Ray tracing może budzić złe skojarzenia – w końcu myślisz śledzenie promieni, widzisz oczami wyobraźni nadmiar świecidełek, które kłują zamiast cieszyć. A jakby tego było jeszcze mało, to licznik fps szoruje dno. Czy to jest coś, co sprawia, że chcesz inwestować grube tysiące w karty graficzne i procesory? Przekonaj się, ile tracisz (w klatkach), a ile zyskujesz (w grafice), zaglądając do testu wydajności RT w takich grach, jak Cyberpunk 2077, Metro Exodus i Wiedźmin 3.
Pamiętasz jeszcze, jak ray tracing wszedł do świata gamingu i nieśmiało raczkował? 6 lat minęło jak jeden dzień i z brzydkiego kaczątka stał się pięknym łabędzie… a nie, to nie ta bajka. Ray tracing to nie DLSS – od początku kusił swoimi wdziękami, przykuwając wzrok, bo miał w końcu czym. Po prostu czasem bardziej, a czasem mniej – w zależności od stopnia wykorzystania techniki przez deweloperów gier.
Kiedyś śledzenie promieni ograniczało się do pojedynczych tytułów, a jego użycie było zazwyczaj mocno wybiórcze. Dziś to niejako standard i występuje w (prawie) każdej dużej grze. Tytuł bez ray tracingu w klasie AAA to powoli historia – w końcu nikt nie chce promować swoich produkcji jako mało nowoczesnych. A śledzenie promieni kojarzy się właśnie z nowoczesnością.
Ray tracing to nie zbyteczny efekt na miarę bloomu, które potrafi rozjaśnić najjaśniejsze punkty w scenie tak, że wygenerowana poświata jest wręcz przejaskrawiona. W przypadku śledzenia promieni, które jest zupełnie czymś innym, nie ma na to miejsca. Z założenia technika RT ma odzwierciedlać to, jak zachowywałyby się odbicia, cienie oraz oświetlenie w danych warunkach, które mogą zmieniać się w czasie rzeczywistym. Ray tracing ma zatem zbliżyć wygląd gry do tego, jak otoczenie prezentuje się w realnym świecie.
Ray tracing to po prostu coś więcej niż nic niewarte świecidełka. Problem jednak tkwi w tym, że nie zawsze jest on wart aktywacji z powodu tego, jak wiele wymaga od komputera i jego podzespołów (głównie karty graficznej). Dlatego sprawdź na przykładzie kilku gier, czy zysk w grafice jest adekwatny do utraty wydajności i poznaj powody dlaczego (nie) warto włączać śledzenia promienia.
Dowiedz się więcej o tym, czym jest ray tracing i jak działa:
Procesor
Płyta główna
Pamięć RAM
Karta graficzna
Dysk
Zasilacz
System operacyjny
Testy odbywały się w optymalnej dla GeForce’a RTX 4070 rozdzielczości (1440p, czyli w 2560 x 1440 pikseli) oraz przynajmniej wysokich ustawieniach graficznych z włączonym DLSS w trybie jakości i z generatorem klatek (poza wykresami, które nie obejmują techniki skalowania i Frame Generation). Większość gier miała ustawione maksymalne detale – wyjątek stanowią Wiedźmin 3 (preset uber) oraz Cyberpunk 2077 (optymalne ustawienia z tekstu: Jak zwiększyć fps w Cyberpunku 2077). W wynikach uwzględniłem wyłącznie średni fps (im więcej, tym lepiej).
Ray tracing to obecnie najbardziej zabijająca wydajność opcja graficzna – i tu nie ma żadnych „ale”. Spadek fps nie zawsze jest jednak uzasadniony tym, co widzisz na ekranie swojego monitora lub telewizora. Bo czy niewiele lepiej wyglądające cienie to powód, by obniżać płynności animacji o np. 20 fps?
Są jednak gry, w których śledzenie promieni autentycznie zmienia postrzeganie całej sceny (np. w zasadzie całe Night City w Cyberpunku 2077 czy las w Wiedźminie 3). I to właśnie w takich grach warto z ray tracingu nie rezygnować. Pod warunkiem, że dysponujesz odpowiednio mocnym sprzętem. W najgorszym razie można iść na kompromisy w ustawieniach graficznych, bo nawet samo RT często oferuje kilka różnych wariantów jakościowych. I te różnice pomiędzy nimi także sprawdziłem.
