Batman Returns właśnie zaliczało się doń, przywodząc na myśl m.in. Final Fight Capcomu, i stało się jednym z jego najlepszych przedstawicieli – przynajmniej z Gackiem w roli głównej. Gra wyszła na różne platformy, ale najlepsze opinie zebrała wersja Konami na SNES-a. I to właśnie ją najmilej wspominam. Tytuł okazał się strzałem w dziesiątkę, nie tylko jako gra bazująca na filmie Tima Burtona z Michaelem Keatonem (ponownie) jako Człowiekiem-Nietoperzem.
Obijanie twarzy członków gangu szalonych cyrkowców z Czerwonego Trójkąta sprawiało satysfakcjonującą przyjemność. Można było się nieźle rozerwać (lub wyżyć się, jak kto woli) na tle zróżnicowanych scenerii. Gra pozwalała nawet pokierować batmobilem. Jako Batman trzeba było uchronić Gotham nie tylko przed bezwzględnym Pingwinem, ale też drapieżną Kobietą-Kot. Aż łezka się w oku zakręciła na samo wspomnienie.
The Adventures of Batman & Robin (1994 i 1995) – (zagubiona) perła dla miłośników Batman: The Animated Series
Przygody Batmana i Robina, również na SNES-a i znowu od Konami, z pierwszej połowy lat 90. XX wieku okazały się kolejną udaną grą. Taką, którą można śmiało zestawić obok takiej klasyki jak Batman Returns. Każdy z ośmiu dostępnych poziomów skupiał się na innym superzłoczyńcy. Rozgrywka była klasyczną platformówką, choć nastawioną na walkę, w której Batman wykorzystywał m.in. batarangi, gaz obezwładniający, bomby dymne czy specjalny chwytak.