Po cichutku, bez większego szumu Huawei wprowadził na rynek nowe słuchawki TWS. Zachował przy tym konsekwencję w nazewnictwie i oznaczył je jako FreeBuds 4i. To o tyle ciekawe, że w Państwie Środka czwórka uznawana jest za pechową i znane są przypadki, kiedy marki rezygnowały z tej cyfry przy wyborze nazwy dla produktu. Cóż, może Huawei jest najzwyczajniej w świecie pewny jakości oferowanego sprzętu. Czy słusznie? Na to pytanie odpowie recenzja Huawei FreeBuds 4i.
W recenzji FreeBudsów Pro zachwycałem się nowym, bardziej kompaktowym sposobem pakowania. Tym mocniej cieszy mnie kontynuacja tego trendu. Premierowe TWS od Huaweia również dotarły do mnie w małym, solidnie wykonanym (no może dolna ścianka jest ciut cieńsza) i estetycznym pudełeczku. Mnie ten minimalizm się podoba. Także dlatego, że mam zwyczaj kolekcjonowania opakowań sprzętu, który kupuje. To akurat mógłbym z łatwością zmieścić w z trudem wygospodarowanej na potrzeby mojego wewnętrznego dziecka szafeczce.
W środku opakowania znalazłem:
Choć jest to mocno standardowy zestaw, to pierwsze wrażenie po prostu nie mogło być inne niż bardzo dobre. Huawei dostarcza swoje produkty w starannej, godnej renomy marki oprawie.
Zaznaczę tylko, że słuchawki otrzymałem bezpośrednio od producenta. To model przeznaczony wyłącznie do testów.
FreeBudsy 4i to – chciałoby się powiedzieć: klasyczne – słuchawki TWS typu stick. Ich stylistykę znamy już doskonale, i to nie tylko z portfolio Huaweia. Świeżością i wyrazistością zdecydowanie ustępują FreeBudsom Pro. Do tego na razie występują tylko w dwóch wersjach kolorystycznych.
Ja otrzymałem tę moim zdaniem najskromniejszą, czyli białą. I w sumie jestem z tego faktu zadowolony, bo sprzęt prezentuje się po prostu dobrze.
Słuchawki są świetnie wykonane – z dużą dokładnością i dbałością o szczegóły. Tworzywo, z którego je ukształtowano, wydaje się być dobrej jakości. Całość wykończono na wysoki połysk, co oczywiście ma dobre i złe strony. Plusem jest estetyka. Minusem – fakt, że słuchawki są diabelnie śliskie i jeśli ma się choć trochę wilgotne ręce, trudno je pewnie złapać. Ten problem pojawia się zwłaszcza podczas próby wyjęcia sticków z etui.
Skoro mowa o etui, ma ono owalny kształt i płaską podstawę. Jest tak wyprofilowane, że trzymanie go to czysta przyjemność (do czasu, aż się nie pobrudzi, a brudzi się łatwo). Jeśli chodzi o tworzywo, to jest to ta sama jakość co w przypadku słuchawek. Szkoda tylko, że klapka ma mniejszą grubość, trochę trzeszczy i jest osadzona na zawiasie, który nie budzi zaufania. Ale za to przy przechyleniu słuchawek zamyka się samoczynnie.
Pora przyjrzeć się specyfikacji FreeBudsów 4i. Prezentuje się ona następująco:
Choć dodawanie czegokolwiek może wydawać się zbędne – bo przecież Huawei tym razem niczym nie zaskoczył – na pewno warto zwrócić uwagę na deklarowany czas pracy. Jest on imponujący i oznacza, że w teorii słuchawki wystarczy ładować raz dziennie.
A jak pod kątem specyfikacji wypada porównanie FreeBudsów 4i do 3i? Można powiedzieć, że to wolno postępująca ewolucja. Wymiary są bardziej kompaktowe, a czas pracy – wyraźnie dłuższy. W słuchawkach postawiono jednak na ten sam typ przetwornika (może nawet ten sam model). Pojawiło się jednak kilka drobnych różnic konstrukcyjnych, które mogą wpłynąć na brzmienie.
