Ludzie składają pozwy przeciw Facebookowi, Europa zmienia prawo wobec social mediów, a Zuckerberg się śmieje

W mediach znów zawrzało, a przynajmniej zrobiło się gorąco, bo ktoś tam gdzieś tam znów wytacza proces przeciw Facebookowi, a Europa stara się regulować prawo tak, by social media nie szkodziły użytkownikom. Wtedy wchodzi M.Z. cały na biało i mówi, że Metaverse ma się nieźle, a Instagram dla dzieci to nie tylko koncepcja.

Facebook i Instagram szkodzą (nie tylko dzieciom i młodzieży)  

Ręka w górę kto o tym nie wiedział. Ty tam z tyłu, piwo zamawiasz, czy sobie żarty robisz? O tym wie praktycznie każdy, kto obraca się w przestrzeni cyfrowej. Nawet jeżeli jest to przez wielu (większość) użytkowników wypierane, to gdzieś tam ta informacja siedzi.

To, że algorytmy mediów społecznościowych tworzone są tak, by uzależniać też już wiadomo. Zwłaszcza po tym jak śledztwo The New York Times wykazało, że zarząd Mety zdaje sobie sprawę z faktu, że 1/3 młodych użytkowniczek popada w kompleksy za sprawą tego co ogląda. Ale nie może przestać, bo jest uzależniona od feedu. O tym procederze, o Insta Lie i o uzależnieniu od Instagrama pisaliśmy już w artykule czy Instagram kreuje naszą rzeczywistość.

Niestety w dalszym ciągu da się usłyszeć niesłychanie zdziwione głosy, których właściciele jakby pierwszy raz słyszeli, że media społecznościowe niszczą ludzką psychikę, prowadzą do marnowania czasu, a przede wszystkim – że uzależniają.

Po krótce należy uściślić jednak jaki wpływ ma algorytm na człowieka. To punkt wyjściowy dla pozwów przeciwko markom Zuckerberga i trampolina do naszych dalszych rozważań.

social media depresja
Nie dajmy się przytłoczyć przez sztucznie wykreowany świat

Jak i dlaczego algorytmy mediów społecznościowych nam (nie)służą?

Łatwiej zacząć od końca – w tym przypadku. Dlaczego algorytmy muszą nas urabiać, uzależniać i odmóżdżać? Ponieważ tylko w ten sposób media społecznościowe mogą realizować swój plan biznesowy. Realizację planu biznesowego możemy podzielić na:

  • Pośredni wpływ na odbiorcę
  • Bezpośredni wpływ na odbiorcę

Pośredni wpływ na odbiorcę

Algorytm wpływa na nas pośrednio, gromadząc o nas dane. I to pierońsko dokładnie. I jeszcze gorsze jest to, że wyciąga z tych danych szczegółowe, prawdziwe wnioski. Często takie, o których byśmy w ogóle nie pomyśleli. Algorytm jest w stanie ocenić np., które dziecko będzie cierpiało na autyzm. A patrząc bardziej biznesowo, zjawisko gromadzenia o nas danych nazywa się Big Data.

Big Data to po prostu zgromadzone o nas dane. Dosłownie wszystko co kiedykolwiek zrobiliśmy w Internecie trafia do zasobów należących do prywatnych osób. Dlaczego z całego Internetu? Ponieważ taki Facebook śledzi naszą aktywność nie tylko na platformie, ale też i poza nią. I tutaj staje się bardzo niebezpiecznym narzędziem.

Zbiór ten umożliwia szczegółowe określenie naszych potrzeb, pragnień i obaw. A jeżeli ktoś zna nasze skryte pragnienia, to łatwiej nami manipuluje, prawda? I tutaj zaczyna się…

Bezpośredni wpływ na odbiorcę

Największe firmy, które nas od siebie uzależniły całkiem sprawnie przetwarzają te gargantuiczną ilość danych. Dzięki temu w sposób dosłowny, algorytmy wpływają na to, jak o sobie myślimy. Działają za pomocą profilowania komercyjnego, dezinformacji, bańki informacyjnej i znajomości naszych przyzwyczajeń. Problem jest taki, że algorytm wie, który użytkownik szerzy mowę nienawiści, kłamie, albo zachęca do szeroko pojętego wyrządzania krzywdy innym. I co z tym robi? Podrzuca te treści użytkownikom podatnym na takie komunikaty. Dlaczego? Ponieważ nienawiść i zazdrość, a negatywne emocje ogółem, to najsilniejsze z ludzkich emocji. To pragnienie trzyma użytkowników przy portalach społecznościowych.

Pomyślmy o użytkowniku, czyli o sobie, jako o obiekcie badań. Dokładnie to robi z nami algorytm. Bada nas i uczy się na nas. Traktuje nas jak producenta informacji, obiekt ciągłego śledzenia i profilowania. Użytkownik staje się produktem. Staje się produktem, bo kupi to, co mu się powie, bo jest uzależniony od przeglądania treści, spędza maksymalną ilość czasu na mediach społecznościowych karmiąc potwora. A potem dochodzi do tragedii.

