O ile powieść miała być listem miłosnym dla popkultury lat 80., o tyle film idzie dalej. Na ekranie przewijają się tony postaci i odniesień do znanych uniwersów i franczyz, również tych starszych czy bardziej współczesnych. Jest też o wiele mniej kameralny. Na przykład u Cline’a jedna z pierwszych prób na drodze do Jaja wiązała się z pojedynkiem w grze Joust, w którą grało się na automacie z nieumarłym królem z DnD. W filmie mamy epicki wyścig, w którym główny bohater porusza się DeLorean’em z Powrotu do przyszłości, a pojawiają się w nim także np. Batmobil z serialu z Adamem Westem, motocykl z Akiry czy King Kong.
Tak ambitny projekt był możliwy dzięki zaangażowaniu Stevena Spielberga i Roberta Zemeckisa. Jakkolwiek film jest całkiem przyjemny, trudno mówić, by był on w jakiś sposób przełomowy – chociażby w zestawieniu z dość podobnym filmem Zemeckisa z lat 90., Kto wrobił Królika Rogera? Można spotkać się z zarzutami o płytkość, wtórność i czysty fanservice.
Niektórzy mają zastrzeżenia do samej książki Cline’a, której po latach wytyka się celebrowanie eskapizmu, zachłyśnięciem nostalgią czy przedstawianie kultury nerdów jako zamkniętego światka, do którego wstęp jest wzbroniony, jeśli nie spełnia się pewnych warunków. Na książkę inaczej patrzy się też pryzmat afery Gamergate. W 2020 roku ukazał się źle przyjęte sequel Ready Player Two, który również ma doczekać się przeniesienia na ekran. Jaki będzie efekt końcowy? Zobaczymy. Na razie, wraz z rozwojem Metaversu, wygląda na to, że rzeczywistość OASIS jest nas bliżej niż myślimy.