Gdy przyjrzeć się słuchawkom z bliska, widać, że są „brakującym ogniwem” między FreeBudsami 3i a FreeBudsami Pro. Te pierwsze przypominają przede wszystkim wielkością. Te drugie – profilem (bardziej zagiętym niż w trójkach). Takie rozwiązanie przekłada się na świetną wygodę. Dobrze umieszczonych słuchawek dosłownie nie czuć w uszach. Układają się bardzo swobodnie, a do tego trzymają się naprawdę stabilnie.
FreeBudsy 4i wyposażono w sterowanie dotykowe. Nie aktywuje się go jak w modelu pro, lecz w najpopularniejszy sposób – dotykając zewnętrznych stron słuchawek (a dokładnie: antenek). Co ciekawe, producent dość mocno ograniczył tę funkcjonalność. Za pomocą dotyku wykonuje się następujące akcje:
Z jednej strony rozumiem taką decyzję, bo skutecznie ogranicza ona możliwość przypadkowego wydania polecenia. Z drugiej – czasem brakuje szybkiego przełączenia utworu czy odrzucenia połączenia. Na szczęście te opcje można ustawić z poziomu aplikacji. Do wyboru wciąż pozostają jednak dwa gesty, choć akurat można przypisać je i do prawej, i do lewej słuchawki. Dla mnie optymalnym rozwiązaniem były pauza na lewej i następny utwór na prawej.
Aha – bo to ważne – w aplikacji nie ma możliwości przypisania do słuchawki gestu zwiększającego lub zmniejszającego głośność.
Jak wszystkie słuchawki Huaweia, FreeBudsy 4i współpracują z Ai Life. Aplikacja wykryła je w kilka sekund. Na ekranie startowym można:
Nie ma tego wiele, ale warto pamiętać, że aplikacja jest ciągle rozwijana i czuwa nad całym arsenałem urządzeń Huaweia. Wydaje mi się, że dodanie equalizera jest po prostu kwestią czasu.
Pod tym kątem o słuchawkach Huaweia mogę powiedzieć tylko jedno – są wzorem. Z FreeBudsami 4i nie miałem żadnych problemów. Słuchawki błyskawicznie parowały się ze smartfonem (da się też korzystać z jednej), a sygnał był stabilny nawet na dużych odległościach (6-8 metrów). Wyeliminowano też gnębiącą 3i przypadłość chwilowego zatrzymywania odtwarzania dźwięku.
Niestety – FreeBudsy 4i da się sparować z tylko jednym urządzeniem.
Szkoda też, że takie funkcje, jak wykrycie noszenia czy parowanie pop-up, dostępne są wyłącznie dla urządzeń z EMUI 10 lub nowszym.
Najpierw kilka informacji. Jako główne źródło w teście posłużył mi Pixel 2XL, z którego odtwarzałem dobrze mi znane utwory i zgromadzone nagrania testowe. A oto jeszcze krótka lista sprzętu, z którym porównywałem najnowsze TWS od Huaweia:
Pierwsze wrażenie było dobre. Wyjęte z etui słuchawki zagrały nieco skondensowanie i dość ciepło. Były przy tym całkiem muzykalne. Na pierwszy plan wysuwał się miękki, ale wyraźny bas. Po krótkim odsłuchu, pełen nadziei, że może być tylko lepiej, pozwoliłem FreeBudsom trochę się rozgrzać. Co było później? Odpowiem za moment, najpierw kilka obserwacji z testu z Audiocheck.
To nagranie pokazuje, że charakterystyka FreeBudsów 4i nie jest płaska. Najpierw słychać wyraźne wzmocnienie w dolnym paśmie basu. Potem – jeśli uszy mnie nie mylą – w górnych zakresach średnicy i dolnych sopranów. Ale to drugie zdecydowanie nie jest już tak intensywne.
Łatwo więc się domyślić, że w muzyce elektronicznej także jest bardzo dobrze. Potwierdzają to Flicking Your Switch (Ladytron) czy This Must Be It (Royksopp), którym bas z precyzją nadaje rytm. Z kolei Limit to Your Love (James Blake) pokazuje, że i subbas potrafi wybrzmieć z niezłą mocą.
Dodam jeszcze, że w moim odczuciu bas jest odrobinę mniej intensywny niż w modelu 3i, a na pewno mniej ekspansywny. Takie rozwiązanie uważam za strzał w dziesiątkę, bo dzięki niemu wiele utworów wybrzmiewa naturalniej.
