Zanim wystrzelą szampany i Zenek Martyniuk skazi nasze uszy i umysły swoimi bangerami, czas na podsumowania. Postanowiliśmy zrobić małą geeksową ankietę i zapytać część naszych redaktorów o subiektywne zdanie o tym, co ciekawego wydarzyło się w poszczególnych branżach w 2019 roku i na co warto czekać w kontekście kolejnych dwunastu miesięcy.
Miniony rok w branży gier ma dla mnie dwie twarze: Keanu Reevesa i Hideo Kojimy. Pierwszy z nich skradł show na tegorocznych E3, sprawiając, że wielu graczy już na samą myśl o premierze Cyberpunka 2077 dostaje mentalnej erekcji. Drugiemu natomiast udało się dowieźć do mety „Death Stranding”, projekt bardzo ambitny, dość niszowy w swojej mainstreamowości, przede wszystkim jednak będący swoistym powiewem świeżości, którego branża od dawna potrzebowała, a który w ostatnich latach płynął co najwyżej wąziutkimi strumieniami gier indie.
Na wyróżnienie w moich oczach zasługuje również Microsoft – za Game Passa, bez którego nie wyobrażam sobie dzisiaj grania na Xboksie.
Jak każdy szanujący się Janusz gamingu odliczam dni do premiery Cyberpunka 2077, choć na obecną chwilę zupełnie nie wiem, czego się po tym projekcie spodziewać. Myślę, że w grę wchodzą wyłącznie skrajne opcje – albo będzie spektakularna miazga, albo spektakularny zawód. Pozostając jeszcze na chwilę przy CD Projekt RED, po cichu liczę na to, że w 2020 roku zaczną przeciekać jakieś informacje o pracach nad nowym Wiedźminem.
Czego jeszcze wyczekuję? Oczywiście ostatniego kwartału 2020 i premier nowego Xboksa i PlayStation. Jeszcze nie zdecydowałem, jakiego pada będę dzierżyć, usadawiając swój zad przed telewizorem, bo żadna ze stron nie przeprowadziła jeszcze ofensywy marketingowej, więc najlepsze dopiero przede mną.
Nie było rewolucji. W ramach dorocznej tradycji doczekaliśmy się nowszych i wydajniejszych procesorów oraz kart graficznych. Standardem w laptopach gamingowych stały się matryce z odświeżaniem 120 Hz lub większym. W Polsce można zauważyć też zdecydowany wzrost dostępności urządzeń z procesorami AMD, które na zagranicznych rynkach są powszechne od lat. Spośród wszystkich kategorii zauważalnie rozwija się segment ultrabooków. W 2019 roku wyróżniłbym Microsoft Surface Laptop 3 13.5” za User Experience i funkcjonalności tj. Instant On i Fast Charging.
Dostępna wydajność jest wystarczająca dla większości wykonywanych prac. Jeśli można chcieć czegoś więcej to lepsza kultura pracy, dłuższy czas pracy baterii i jeszcze niższa waga urządzeń. Szczególnie skupiłbym się na produktach premium i urządzeniach tj. Dell XPS. Fajnie, jeśli wszyscy producenci podążaliby trendem wskazywanym przez Microsoft, czyli maksymalny User Experience.
Ponieważ należę do grona zagorzałych zwolenników marki Huawei, naturalnie, że najbardziej podobały mi się nowości zaprezentowane przez chińskiego giganta. Tym mocniej ucieszyłem się z premiery smartfonów Huawei P30 Pro | Huawei P30, wyposażonych w najlepsze aparaty mobilne na rynku. W tych modelach wszystko jest naj: i wydajność, i jakość zdjęć, i ekrany. Design również zachwyca lekkością oraz smukłymi, poręcznymi konstrukcjami.
Na jesieni, gdy ukazał się Huawei Mate 30 Pro, miałem mieszane uczucia. Z jednej strony na rynku pojawił się absolutny lider fotografii (w dodatku z mojej ulubionej serii), z drugiej był to produkt niedostępny w Polsce, a szkoda, ale o tym przekonałem się dopiero na Huawei Developer Day. Nie mogłem przegapić okazji na sprawdzenie nowego flagowca Huawei.
