Test i recenzja słuchawek Trust GXT 450 Blizz 7.1 – tani zestaw z dobrym mikrofonem?

Dobrze jest dostać tyyyle, za tak niewiele. Trust chyba też kieruje się takim przekonaniem, bo zestaw słuchawkowy GXT 450 Blizz 7.1 oferuje całkiem sporo i zaskakuje swoją ceną. Na pierwszy rzut oka ma wszystko, czego graczowi potrzeba podczas zaciętej rozgrywki. Jesteście ciekawi, jak prezentują się te słuchawki i czy dźwięk, który proponują, jest godny uwagi? Follow me.

Unboxing

Słuchawki Trust GXT 450 Blizz 7.1 przyszły do mnie w dość lekkim pudełku, na którym widnieje ich wizualizacja. W środku znajduje się plastikowa wytłoczka ze zestawem, plik dokumentów oraz naklejka z logo producenta. Nie ma dodatkowych gadżetów. Ale czy ich potrzeba? Moim zdaniem nie. Wyciągam więc słuchawki, by przyjrzeć się bliżej ich budowie.


Konstrukcja słuchawek Trust GXT 450 Blizz 7.1

Pierwsze co zwraca na siebie uwagę, to właśnie ta waga. Są tak lekkie, że aż ciężko w to uwierzyć. Producent podaje, że to 326 gramów. Jak i z czego są zbudowane? Już spieszę z rozwiązaniem tej zagadki. Wszystkie elementy w dużej mierze składają się z tworzywa sztucznego, najpewniej plastiku. I niestety muszę to uczciwie powiedzieć, nie jest to plastik wysokiej jakości. Zestaw słuchawkowy ma sporo nadlewów i ostrych krawędzi. 

Ale zacznę od początku i skupię się na pałąku. Jest zbudowany z dwóch części: górnej, dość sztywnej z tworzywa i dolnej/wewnętrznej z materiałowej gumy z rzepami na końcach i zahaczonej o ruchome zaczepy. Ta dolna guma służy do regulacji i dopasowania rozstawu słuchawek do wielkości głowy (o regulacji wspomnę trochę niżej). W tym miejscu też muszę wyrazić obawę o rzepy na końcach. Trzeba je odpinać z wyczuciem, bo sposób przyszycia zostawia wrażenie, że się odprują. No nic. Trochę delikatności nie zaszkodzi. 

Plastikowa część pałąka jest zakończona po obu stronach obrotowymi klamrami, na których znajdują się nausznice o zamkniętej konstrukcji. Przyglądnijmy się im bliżej.

Nausznice w GXT 450

Są w kształcie przekrzywionego pięcioboku. Od zewnętrznej strony są delikatnie wypukłe, a na środku wysepki widnieje logo producenta, przez które prześwituje podświetlenie RGB. Charakterystyczne światła w sposób pulsacyjny i ciągły wydostają się też spomiędzy przerwy między częściami frontu nausznic. Od wewnętrznej strony nausznic znajduje się część miękka i jest to gąbka obszyta imitacją skóry. I tutaj nie można się przyczepić, bo ten fragment jest w całości miękki, wygodny i łatwy w czyszczeniu. Być może jakość obszycia mogłaby być odrobinę lepsza, a w środku gąbka zapamiętująca kształt głowy, ale jednak należy pamiętać, z jakiej półki cenowej jest to akcesorium. 

Regulacja i dopasowanie do głowy

Niestety tutaj ze słuchawkami nie było nam po drodze. Pasek z rzepami nie daje zbyt dużej możliwości regulacji zestawu i nawet najmniejszy rozstaw był dla mnie zbyt szeroki. Słuchawki w dolnej części odstawały od głowy i przy samej twarzy również. Oczywiście są tego plusy, bo nawet przez moment nie odczułam dyskomfortu związanego z uciskiem głowy czy uszu. Jednak obawa o zsunięcie słuchawek już się pojawiła razem z odruchem ciągłego poprawiania. Dodam tylko, że druga, trochę szersza głowa, którą miałam pod ręką, nie miała tego kłopotu. Słuchawki może nie leżały perfekcyjnie, ale nie spadały i nie powodowały dyskomfortu.