Tu trudno o niespodziankę. Średnie pasmo jest nieco wycofane względem tonów niskich. W dolnych partiach jego brzmienie zdaje się przyciemnione i zaokrąglone. Czuć, że gitarom brakuje trochę drapieżności i szczegółowości. Mocniej do głosu średnica dochodzi w wyższych pasmach – jest bardziej wyrazista i lepiej oddzielona od pasma niskiego. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że instrumenty nie zawsze wybrzmiewają w pełni, a część detali po prostu ginie. Ale przy takiej konstrukcji i cenie słuchawek nie sposób mieć o to jakiekolwiek pretensje. Trzeba nawet założyć, że gdyby było odwrotnie, utraciłaby na tym separacja.
W przypadku wokali jest nieźle. Damskie odzywają się wyraźnie, blisko słuchacza. Wybrzmiewają w pełni, szczegółowo, z emocjami. Męskie schodzą nieco niżej (na scenie) i trochę odsuwają się od odbiorcy. Wciąż jednak zachowują swoją charakterystykę – jak choćby charyzmatyczny głos Cave’a w Oh My Lord.
Z sopranami łatwo przesadzić. Na szczęście FreeBudsy 4i tego nie robią. Wysokie tony – kiedy już się odzywają – robią to wyraźnie, ale nienachalnie. Ma to zbawienny wpływ na całościowe brzmienie, które dzięki temu jest spójne, łatwe w odbiorze i nie męczy.
Jeśliby chcieć rozebrać soprany na czynniki pierwsze, okaże się oczywiście, że brakuje im szczegółowości, ostrości, charakterystycznego powietrza. Da się to zaobserwować na przykład we Flowers in December (Mazzy Star) – kiedy tylko odzywa się tamburyno. Dźwięk dzwonków rozlega się bardzo blisko słuchacza (to być może efekt wzmocnienia), ale sam finisz tego odgłosu jest mocno skrócony. Nie zmienia to jednak faktu, że słuchawkom udaje się zachować sporą naturalność brzmienia.
Tutaj czekało mnie największe zaskoczenie. To dlatego, że scena FreeBudsów 4i jest naprawdę niezła jak na tę półkę cenową. Rozciąga i się na osi X, i na osi Y, dając całkiem przyjemną namiastkę bycia otoczonym przez muzykę. Oczywiście wszerz jest mniej przestrzenna – sporadycznie zdarza się usłyszeć jakiś instrument grający trochę obok ucha. Natomiast wzdłuż wygląda już nieźle. Niskie tony odzywają się gdzieś na wysokości brody czy karku, natomiast wysokie – blisko czubka głowy. Nie można oczywiście mówić o zaawansowanej holografii, ale i tak jestem pod dużym wrażeniem.
Pod kątem dynamiki FreeBudsom 4i nie mam nic do zarzucenia. Zakres dynamiczny jest niezły – w teście AudioCheck uzyskałem 66 dBFS. To potwierdza, że słuchawki potrafią zagrać z mocą i energią. I – co ważne –nawet przy wysokiej intensywności nie tracą kontroli ani nie stwarzają niemiłego wrażenia przesytu.
Jak na swoją półkę cenową – bardzo dobrze. Są muzykalne, przyjemne w odbiorze i – wbrew pozorom – całkiem uniwersalne. To ten rodzaj słuchawek, z którymi łatwo się zapomnieć i zacząć sobie podrygiwać albo nawet nieśmiało tańczyć. Cóż, skoro takiej kłodzie jak ja się zdarzyło, to na pewno może spotkać to każdego.
We FreeBudsach 4i nie mogło zabraknąć ANC. Funkcja ta nie jest aż tak rozbudowana, jak miało to miejsce w modelu Pro, i oferuje tylko jeden tryb pracy. A jak się spisuje?
W pierwszym teście włączyłem mecz piłki nożnej i ustawiłem głośność na poziomie ok. 60-70 db. Tak aby zasymulować warunki biurowe. FreeBudsy 4i wyciszyły komentatorów o około 40%. Jeszcze lepiej poradziły sobie z odtwarzanym z nagrań dopingiem, który stał się zupełnie niesłyszalny.
W drugim teście ustawiłem potencjometr domowych głośników na 40 stopni i odpaliłem utwór Pour Dampness In The Stream. Decybelomierz wskazywał od 70 do 90 dB. Z niskimi tonami FreeBudsy 4i poradziły sobie dobrze – jego intensywność spadła o jakieś 50-60%. Nieco słabszy wynik testowane słuchawki odnotowały w przypadku sopranów. Tony wysokie udało się zredukować o jakieś 20-30%. Ogólnie jest więc co najmniej dobrze.
