Ramię w ramię z twórcą. Recenzja mikrofonu Trust GXT 255+ Onyx

Mikrofony USB to niesamowita wygoda. Tak samo jak regulowane ramiona, na których można je instalować. Mikrofon Trust GXT 255+ Onyx, który miałem okazję potestować, łączy w sobie jedno i drugie. Co jeszcze oferuje? Jakie są jego słabe strony? Kto powinien zainteresować się tym modelem? Na te i wiele innych pytań postaram się odpowiedzieć w niniejszej recenzji.

Zawartość zestawu Trust GTX 255+ Onyx

Oprócz samego mikrofonu, mamy również regulowane ramię mikrofonowe lub jak kto woli – wysięgnik. Z podstawy ramienia, nieco ponad stojakiem, którym przymocujemy konstrukcję np. do biurka, wydobywa się przewód USB o długości 1,8 metra. To jednak nie jedyny przewód, jaki został dołączony do zestawu. Znajdziemy tu również króciutki kabel USB-A – USB-C, którym połączymy mikrofon z ramieniem.

W pudełku jest też papierologia – minimalistyczna, wręcz szczątkowa. I bardzo dobrze, bo Trust GXT 255+ Onyx nie wymaga opasłych podręczników z instrukcją obsługi. Generalnie mamy wszystko, czego potrzeba, żeby podłączyć sprzęt i zacząć cieszyć się jego możliwościami.

Trust GXT 255+ Onyx – specyfikacja, ogólne informacje o urządzeniu

Trust GXT 255+ Onyx to mikrofon kardioidalny, co oznacza, że rejestruje dźwięk z jednego określonego kierunku. Na opakowaniu przeczytamy, że świetnie nada się do takich zadań, jak nagrywanie podcastów, vlogów, wokalu, podkładanie głosu czy streamowanie. Tak się składa, że mam swój podcast, więc to tam głównie testowałem możliwości tego mikrofonu.

Dużym atutem urządzenia jest jego kompatybilność z wieloma systemami. Mikrofon podłączymy do urządzeń na systemach Windows (10 lub 11), MacOS, ChromeOS, ale też do konsol nowej generacji: PlayStation 5 oraz Xbox Series X i S.

Co można powiedzieć o designie Trust GXT 255+ Onyx? Producent postawił na minimalistyczną estetykę. Nie jest to absolutnie zarzut, wręcz przeciwnie — dla mnie to jedna z większych zalet tego mikrofonu, który swoim czarnym, jednolitym i matowym wykończeniem praktycznie w ogóle nie rzuca się oczy. Jeśli nagrywacie vlogi albo pokazujecie swoje facjaty na streamach, możecie być pewni, że uwaga odbiorców pozostanie skupiona na Was, nie na mikrofonie.

W zasadzie jedyną „ekstrawagancją” tego urządzenia jest świetlny pierścień RGB zlokalizowany tuż pod ustnikiem z filtrem pop. Możemy go personalizować za pomocą sześciu różnych kolorów. Siódmy kolor, czerwień, informuje użytkownika o tym, że mikrofon aktualnie jest wyciszony. Przycisk, którym zmienimy kolor pierścienia, znajduje się w tylnej części mikrofonu.

Pod pierścieniem z kolei znalazło się miejsce na pokrętło do regulacji głośności nagrywania. Kiedy je wciśniemy, mikrofon przejdzie w stan wyciszenia. Ponowne kliknięcie pozwoli nam wrócić do trybu rejestrowania dźwięku.

Na samym dole mikrofonu mamy dwa wejścia: USB-C, którym podłączymy mikrofon do ramienia lub bezpośrednio do urządzenia nagrywającego, a także wyjście minijack, do którego możemy podpiąć słuchawki i w czasie rzeczywistym odsłuchiwać tego, co właśnie się nagrywa. Producent obiecuje brak jakichkolwiek opóźnień tego, co słyszymy w słuchawkach, w stosunku do tego, co rejestrujemy mikrofonem. Po kilku godzinach nagrań przy pomocy Trust GXT 255+ Onyx mogę potwierdzić, że nie są to obietnice bez pokrycia; praca ze słuchawkami jest komfortowa i co najważniejsze – nie wytrąca mówiącego z rytmu wypowiedzi.

Sam mikrofon fabrycznie został umieszczony w uchwycie antywstrząsowym przykręcanym do ramienia. Wyjęcie go stamtąd jest co prawda możliwe, ale przy okazji również karkołomne, co stanowi ostateczny dowód na to, że ramię mikrofonu nie jest akcesorium opcjonalnym, lecz koniecznością.