Kabel

We wcześniejszych słuchawkach gamingowych, które miałam na recenzji, zbyt krótki kabel był odrobinę niekomfortowy. Utrudniał swobodne poruszanie w obrębie biurka. W tym modelu dwumetrowy przewód zakończony wejściem USB wystarcza w zupełności, by móc wykonywać pełen zakres ruchów przy komputerze, czy nawet wstać i podejść do okna. Przewód jest gruby i co cieszy, dość giętki. Niestety mam jedno „ale”. Kabel to odczuwalne obciążenie dla całego, i jak wcześniej mówiłam, lekkiego zestawu. Ciągle ma się wrażenie, że lewa strona jest ciągnięta do dołu. Dołączmy jeszcze do tego mikrofon umieszczony na stałe również na lewej nausznicy i pilot do regulacji głośności i RGB. No robi już się z tego całkiem spory balast.

Pilot do regulacji

Mimo że swoją wagę ma, to zdecydowanie balastem nie jest. Od razu powiem, że jestem fanką takich rozwiązań. Pilot jest przyczepiony na stałe i znajduje się na odpowiedniej dla mnie wysokości. Jest to około 30 cm od krawędzi nausznicy. Bez problemu grając prawą ręką, jestem w stanie lewą używać pilota. A na pilocie można korzystać z takich funkcji, jak: przyciszanie i pogłaśnianie dźwięku, natychmiastowe wyciszenie słuchawek, wyciszenie mikrofonu oraz włączenie i wyłączenie światła RGB na nausznicach.

Trust GXT 450 Blizz 7.1 pilot

Obecność tego pilota jest bardzo dużym plusem. Bardzo usprawnia to rozgrywkę w szczególności, jeśli nagle trzeba wyciszyć dźwięk całkowicie i nadstawić ucha, czy koty za bardzo nie rozrabiają. Przydaje się też, gdy podczas rozgrywki ktoś z domowego otoczenia zaczyna coś mówić i niekoniecznie chcemy, by współgracze to słyszeli. No i jeszcze przycisk wyłączenia podświetlenia. Dobrze, że jest taka możliwość, ale światła są na tyle jasne, przyjemne i niedrażniące, że nie miałam potrzeby ich wyłączać. (Boomer alert). Być może natychmiastowe wyłącznie RGB przydaje się, kiedy rodzic po wydaniu dyspozycji „do spania!” sprawdza, czy w pokoju młodzieży są pogaszone światła. Wtedy tylko jedno klik i wszystkie ślady przestępstwa zatarte :D. ha ha ha 

Aplikacja do słuchawek GXT 450

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ale ta historia ma dość sympatyczne zakończenie. Zaczęło się od kilku nieudanych prób uruchomienia. Generalnie nie miewam problemów z instalacją programów i aplikacji. Tutaj było pod górkę. Ale od początku.

W krótkiej instrukcji obsługi producent podpowiedział, skąd i jak ściągnąć apkę. Jednak nie wszystko szło zgodnie z planem. Po ściągnięciu ze strony producenta aplikacja nie była widoczna. A gdy już po przeszukaniu plików udało mi się ją znaleźć, od razu było widać, że instalacja nie przebiegła do końca poprawnie – program się otworzył, ale nie wykrywał słuchawek. Dopiero przy trzeciej próbie udało się poprawnie zainstalować aplikację. Skrót do programu powiał się na pulpicie, a po włączeniu od razu wykrył słuchawki. Ufff, w końcu zaskoczyło. A to, co znalazłam w środku apki, mnie zaintrygowało.

Wygląd, ustawienia i 7.1

Na pierwszy rzut oka aplikacja nie wygląda dość atrakcyjnie. Jednak z każdą minutą zaczęła zyskiwać. Od razu muszę powiedzieć, że to nie jest szczyt dźwiękowych możliwości, bo i słuchawki nie są przeznaczone do muzyki. Jednak, jak na tę półkę cenową tych ustawień dźwięku jest całkiem sporo.