Kilka słów należy się także trybowi Awareness, który działa bardzo dobrze. Po jego aktywacji nadal można cieszyć się brzmieniem ulubionych utworów, a do tego ma się pewność, że usłyszy się wszystkie ważne komunikaty. Warto jednak zmniejszyć odrobinę głośność słuchawek. FreeBudsy 4i mają sporo mocy.
Nie odnotowałem też, aby ANC czy Awareness w jakikolwiek sposób wpływały na brzmienie.
Podczas testu przeprowadziłem kilka rozmów z wykorzystaniem FreeBudsów 4i. Swoich rozmówców zawsze słyszałem głośno i wyraźnie, jednak w drugą stronę nie zawsze działało to w ten sam sposób. Dwukrotnie odebrałem sygnał, że brzmię, jakbym mówił z dna jakiejś studni. Ze zrozumieniem nie było jednak problemów.
Postanowiłem więc przeprowadzić dodatkowe testy. Te akurat zupełnie nie potwierdziły „studniowego” problemu. W każdym przypadku słychać było mnie bardzo dobrze.
Trzeba też odnotować, że producent wyposażył słuchawki w technologię redukującą szumy podczas rozmów. Jej działanie w najlepszy sposób pokaże krótkie nagranie.
PS Nie miałem pojęcia, że tak nieudolnie wypowiadam słowo jastrząb. 🙂
Jednym z najmocniejszych atutów nowych TWS Huaweia ma być wyjątkowo długi czas pracy. Przypomnę może, że chodzi o okrągłe 10 godzin bez ANC i o całkiem przyjemne 7,5 po aktywacji tej technologii. Jak wygląda to w praktyce?
FreeBudsy 4i zaczęły dzień pracy razem ze mną – o 8:35. Używałem ich z włączonym ANC i Awareness, z głośnością ustawioną na ok. 20/25. Jak to w pracy bywa, nie tylko słuchałem – czasem także rozmawiałem. O 12:40 aplikacja wskazywała, że poziom ich energii wynosi 50%. Około 14 stan naładowania baterii wynosił 35-40%. Poprzedzony charakterystycznymi sygnałami spadek do 10% odnotowałem dokładnie po 6 godzinach i 50 minutach, czyli o 15:25.
Jeśli chodzi o czas ładowania, to jest on zgodny z danymi podanymi przez producenta. Pełne naładowanie słuchawek zajęło mi 64 minuty. Ale najlepszą informacją brzmi tak, że dziesięć minut rzeczywiście wystarcza na to, aby naładować słuchawki do 30-40%.
FreeBudsy 4i to kolejne udane słuchawki w portfolio Huaweia. Nie są może produktem rewolucyjnym, ale nikt chyba nie spodziewał się takiego czegoś. Względem poprzedniej generacji poprawiono przede wszystkim walory użytkowe. 4i świetnie trzymają się w uszach i spokojnie można spędzać z nimi długie godziny. Pozwala na to czas pracy, który wydłużono wręcz ekstremalnie. Brawo!
W temacie brzmienia nie wydarzyło się wiele. Nadal jest to rozrywkowe, przyjemne i łatwe w odbiorze granie. Wydaje mi się jednak, że są drobne różnice między 3i a 4i – ich powodów doszukiwałbym się w konstrukcji. FreeBudsy 3i miały odrobinę mniejsze czasze, a do tego na wylotach tubek akustycznych umieszczono metalowe filtry. W 4i pojawiła się za to rozciągnięta na całej powierzchni siateczka (a i nakładki mają inną strukturę). Moim zdaniem zdjęło to z brzmienia nieco sztywności i odrobinę zmiękczyło bas. Koniec końców w moim odczuciu czwórki mają też odczuwalnie lepszą scenę.
FreeBudsy 4i oczywiście polecam, i to nie tylko posiadaczom smartfonów marki Huawei. Przyjemne brzmienie, świetna wygoda i niezawodność to atuty, które docenią mobilni miłośnicy rozrywkowego słuchania muzyki.