Trust GXT 255+ Onyx

Specyfikacja mikrofonu Trust GXT 255+ Onyx

Pełna specyfikacja urządzenia wygląda następująco:

Ramię mikrofonowe: montaż, jakość wykonania, użyteczność

Regulowany wysięgnik Trust GXT 255+ Onyx jest banalnie prosty w instalacji i regulacji. Podstawą jest zacisk, który przymocowujemy do biurka lub blatu stołu. Reszta to już wyłącznie zginanie na łączeniach w celu regulacji.

Punkty do wyregulowania są trzy: pierwszy przy podstawie, drugi mniej więcej w połowie wysięgnika, i wreszcie trzeci, który pomaga bezpośrednio ustawić pozycję mikrofonu względem aparatu mowy użytkownika.

Stabilność konstrukcji pozostawia nieco do życzenia, szczególnie przy podstawie, która bywa skrzypiąca i chwiejna, nawet przy mocnym dokręceniu pokrętła regulacyjnego. Zdarzało się nawet, że potrafiła poddać się ciężarowi mikrofonu i obniżała go trochę bardziej, niż bym sobie życzył. Kolejna rzecz – całość łatwo wprawić w drganie. Jeśli przypadkiem szturchniecie biurko lub stół, do którego przytwierdzony jest wysięgnik, ten raczej na pewno odpowie drżeniem.

Trust GXT 255+ Onyx

Na plus na pewno należy zaliczyć lekkość konstrukcji. Ramię i mikrofon ważą łącznie 1,4 kg. Warto w tym miejscu dodać, że to pierwsze w większości wykonane zostało z aluminium. 

Całość daje obietnicę trwałości na lata, choć za plastikowe regulowane pokrętła na łączeniach nie dam sobie uciąć ani ręki, ani nawet palca; ich dokręcenie i poluzowanie wymaga sporo siły, a wrażenia z regulacji są takie, że bałem się dociskać je mocniej w obawie o to, że coś pęknie, wystrzeli i wysięgnik będzie można wyrzucić do kosza. Oczywiście to tylko wrażenia, bo ostatecznie nic takiego się nie stało, a raz zainstalowane i wyregulowane ramię służyło mi już do końca testów.

Co z wygodą użytkowania? Jest solidnie. Jeśli macie biurko przy ścianie i chcecie przymocować wysięgnik do zewnętrznej części blatu, to po nagraniu jednym ruchem możecie odsunąć całość tak, żeby przylegała do ściany i nie zajmowała wiele miejsca. U mnie się to sprawdzało.

Trust GXT 255+ Onyx

Na co dzień do nagrywania podcastu korzystam z Trust GXT 252 Emita, a więc równości mikrofonu USB, w dodatku tej samej firmy, co testowany model. Mój mikrofon jednak stoi na małym biurkowym statywie, który paradoksalnie zajmuje więcej miejsca niż ramię Trust GXT 255+ Onyx. A już na pewno bywa irytujący, kiedy podczas nagrania chcę sprawdzić coś w laptopie, ale ten jest daleko, bo przedziela go mikrofon z dużą i ciężką podstawką. Mając mikrofon na wysięgniku, podobne problemy całkowicie znikają.

Trust GXT 255+ Onyx

Jaką jakość dźwięku Trust GXT 255+ Onyx jest w stanie zaproponować?

Zacznijmy od tego, że Trust GXT 255+ Onyx to prosty mikrofon plug and play, który nie posiada dedykowanego producenckiego oprogramowania. Dla niektórych to będzie problem, dla innych nie, fakt jest taki, że jesteśmy skazani na ustawienia, które zaproponował nam producent, a ewentualne zmiany w tym zakresie umożliwi nam dopiero postprodukcja za pośrednictwem zewnętrznej aplikacji, np. Audacity.

Tak jak wspomniałem kilka akapitów wcześniej, mikrofon testowałem głównie pod kątem podcastu, który nagrywam. W takiej roli Trust GXT 255+ Onyx wypada solidnie, choć do ideału brakuje sporo.

Trust GXT 255+ Onyx

Co mi się podobało? Na pewno to, że dźwięk jest czysty, nieźle odwzorowany. Kardioidalność mikrofonu również zakwalifikowałbym jako jego atut, ponieważ podczas monologów nie słychać było niczego poza moim głosem; w postprodukcji poniższego odcinka nie usuwałem nawet szumów otoczenia, bo uznałem, że nie ma takiej potrzeby (uwaga, nagranie nie jest „czystym” zapisem zarejestrowanego dźwięku, ma na sobie kilka efektów, takich jak podbicie basu i sopranu, limiter czy kompresor).