Zacznę od ustawień manualnych w zakładce 7.1 Virtual Speaker Shifter. Tutaj jest dość ciekawie, bo oprócz włączenia dźwięku 7.1 (o którym troszkę niżej) każdy z siedmiu wirtualnych głośników (plus woofer) jest ruchomy i można go dowolnie przemieszczać po całym okręgu. I faktycznie, im bliżej ustawimy głośniki naszej wirtualnej głowy, tym dźwięk jest wyraźniejszy i głośniejszy. Im głośniki dalej od głowy tym bardziej dźwięk ucicha. No i tutaj już można się bawić na przeróżne sposoby. 

Można na przykład przednie głośniki z prawej i lewej strony ustawić bliżej głowy, a tylne daleko za środkiem okręgu. Następnie można odwrócić ustawienie i dostawić środkowe głośniki bliżej głowy. Każde przesunięcie wirtualnych głośników daje inny kształt dźwięku. Mnie się to podoba. 

Jeśli chodzi o dźwięk 7.1, to na miarę swoich możliwości spełnia funkcję i nie będę się tu czepiać. Dźwięk jest słyszalnie przestrzenny i można w miarę precyzyjnie określić, skąd dobiega. Po włączeniu tego ustawienia brzmienie nabiera mocy i wyrazistości. Nie usłyszymy tutaj soczystych dźwięków, ale wrażenia podczas grania są na dobrym poziomie. Ale po konkrety z rozgrywki zapraszam akapit niżej. Póki przyjrzyjmy się jeszcze aplikacji.

W manualnych ustawieniach słuchawek można jeszcze wybierać ustawienie głośności, częstotliwość próbkowania (44.1 KHz i 48 KHz), dostosować styl dźwięku w equalizerze: dance, rap, metal, jazz, softRock, Rock, Live, LOL, CF, classic, opera, normal). Do wyboru w zakładce Environment Effect można wybrać z 26 propozycji między innymi dźwięk jak z łazienki, spod wody czy z hali koncertowej.

Zostają jeszcze dwie kategorie zmiany ustawień dźwięku. SingFX oraz Surround Max. W tej pierwszej zmieniamy Vocal Fading i Kay Shifting. W drugiej, przy wcześniej włączonym Sorrnatomiast można włączyć Surround Max, co podbija jeszcze efekt 7.1.

Podsumowując: pomijając kwestię delikatnie zestarzanego wyglądu aplikacji, korzystanie z niej było naprawdę ciekawym doświadczeniem.  

Dźwięk

Zanim przejdę do konkretów, to kilka ogólnych wrażeń z użytkowania. Mimo że słuchawki mają zamkniętą konstrukcję, to mocno przepuszczają dźwięk. Zazwyczaj słucham muzyki dość głośno. W tym zestawie, przez matowość i dość mocne wypłaszczenie dźwięku odruchowo jeszcze zwiększałam głośność. No i muszę przyznać, że wtedy reszta domowników wszystko słyszała. Z założenia słuchawki mają dawać komfort izolacji i tutaj to założenie nie jest do końca spełnione.

Ale co z tym matowym dźwiękiem? Czy jest on mocno dokuczliwy? Też tak nie do końca, bo o tych słuchawek raczej nikt nie będzie wymagał audiofilskich przeżyć. Natomiast sama obecność dźwięku 7.1 spełnia swoją funkcję dość dobrze, o czym mówiłam już omawiając aplikację.

GXT w grach

Pora na testy w rozgrywce. Słuchawki są kompatybilne z laptopami i pecetami, więc przyjemnością odpaliłam na swoim PC dwa ulubione tytuły, które bardzo dobrze sprawdzają się przy testach dźwięku przestrzennego. W CS:GO słuchawki z włączonym 7.1 radzą sobie bardzo dobrze. Zarówno kroki współtowarzyszy jak i przeciwników były wyraźne i nawet przez moment nie miałam poczucia, że czegoś niedosłyszę. Wszystkie kroki, odgłosy strzelania i nawoływania były na dobrym poziomie i słyszałam je w słuchawkach z tej strony, z której nadciągały.