Co to znaczy że można jest sparować tylko z jednym urządzeniem, jednym na raz czy że jak je sparuję z telefonem to np wieczorem nie mogę ich używać z laptopem ?? Czyli Tylko z jednym na raz czy w ogóle tylko z jednym i żeby używać z innym to trzeba to poprzednie sparowanie usunąć ??
Chodzi oczywiście o to, że 4i mogą być aktywnie sparowane z tylko jednym urządzeniem.
A gdy wyciąga sie je z uszu to piosenka zostaje zapauzowana?
Ta funkcja (automatyczne wykrycie noszenia) działa tylko z urządzeniami pracującymi na EMUI 10 lub wyższym.
Pniekąd działa też na innych urządzeniach, bo wykrywa to i wyłącza ANC bądź tryb świadomości przy wyjęciu z ucha
U siebie tego nie wykryłem (chyba że podczas wyjmowania z uszu przypadkowo zostawiłem palec na polu dotykowym).
Ale słowa o częściowym działaniu potwierdzałby sygnał, który słychać po umieszczeniu słuchawek w uszach. Szkoda tylko, że nie ma funkcji najważniejszej, czyli automatycznego zatrzymywania odtwarzania.
Dzisiaj dostałem swój egzemplarz słuchawek i pierwsze co, to w aplikacji dostałem info o aktualizacji, została dodana opcja za pauzowania po wyjęciu i działa bardzo dobrze. Dodam, że posiadam Xiaomi ; )
Witam czy funkcja słyszenia otoczenia w tych słuchawkach działa dobrze ? Bo np podczas jazdy na rowerze chciałbym słyszeć trochę samochody i czy to działa na podstawie mikrofonów czy po prostu anc się wyłącza ?
Hej!
Funkcja działa z wykorzystaniem mikrofonów. Bardzo dobrze wyłapuje dźwięki o wysokiej częstotliwości (np. dzwonienie do drzwi). Ale czy pozwoli usłyszeć samochody? Po ustawieniu głośności odtwarzania na 2/3 i włączeniu funkcji Awareness z bliska mogę usłyszeć czajnik (jest dość głośny, 65-75 dB, z trochę większej odległości udało się wyłapać także odgłosy ruchu drogowego (odtworzone z głośników, 70-90 dB).
Przy głośnym słuchaniu muzyki nie ma jednak co liczyć na to, że uda się usłyszeć nadjeżdżające pojazdy. Osobiście postawiłbym na bezpieczeństwo.
Czytelnik na początku wspomniał o laptopie — czy można podłączyć je do laptopa??? Mam hp pavilion
Jeśli tylko laptop obsługuje łączność Bluetooth, to oczywiście, że da się słuchawki połączyć (proszę tylko wziąć pod uwagę opóźnienie, które wtedy występuje).
Jak sprawdzić i jak sparować? Odpowiedź pod tym linkiem: https://geex.x-kom.pl/lifestyle/jak-podlaczyc-sluchawki-bezprzewodowe-do-laptopa/
Dziękuję bardzo Panie Michale! Wszystkiego dobrego!!!
Bardzo proszę i dziękuję. 🙂
I oczywiście także wszystkiego dobrego!
Michale w jaki sposób udało Ci się połączyć te słuchawki z AI Life ? Inny region niż PL ?
Hej!
Aplikację po prostu pobrałem ze strony Huaweia (z poziomu przeglądarki). Wszystko działało bez najmniejszego zarzutu.
Słuchawki ogólnie bardzo fajne, nie jestem koneserem jak większość komentujących ( słuchawki używam raz na jakiś czas na rower itd ) wiec nawet bez konfiguracji i podłączeniu bez problemu do IPhone mi pasują.
Mam jednak pytanie do reszty czy Wasz egzemplarz również ma tak ruchomą klapkę ? Nawet jak jest zamknięta to idzie wyczuć ruch jakby był luz na zawiasach. Reklamował ktoś taki przypadek ?
Kilka recenzji opisuje ta rzecz ale pytanie czy czasem nie wpłynie to na samoczynne otwieranie się klapki ?
Tak, nasz egzemplarz również ma trochę „chybotliwą” klapkę. Na szczęście ani razu nie zdarzyło mi się, żeby etui otwarło się samoczynnie. Wręcz przeciwnie – zawsze zamykało się samoczynnie.
Nie słyszałem też, aby ktoś reklamował taki przypadek (ale może być jeszcze za wcześnie).