Pamiętaj: nie zawsze warto pchać się na siłę w „ultra”. Czasem wystarczy przesunąć suwak w lewo o choćby jeden stopień i nadal cieszyć się porównywalnymi widokami przy jednocześnie wyższej płynności. O czym przekonasz się w wynikach wydajności, ale także w porównaniu grafiki na screenach.
Ray tracing wymaga też zwykle jednego: wspomagacza w postaci NVIDIA DLSS (3), AMD FSR czy Intel XeSS. Inaczej gra staje się często po prostu… niegrywalna, chyba że dysponujesz mocnym GPU, ale nawet to może wiązać się z graniem w niższej rozdzielczości. Tylko w niektórych przypadkach można sobie pozwolić na całkowite wyłączenie skalowania obrazu.
Alan Wake 2 to ciekawy przypadek, w którym RT w wielu przypadkach tylko subtelnie podkręca wygląd gry, ale dzięki temu też nie pogarsza drastycznie wydajności (między wysoką a średnią jakością ustawienia pozostają w zasadzie te same, stąd praktycznie brak różnicy w fps). W grze duży nacisk położono na path tracing, ale to temat na osobny test.
Bardzo niski klatkaż w rozdzielczości natywnej (NVIDIA DLAA) z ray tracingiem ustawionym na wysoką jakość (bez PT) jest niczym nieuzasadnioną anomalią, która nie została naprawiona od premiery. Wystarczy, że aktywujesz path tracing i Alan budzi się z sennej płynności, dostając solidnego kopa, który go ożywia.
Cyberpunk 2077 (Phantom Liberty) to jedna z najlepszych gier z obsługą RT i jedna z tych, dla których warto zainwestować w odpowiednio mocny sprzęt. Szeroki zakres użycia śledzenia promienia przekłada się na mocne zarzynanie wydajności. Ale nawet jeśli zarzyna, to i tak warto na to pozwolić. Oby więcej tak wyglądających gier z RT!
Metro Exodus w ulepszonym wydaniu opiera się wyłącznie na ray tracingu – bez karty z obsługą tej techniki nawet nie podchodź. Nie uruchomi się. Gra nie obsługuje generatora klatek, ale nawet przy zwykłym DLSS oferuje wysoką płynność (podczas akcji na bardziej otwartych przestrzeniach nie będzie aż takiego wysokiego fps). W najgorszym razie można obniżyć jakość RT – między ustawieniem ultra a wysokim różnica w wydajności jest bardzo duża.
Jedi: Survivor to najskromniejsza pod względem użycia RT gra w tym teście, ale mimo to różnica w wydajności potrafi przytłoczyć. Choć jest ona typowa dla ray tracingu.
Wiedźmin 3 w wersji next-genowej nie jest najlepiej zoptymalizowaną grą, ale nie brakuje w niej scen, których wygląd wręcz kusi, by ray tracing aktywować. Nawet jeśli wiąże się to z dużą utratą klatek, a niestety się wiąże. Jednak bez DLSS 3, a więc bez karty graficznej GeForce RTX 4000, może nie być to najprzyjemniejsze doświadczenie…
Obsługa śledzenia promieni nie jest żadnym gwarantem nowej jakości grafiki. Wszystko zależy od tego, jak gra je wykorzystuje. Nie chodzi tylko o to, co zmienia RT (cienie, oświetlenie lub może tylko odbicia), ale także, w jakim stopniu zachodzą zmiany (czasem mogą być subtelne, a czasem znaczące).
Co więcej, dużo zależy od lokacji i scenariusza (np. pory dnia), więc może zdarzyć się, że gra świetnie wykorzystuje technikę ray tracingu, ale nie w każdym miejscu dostrzeżesz duże różnice. Dlatego w poniższym porównaniu wybrałem także przykłady, w których śledzenie promieni wprowadza tylko drobne zmiany w szacie graficznej, by pokazać, że nie zawsze odmienia ono grę nie do poznania.
Ray tracing nie odmienia Alan Wake’a 2 tak, że chce się włączyć ray tracing bez namysłu. Co więcej, między wysokim a średnim ustawieniem nie ma praktycznie różnicy. Znacznie bardziej kuszące prezentuje się tryb DLSS 3.5 z path tracingiem…
Tu nie trzeba dużo mówić – ray tracing w grze CD Projekt RED to absolutne must see. Ale specjalnie wybrałem scenę, która pokazuje, że różnica nie zawsze jest kolosalna, a przynajmniej nie taka, jakiej być może niektórzy oczekiwaliby po śledzeniu promieni (to nie znaczy, że jest skromna).