W Skyrim dźwięk przestrzenny również spełnia swoje zadanie. I standardowo wykonałam kilka obrotów przy wodospadach i przy każdym szelest wody było słychać w odpowiednim miejscu muszli i głowy. Podobnie zresztą było przy odgłosach chodzenia czy czarowania. Dialogi postaci były wyraźne, a ataki wilków wywołały nawet u mnie gęsią skórkę.

W muzyce

Oczywiście nie odmówiłam sobie przesłuchania sporej ilości kawałków na tych słuchawkach. I cóż mogę powiedzieć. Nie są to muzyczne słuchawki. Oczywiście nie jest tak, że słuchanie na nich jest nie do przyjęcia, ale nie można się tu spodziewać niezwykłych przeżyć. I tak jak pisałam wcześniej, dużo też ułatwia możliwość zmiany ustawień dźwięku w aplikacji. Ja na testach przesłuchiwałam utwory na neutralnych ustawieniach, żeby nie przekłamywać odbioru. Jaki rodzaj muzyki wypadł na tych słuchawkach najlepiej? Zdecydowanie była to muzyka elektroniczna. Basowy bit (mimo że nie tłusty) był w porządku, a góry nie sprawiały dyskomfortu. Więc jeśli nie szukacie w muzyce uniesień, to te słuchawki z pewnością Wam posłużą nie tylko w gamingu.

Mikrofon w Blizz 7.1

Mikrofon w tym zestawie słuchawkowym jest przytwierdzony na stałe i osadzony na dziesięciocentymetrowym, giętkim pałąku. Na końcu mikrofonu znajduje się mała, niebieska dioda, która informuje o tym, czy jest aktywny, czy nie. I w tym miejscu muszę opowiedzieć o moim największym zaskoczeniu związanym z tym zestawem.

Otóż ten mikrofon jest naprawdę doby. Nie zbiera szumów z otoczenia, dobrze separuje głoski wybuchowe i nie podbija sybilantów. Szkoda tylko, że nie jest odczepiany. No ale nie można mieć wszystkiego. Za to można go w dość łatwy sposób dostosować do najbardziej wygodnej pozycji.

Podsumowując: moi rozmówcy w grach słyszeli mnie zaskakująco dobrze i wyraźnie. Równie dobrze było podczas rozmów przez komunikatory. W tym aspekcie można Trusta bardzo pochwalić. Zobaczcie próbkę głosu.

Podsumowanie

Dla kogo zestaw słuchawkowy Trust GXT 450 Blizz 7.1? Z pewnością dla tych, którzy rozpoczynają swoją przygodę z gamingiem i nie chcą wydawać na dedykowany zestaw dużych pieniędzy. Ten zapewnia mocny dźwięk na dobrym poziomie z zaskakującą możliwością modyfikowania w aplikacji. Mikrofon w tym zestawie pozwoli na swobodne komunikowanie. Współgracze doskonale będą rozumieli wypowiadane polecenia. Za tę cenę i przy zgodzie na pewne kompromisy, zestaw zapewni dobrą rozrywkę w grach. Z powodzeniem też posłużą podczas maratonu z ulubionym serialem czy w śledzeniu filmików ulubionego YouTubera. A jeśli ktoś nie ma jeszcze swoich preferencji odnośnie zestawów gamingowych, to te słuchawki z pewnością pozwolą je wyrobić.

Minusy

  • ciężki kabel w stosunku do konstrukcji
  • słaba jakość materiałów
  • mikrofon przyczepiony na stałe

Plusy

  • całkiem dobry mikrofon
  • plastyczny pałąk mikrofonu
  • długi, giętki kabel
  • pilot do sterowania dźwiękiem na kablu
  • lekka konstrukcja (to jest jednocześnie plus i minus)
  • dość dobra wygoda użytkowania
  • aplikacja

Ocena redakcji

7/10