Czy da się w tych słuchawkach uprawiać sport ?
Oczywiście, po dobraniu odpowiednich gumek słuchawki nie będa wypadały nawet podczas intensywnego treningu.
Pewnie dużo zalezy od małżowiny, ale u mnie nie zdały relacji żadne gumki dołączone do zestawu.
Słuchawki mają b. krótkie wyjście i gumki są dość płytkie, nie ma szans żeby dobrze zagnieździły się w kanale słuchowym.
Czy korzystanie ze słuchawek wymaga instalowania aplikacji huawei? Chcialbym uniknac instalowania aplikacji spoza google store znajac apetyt panstwa czerwonej gwiazdy jesli chodzi o zbieranie informacji o aktywnosciach uzytkownika.
Z słuchawek można wygodnie korzystać bez aplikacji. Ja pobrałem ją tylko na potrzeby recenzji. 🙂
Słuchawki fajnie się prezentują. Ja osobiście nie przepadam gdy TWS-y mają tę wystającą część (jak AirPodsy), dlatego w tym budżecie wybrałbym model o bardziej „pchełkowej konstrukcji” np. Philipsy TAT3215BK.
Czy słuchawki będą działały z telewizorem ?
Z jakim modelem telewizora chcesz połączyć słuchawki?
Telewizor to LG NanoCell 867.
Postaramy się to zweryfikować i wrócimy z odpowiedzią.
I jakoś odpowiedzi nie ma.
Niestety nie mieliśmy jeszcze okazji, aby przetestować te słuchawki z serią LG NanoCell 867, jednak same słuchawki można podłączyć do urządzenia innego niż smartfon — nie będzie wtedy można sterować opcjami dostępnymi w aplikacji. Seria LG NanoCell 867 także wspiera podłączenie słuchawek przez Bluetooth. Niestety przez brak testów nie możemy mieć 100% pewności, że to połączenie zadziała w sposób, jaki oczekujesz.
Dzisiaj dostałem słuchawki w prezencie urodzinowym. Używam od godziny i jestem pozytywnie zaskoczony. Sparowałem je z iPhone XR pod kontrolą beta iOS 15 patch 6. Wszystko działa jak należy. Słuchawki po wyjęciu pauzują muzykę, po włożeniu zaczynają grać na nowo. Przy rozmowach nikt nie zwrócił uwagi, że rozmowa nie jest prowadzona przez słuchawkę (jakby ich nie było). Redukcja hałasu działa świetnie. Kwestia baterii i ładowania wyjdzie w praniu.
Freebuds 4i używam z iPhone 8. Wszystko działa. Wykrywają włożenie do ucha. Po wyjęciu stopują muzykę. Przy ponownym włożeniu do ucha wznawiają odtwarzanie. Sterowanie gestami działa. ANC bardzo fajnie działa, skutecznie tłumi otoczenie, hałas ulicy. Podczas kilku połączeń miałem jednak uwagi rozmówców co do głośności połączenia – podobno słabo było mnie słychać.
Mam pytanie czy udało ci się połączyc je z aplikacją ponieważ słyszałem że nie dziala ( w sensie że aplikacja ) na iPhone ?
Słuchawki rewelacja w tym funduszu
Przesiadłem się z FreeLace, które użytkowałem od maja 2019, nadal super grają i przyzwoicie trzymają czas pracy na aku
Od tygodnia użytkuję 4i, po tym czasie mogę śmiało powiedzieć, że są super, brakuje mi jedynie głośności i trzykliku, żeby cofnąć utwór/rozdział książki
TWSy odnajdują się w każdym gatunku muzyki audiobooki również miło wchodzą
Zmieniłem tylko od razu oryginalne silikony na pianki memory, lepiej się trzymają w uchu i polepszają redukcję pasywną
POLECAM za obecne 269 złociszy
Czy można odbierać video call podczas pracy słuchawek?
Tak, słuchawki będą wtedy używane do prowadzenia rozmowy.
Słuchawki mają bardzo krótke gumki, słabo osadzają się w kanale słuchowym, co za tym idzie dzwięk jest do kitu. Stare pchęłki na kablu od HTC grają zdecydowanie lepiej.
Do sportu nie polecam absolutnie, wypadają z ucha przy pierwszym pochyleniu głowy.
Bardzo się na nich zawiodłem i szukam dalej słuchawek dla mnie.