Dodam jeszcze, że urzekł mnie smartwatch Huawei Watch GT 2 Sport. Mimo kilku mankamentów zasłużył na miano świetnego zegarka, gustownego i wypakowanego przydatnymi funkcjonalnościami. Bo nawet jeśli uważałoby się, że są niepotrzebne, pojawia się pokusa sprawdzenia ich, przetestowania, a to pierwszy krok do większej aktywności fizycznej. W końcu o to chodzi, prawda?
Choć uwielbiam urządzenia Huawei, z niecierpliwością wyglądam premiery dwóch sprzętów Microsoft, mianowicie: Surface Neo oraz Surface Duo. Widziałem jedynie ich wizualizacje i filmy promocyjnie. Jeśli mam prognozować, będą to jedne z najbardziej innowacyjnych urządzeń roku 2020 (o ile się ukażą), autentyczny krok naprzód, a nie tylko kosmetyczna ewolucja. Rzecz jasna będzie to sprzęt dla wąskiej grupy odbiorców, w dodatku z zasobnym portfelem, lecz mam cichą nadzieję, że debiut Surface Neo i Surface Pro będzie impulsem do tworzenia tego typu urządzeń.
Myślę, że 2019 rok był ważnym momentem dla kina komiksowego. Avengers: Endgame zamknęło spory, trwający od ponad dekady rozdział. Z jednej strony ruszyła już kontynuacja, z drugiej coraz częściej pojawiają się krytyczne głosy tak twórców (Coppola, Scorsese…), jak i tej zniechęconej tym typem rozrywki części widowni. Pewnym przełomem – po stronie DC – był na pewno Joker. Jakkolwiek nieco przereklamowany, przypomniał, że z obrazkowymi historiami można pójść też w inną stronę.
W temacie seriali pozytywnie przyjęci zostali Boys od Amazona, którzy również są innym podejściem do gatunku superhero. Doczekaliśmy się też Watchmenów od HBO, którzy także zbierają pozytywne recenzje. Odchodząc od komiksów – skończyła się Gra o tron, zostawiając pewien niesmak. Miłym zaskoczeniem okazał się starwarsowy The Mandalorian na nowej platformie VOD Disney’a – Disney Plus – przynoszący według niektórych klimat Expanded Universe, a także Baby Yodę. W każdym razie mniej kontrowersyjny niż wieńczący nową trylogię epizod IX Skywalker. Odrodzenie. Doczekaliśmy się też netfliksowego Witchera, którego na Geeksie zrecenzował tandem Łukasz – Tadek.
W 2020 roku czeka nas m.in. wyczekiwana przez wielu adaptacja Diuny Franka Herberta w reżyserii Denisa Villeneuve’a, który odpowiada za niezwykle doceniony sequel Blade Runnera (swoją drogą – w mijającym roku pożegnaliśmy Roy’a Batty’ego, czyli Rutgera Hauera). Patrick Stewart powróci po 18 latach do roli kapitana Picarda w nowym serialu z universum Star Treka. No i pojawi się – wreszcie! – nowy film z Jamesem Bondem, Nie czas umierać, który może podniesie okulałą ostatnio serię.
W tym roku zdecydowanie najbardziej cieszył mnie rozwój tzw. urządzeń autonomicznych oraz sprzętów i systemów z szeroko pojętej grupy inteligentnych. Bo chociaż moje zainteresowania są dość pierwotne i od czasu do czasu wolę sobie pogrzebać w ziemi niż w internetach, to na co dzień z otwartymi ramionami przyjmuję wszystko, co ma mi ułatwić życie i odjąć zbędnej pracy.
Poza tym chyba odziedziczyłam po tacie gen gadżeciarza, bo niezwykle ekscytują mnie wszystkie praktyczne techno-nowinki, pod warunkiem jednak, że nie dostrzegam u nich rażących braków w IQ. I tak do mojej domowej kolekcji dołączyły w 2019 r. na przykład samosprzątający odkurzacz, czy opaska monitorująca, oraz smart lampki, żarówki, czujniki, gniazdka itd., itd., itd. Czy kolejny będzie samochód autonomiczny?
