-13600KF i GeForce RTX 4070 Ti to idealny zestaw do 1440p, na którym możesz skorzystać z dobrodziejstw DLAA.
Zobacz:
Jeśli rozglądasz się za gamingowym PC, sprawdź odświeżone komputery marki G4M3R, w ramach której dostępne są obecnie trzy serie: Hero, Hero+ i Elite (każda z optymalnie dobranymi podzespołami, w tym kartą graficzną z serii GeForce RTX 4000).
Przeczytaj recenzje odświeżonych komputerów z serii Hero i Elite:
Różnice w wydajności między poszczególnymi technikami są porównywalne – często blisko granicy błędu pomiarowego (na wykresach średni fps; im wyższy, tym lepiej). Są one zależne od gry oraz miejsca testowego. W tych tytułach, które wybrałem do testów, były mierzone w typowym dla danej produkcji scenariuszu.
NVIDIA DLAA przynosi podobną utratę klatek na sekundę, co SMAA i TAA, choć zwykle jest ona odrobinę większa. Oznacza to, że pod tym względem wypada o wiele lepiej niż MSAA, które – jak wynika z doświadczeń w innych grach – wręcz zabija wydajność nawet na topowych kartach graficznych. Niestety, trudno znaleźć tytuł, który ma i DLAA, i MSAA.
Jako że DLAA ma wpływ nie tylko na wydajność, ale też na aspekt wizualny, nie można pominąć porównania graficznego, zarówno względem jakiegokolwiek braku AA, jak i innych popularnych technik wygładzania.
Czy technika NVIDII faktycznie wprowadza nową jakość w wygładzaniu krawędzi w grach? Czy wypada lepiej od innych rodzajów AA przy jednocześnie mniejszym spadku wydajności?
Wybrałem trzy gry, ale w przypadku Baldur’s Gate 3 pokusiłem się o dodatkowe porównanie graficzne, które bardziej uwydatnia różnice. DLAA wygląda w każdym przypadku lepiej od SMAA i TAA (nie mówiąc o jakimkolwiek braku AA). Na pierwszy rzut oka TAA może oferować bardziej wygładzony obraz, ale de facto jest on zbyt rozmyty, a co za tym idzie – dochodzi do utraty szczegółów zarówno z bliższej, jak i dalszej odległości. A jakby tego było mało, prowadzi dodatkowo do większej liczby artefaktów w ruchu.
DLAA zachowuje optymalną ostrość i szczegółowość obrazu, a także w największym stopniu niweluje wszelkiego rodzaju zniekształcenia.
Technika NVIDIA DLAA nie jest standardem, ale lista jest regularnie wydłużana o kolejne tytuły i trafia do coraz większej liczby gier klasy AAA (wysokobudżetowych).
To są tytuły, które oficjalnie obsługują DLAA. Powstały jednak mody (np. DLSSTweaks), które pozwalają zaimplementować tę technikę w (wybranych) grach, które jej nie mają, ale jednocześnie obsługują DLSS.
Czym się różni DLAA od DLSS? DLAA to właściwie DLSS bez funkcji skalowania obrazu (czyli zmniejszenia rozdzielczości renderowanej o procent zależny od trybu jakości), która istotnie zwiększa wydajność w grach.
Jeśli Twój komputer generuje wysoki fps w danej produkcji, wybierz śmiało DLAA, które powinno poprawić wygląd gry bez znaczącego wpływu na klatki (a jeśli ma wpływ, to negatywny). Jeśli jednak chcesz zwiększyć płynność obrazu (niekoniecznie dużo większym kosztem jakości obrazu), zdecyduj się na DLSS.
Efekty, jakie daje DLAA, naprawdę robią wrażenie. Spadek płynności nie jest tak drastyczny jak po włączeniu archaicznego MSAA, a jednocześnie poprawa jakości obrazu jest tak dobra, że z powodzeniem zastępuje takie rozwiązania jak TAA lub SMAA.
Krawędzie obiektów są bardziej wygładzone przy jednocześnie mniejszej utracie detali i mniej dotkliwym rozmazaniu, które bywa udręką w np. TAA. FXAA gra w innej (dużo niższej) lidze, bo choć nieznacznie obniża wydajność, to równie nieznacznie poprawia wygląd krawędzi i koniec końców sam obraz.
Czy NVIDIA DLAA jest idealne? Oczywiście, że nie, ale jest to rozwiązanie, które śmiało określiłbym jako TAA na sterydach. Gdy dana gra pozwala na aktywację DLAA, to właśnie tę wybieram jako pierwszą – pod warunkiem, że nie korzystam z DLSS. To obecnie jedna z najlepszych technik wygładzania krawędzi, która poprawia wygląd gry w sposób nie tylko widoczny na statycznych obrazkach, ale także – albo przede wszystkim – w ruchu.
Szkoda tylko, że wciąż tak mało produkcji ją obsługuje, mimo że lista sukcesywnie się wydłuża. DLAA powinno być standardem w każdej nowej dużej grze i powinno zachęcić innych producentów kart graficznych do wydania godnej alternatywy dla posiadaczy Radeonów i Intel ARC.
Przeczytaj również:
Odkryj serię GeForce RTX i pozostałe karty graficzne NVIDIA w x-komie