Przejdźmy do tego, co niekoniecznie przypadło mi do gustu. Rzecz pierwsza – filtr pop, który absolutnie nie realizuje swoich zadań. Jeśli odtworzycie sobie powyższy podcast, szybko usłyszycie, jak „szumią” po uszach spółgłoski zwarto-wybuchowe, szczególnie „p” oraz „b”. Częściowo ten problem można rozwiązać, zwiększając odległość ust od mikrofonu, aczkolwiek wtedy może ucierpieć na tym jakość dźwięku. Całkowicie z kolei poradzimy sobie z niedogodnością, dokupując zewnętrzny filtr pop z osłoną na elastycznym pałąku.

Drugim problemem, jaki miałem z testowanym Trust GXT 255+ Onyx, była jego czułość. Pod tym względem strasznie trudno było mi go optymalnie wyregulować. Albo nagrywał za głośno, albo za cicho, kiedy zaś wydawało się, że jest odpowiednio, okazywało się, że każde podniesienie głosu przeze mnie (a często podnoszę głos) skutkowało nieprzyjemnym dla ucha przesterem.

W ogólnym rozrachunku jednak, pamiętając o tym, że mówimy o mikrofonie USB, jest naprawdę solidnie. Bądź co bądź, mój głos w Trust GXT 255+ Onyx podobał mi się bardziej niż w modelu Trust GXT 252 Emita, który używam na co dzień. Problemy, o których wspomniałem, a więc kiepski filtr pop i sporadyczne przestery, wydają się możliwe do zredukowania niewielkim kosztem, więc nie ma co ich przesadnie demonizować.

Trust GXT 255+ Onyx

Stosunek ceny do jakości

W momencie tworzenia tej recenzji (17 marca 2023) za mikrofon Trust GXT 255+ Onyx zapłacimy w sklepie x-kom 699 zł. Czy w tej cenie uda nam się nabyć sprzęt, który ma lepszą specyfikację, oczywiście przy założeniu, że też miałby to być mikrofon USB w zestawie z ramieniem?

Z tego, co przewertowałem ofertę x-komu, wnioskuję, że byłoby o to ciężko. Aczkolwiek nie jest to też całkowicie wykluczone, biorąc pod uwagę, że różni producenci dodają czasem do specyfikacji różne dane, a czysta papierologia nie do końca odzwierciedla to, jak mikrofon spisuje się w akcji.

W każdym razie Trust GXT 255+ Onyx wydaje się wyceniony rozsądnie.

Trust GXT 255+ Onyx

Podsumowanie: czy warto kupić mikrofon Trust GXT 255+ Onyx

Na to pytanie mogę odpowiedzieć jedynie twierdząco. Trust GXT 255+ Onyx to jedna z ciekawszych propozycji pojemnościowych mikrofonów USB w swojej półce cenowej. Urządzenie rejestruje dźwięk, który jest czysty, wyraźny i nie wymaga zbyt wielu zabiegów postprodukcyjnych.

Oczywiście nie jest to mikrofon idealny, ma kilka wad, które wyszczególniłem w recenzji, natomiast nie dyskwalifikują one Trust GXT 255+ Onyx jako produktu godnego polecenia.

Kto powinien się zainteresować tym mikrofonem? W pierwszej kolejności do głowy przychodzą mi podcasterzy oraz streamerzy, którzy po prostu chcieliby zacząć nagrywać, bez konieczności martwienia się o techniczne zawiłości. Osoba, która zdecyduje się na zakup, Trust GXT 255+ Onyx musi liczyć się z koniecznością znalezienia miejsca na ramię oraz – tu moja osobista rada – zaopatrzenia się w sensowny filtr pop, ponieważ ten oryginalny nie sprawdza się w ogóle.

Poza tym to naprawdę solidny sprzęt, który z czystym sumieniem Wam polecam.

Minusy

  • filtr pop, który nie spełnia swojej funkcji,
  • sporadyczne przestery,

Plusy

  • bardzo dobra jakość wykonania,
  • prosty i elegancki design,
  • jakość nagrywanego dźwięku,
  • rozsądna wycena,
  • kolorowy pierścień pod ustnikiem,
  • wygodne w użytkowaniu ramię mikrofonu,
  • kompatybilność z wieloma systemami.

Ocena redakcji

8/10