Na kolejny krok ze strony sztucznej inteligencji i jej umiejętności samouczenia oraz rozpoznawania i odczytywania języka naturalnego. Jestem ogromną fanką science fiction w lemowskim wydaniu, jednakże nowe technologie nigdy nie budziły we mnie grozy, a raczej wprost przeciwnie – zaciekawienie i podziw nad czekającymi na nas jeszcze możliwościami. Myślę, że 2019 rok był pod tym względem ledwie przedsmakiem, a w 2020 doczekamy się jeszcze więcej inteligentnych rozwiązań, o których pomyślimy, że nie wiadomo, jak właściwie żyliśmy do tej pory bez ich obecności.
Proste rozwiązania są najciekawsze, dlatego często sięgam po aplikacje mobilne. Najlepszym pomocnikiem jest przecież to, co mamy zawsze przy sobie (w tym przypadku w swoim smartfonie), prawda? Rok 2019 przyniósł wiele nowości na tym polu, ale za swoje osobiste odkrycie i przede wszystkim rzecz, mającą realny potencjał, uważam nowe funkcjonalności do Google Maps.
Na co czekam w 2020? Trudno powiedzieć, bo czy jest coś, czego jeszcze nie ma? Biorąc jednak pod uwagę elektroniczny różaniec czy hulajnogi wbudowane w samochody liczę, że wszystko jeszcze przed nami, a nadchodzący 2020 rok nie raz i nie dwa nas zaskoczy. Moim osobistym marzeniem jest jednak aplikacja sprawiająca, że jem i nie tyje. Myślicie, że tak się da? We must wait and see.
Intel rozszerzył swoją ofertę procesorów 9. generacji o modele bez iGPU. Procesory zachowały wysoką wydajność, przy tym zyskując nową atrakcyjną cenę.
W lipcu 2019 nastąpiła wyczekiwana premiera, procesorów AMD Ryzen 3000 (zen 2). Pojawiło się dokładnie 7 nowych modeli. Część posiada odblokowany mnożnik, niektóre zintegrowany układ graficzny. Za to wszystkie oferują nową, podwyższoną wydajność. Rynek CPU został wywrócony o 180 stopni, jeszcze bardziej podzielił społeczność na dwa konkurencyjne grupy, czerwonych i niebieskich.
Rok 2019 otwiera premiera kart graficznych RTX2060, która pojawiła się w sprzedaży 15 stycznia. Karta może się pochwalić 6 GB pamięcią wewnętrzną DDR6 oraz obsługą ray tracingu. Pod koniec miesiąca pojawiły się pierwsze laptopy z mobilnymi kartami RTX2060.
Kolejno na rynku pojawiają się następna GTX1060, czyli GeForce GTX1660ti. Okazała się strzałem w dziesiątkę, patrząc na relację wydajności do opłacalności. Karty zostały wyposażone w układ graficzny z serii Turing, pozbawiony rdzeni Tensor oraz RT-odpowiedzialny za funkcję ray tracingu. Kolejny miesiąc przywitała nas grafika GeForce GTX1660, bez dopisku Ti. Był to tańszy odpowiednik, skierowany do graczy w niższym budżetem.
Niespodziewanie na rynku pojawia się karta GTX1650, która bez większego echa, nie wprowadza rewelacji na rynku kart graficznych.
Konkurencja nie odpuszczała. W połowie roku nastąpiła odsłona kart AMD Navi, czyli AMD Radeon RX 5700 i RX 5700 XT. Oparta na architekturze RDNA, rywalizującą z konfiguracją Turing.
W niedługim czasie Nvidia ogłasza nowe karty z dopiskiem SUPER. Które zostały wyposażone w wydajniejszy procesor graficzny oraz więcej pamięci wideo. Okazuje się, że jest to strzał w dziesiątkę, grafiki z dopiskiem Super, powodują gigantyczne zamieszanie w tańszych segmencie na rynku GPU.
Miesiąc później do rodziny grafik Super dołącza GeForce GTX 1650 SUPER, niestety bez większych rewelacji.