Tajna klauzula, czyli nic nowego, gdy paktujesz ze złolem!
W półświatku ludzi dbających o prywatność w sieci panuje opinia, że firma Microsoft należy ewidentnie do tych złych, których należy unikać. Mimo to DuckDuckGo postanowiło skorzystać z danych wyszukiwarki Bing do stworzenia swojej usługi i wychodzi na to, że tak się musieli dogadać, że niby będzie blokowanie złoli śledzących, ale dla jednego zrobi się wyjątek, bo to jest nasz złol z umowy, więc w sumie dobry złol.
Oczywiście umowa jest ściśle tajna i za wyjawienie czegokolwiek z niej można trafić na długie lata do ciemnych lochów, a przynajmniej zapłacić grube miliony w amerykańskich zielonych. W związku z tym jej szczegółów nie poznamy, ale przeprowadzone badania są jednoznaczne i detale prawnicze nie są nam raczej do niczego potrzebne.
Cała reszta, jaka wydarzyła się później, to przeniesienie przepychanek na Hacker News i próby gaszenia pożaru, więc nie będziemy tego dalej relacjonować. Zainteresowani odnajdą z pewnością całą dysputę. Z naszej perspektywy mleko się rozlało i zaufanie do DuckDuckGo upadło.
Pozwolimy sobie zostać przy naszym ulubionej przeglądarce. O tym, jak ustawić Firefoxa dla większej prywatności pisaliśmy już jakiś czas temu. Mamy też tekst dla zaawansowanych o Arkenfox i user.js. Uważamy, że w połączeniu ze wspomnianym już uBlock Origin będzie to znacznie lepsza opcja niż rewelacje proponowane nam przez DuckDuckGo. Jeśli do tego dorzucicie prywatny DNS, a wszystko okrasicie darmowym VPN, to wyjdziecie na tym lepiej niż na kwakaniu.
Na zakończenie pragniemy dodać, że jeden lubi obserwować, co robi w tle przeglądarka internetowa, a drugi woli poobserwować przyrodę. Dla tych drugich mamy lunety obserwacyjne w sklepie combat.pl. Na dłuższą metę jesteśmy skłonni zaryzykować tezę, że przyglądanie się przyrodzie będzie znacznie zdrowsze, niż temu całemu przereklamowanemu Internetowi.