Podobny trochę przykład do Cyberpunka 2077 – w Metro Exodus również jest masę scen, w których ray tracing wręcz ożywia je, ale są też takie, w których wiele się nie zmienia. W tym zestawieniu możesz jednak porównać wyłącznie tryby jakościowe (jedynie odbicia da się ustawić na hybrydowe), bo cała gra opiera się na RT, więc całkowicie go nie wyłączysz.
Różnica jest wyczuwalna, ale zależna od miejsca. Na załączonych screenach akurat jest ona dość wyraźna, ale czy uzasadnia tak duży spadek fps?
W Wiedźminie 3 postanowiłem z kolei wybrać scenę w lesie na Skellige, bo to przykład, który idealnie obrazuje, jak ray tracing potrafi zmienić wygląd gry. Szkoda tylko, że tytuł w tym trybie stawia takie wymagania… a mowa przecież o produkcji z 2015 roku!
Ray tracing wymaga odpowiedniego komputera, ale najważniejszym elementem, który pozwala w ogóle włączyć ray tracing w grach, jest oczywiście karta graficzna. Potrzebujesz więc jakiegokolwiek GeForce’a RTX, Intel ARC albo Radeona RX od serii RX 6000 wzwyż. Nie wszystkie GPU jednak sprawdzają się w śledzeniu promieni tak samo dobrze.
Obecnie prym wiedzie firma NVIDIA, która jako pierwsza wprowadziła odpowiednie jednostki RT w karcie graficznej i ray tracing do gamingu we współpracy z twórcami gier. Od tamtego czasu technika śledzenia promieni tylko się rozwija, a GPU wyposażane są w coraz mocniejsze jednostki (albo wzrasta ich liczba, albo to i to), które dodatkowo wspomagane są innymi jednostkami do obliczeń AI (do inteligentnych technik skalowania typu DLSS). I to głównie NVIDIA przyczyniła się do tego, jak obecnie wygląda lista gier z ray tracingiem (a ciągle się wydłuża!).
Jeśli oczekujesz najwyższej wydajności w RT (a nie można zapominać o generatorze klatek w ramach DLSS 3) i jakości grafiki (DLSS 3.5), to obecnie najlepszym wyborem do ray tracingowego gamingu są karty graficzne GeForce RTX 4000 (od RTX 4060 do RTX 4090). Przynajmniej do czasu serii GeForce RTX 5000 i RTX-a 5090…
Niezłym wyjściem są także układy GeForce RTX 3000 (na nich nie aktywujesz jednak Frame Generation, które bardzo przydaje się do śledzenia promieni)). Konkurencja w postaci Radeonów RX 6000 i 7000 oraz Intel ARC, choć nieustannie goni „zielonych”, radzi sobie w grach z ray tracingiem gorzej od NVIDII.
Zapytasz, a po co komu w ogóle ray tracing? W dobie gier, w których jest coraz mniej miejsca na rewolucję w grafice, szuka się rozwiązań… gdzie tylko się da. Niezależnie od tego, czy Ci się to podoba, czy nie, to właśnie ray tracing jest tą „rewolucją”, która obecnie ewoluuje od ponad 5 lat. W tym czasie do żadnego wielkiego postępu w obrębie śledzenia promieni nie doszło, ale to nie znaczy, że go w grach z RT w ogóle nie ma. Bo path tracing podnosi mimo wszystko poziom oprawy wizualnej jeszcze wyżej (niektórzy mogą uznać to za rewolucję).
Lepiej, jak gra obsługuje ray tracing, niż jakby miała go nie obsługiwać. Lepiej mieć ten wybór, niż go nie mieć. Nikt w końcu do skorzystania z RT nie zmusza – to zupełnie opcjonalne opcje graficzne poza wyjątkami typu Metro Exodus Enhanced Edition, które zostało przystosowane wyłącznie pod karty graficzne z obsługą śledzenia promieni.
Poza tym trudno dać jednoznaczną odpowiedź, czy warto aktywować ray tracing, czy nie. To zależy nie tylko od możliwości Twojego komputera (czy spadek wydajności nie zaburzy zbyt mocno płynności). Ale także od tego, jak dana gra wykorzystuje RT, oraz od tego, jakie zmiany wnosi dane ustawienie (czy różnica w grafice nie jest zbyt delikatna w stosunku do obniżki fps). Ray tracing ray tracingowi nierówny, dlatego decyzję podejmuj indywidualnie dla każdej gry z osobna.
Przeczytaj również:
Zobacz pełną ofertę na karty GeForce RTX 4000 w x-komie
Odkryj także wszystkie karty graficzne z obsługą ray tracingu w x-komie