Jak ze wszystkim, tak i z mediami społeczenościowymi - trzeba znać umiar

8 pozwów przeciwko Facebookowi – tragedia ubrana w togę

Część pozwów zostało wniesionych przez rodziców dzieci, które odebrały sobie życie. Tylko co z tego? Co po tym pozwie ma rodzina i ma świat? Rodziny tych dzieci przegapiły problemy swoich najbliższych, a inni nie wydają się uczyć na cudzych błędach. Problem nie stoi tylko po stronie Facebooka. Stoi również, a może i przede wszystkim, po stronie użytkowników. Jeżeli więc są jeszcze wśród nas użytkownicy nieuświadomieni, to apeluję – social media kreują nieprawdziwą rzeczywistość, w którą wiara może mieć opłakane skutki. Ograniczmy media społecznościowe do minimum.

Dbajmy o siebie i naszych najbliższych nie tylko pisząc do nich na komunikatorach internetowych. Relacje utrzymywane tutaj, w rzeczywistości mają znacznie większą wartość. Warto też zadbać o to, żeby czerpać wzorce, które są prawdziwe. Podążanie za internetowymi wzorami i celebrytami, którzy za nimi stoją nie prowadzi, jak się można przekonać, do niczego dobrego.

Platformy takie jak Facebook, Instagram, czy Tinder nie pozostają bez winy. Ich największym przewinieniem jest poświęcanie życia użytkowników dla pieniędzy. Te doskonale zdają sobie sprawę z uzależnień, depresji i obniżonej samooceny swoich użytkowników. I nic z tym nie robią.

Mark Zuckerberg, który stoi na czele Mety, czyli matki Facebooka, Instagrama, czy WhatsAppa zupełnie nie ustosunkowuje się do zarzutów. Dlaczego? Bo nie musi. Bo nie ma w tym interesu. Nie będzie zaogniał sprawy, a z racji tego, że te pozwy, zupełnie jak inne, przycichną, to w dalszym ciągu realizuje swoją politykę pieniężną.

 Co może zmienić nastawienie tych bezdusznych korporacji?

Europa zmienia prawo wobec social mediów

Jeżeli ustaliliśmy już, że pozwy sądowe niewiele zdziałają na rzecz zmiany polityki mediów społecznościowych i równie słabo działają na ślepo zanurzonych w feedzie użytkowników, to co jeszcze można zrobić?

Okazuje się, że coś można. Wielka Brytania forsuje swoją ustawę o bezpieczeństwie w internecie, a Unia Europejska planuje wdrożyć ustawę o usługach cyfrowych do 2024 roku. Wszystkie te ustawy mają zapobiegać szkodom psychicznym wyrządzanym przez social media. Jak? W dużym skrócie platformy społecznościowe mają udostępnić system działania algorytmu, który zostanie poddany analizie przez ekspertów.

Szczytna to inicjatywa, trzeba przyznać. I jeżeli tylko Unia nie wyrazi głębokiego ubolewania i nie zakończy na tym działań, to będzie dobrze. Tylko co na to taki Pan Zuckerberg i spółka?

Mark Zuckerberg realizuje swoje plany zniewolenia świata

Może brzmi to dosyć niepoważnie, ale nie jest to zbyt dalekie od prawdy. Bo czymże innym jest Metaverse i Instagram dla dzieci? Jeżeli zarząd spółki świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że Instagram krzywdzi swoich użytkowników (badania te zostały przedstawione w naszym artykule o tym, czy Instagram kreuje naszą rzeczywistość), a ma w planach założenie platformy społecznościowej dla dzieci, to czym to jest, jeżeli nie próbą zniewolenia ludzi od najmłodszych lat?

Niestety potentaci mediów społecznościowych będą tylko udawali, że przejmują się losem swoich użytkowników, dopóki realnie nie wydarzy się coś przełomowego. Niestety do rzeczy przełomowych nie należy kolejny pozew w związku z samobójstwem. To jest tragedia, na którą Mark Z. jest znieczulony. Czy zmienią coś kolejne ustawy? Wątpliwe. Co można wiec zrobić, by uniknąć kolejnej fali samookaleczeń i fali zaniżonej samooceny?

Media społecznościowe da się ograniczyć. Żyj własnym życiem, na złość Zuckerbergowi

Wyłącz telefon to zbyt ogólnikowe i utarte pojęcie. Jednak bardzo ważnym jest, żeby zdawać sobie sprawę z toksyczności takich platform jak Instagram, Facebook, czy YouTube. Znajdziemy tam wartościowe treści, jak najbardziej. Warto takich szukać. Warto wspierać twórców, którzy dostarczają nam dobrej, angażującej rozrywki.

Miejmy jednak na uwadze to, że media społecznościowe mają za zadanie uzależnić nas od siebie. Mają za zadanie sprzedać nas, nasze informacje, nasze potrzeby; wszystko to w postaci uzależniającej rozrywki, płatnych reklam i zakupów przez nas dokonywanych.

Jeżeli zależy nam na tym, by takie i podobne pozwy nie musiały już powstawać, by Unia Europejska nie musiała udawać, że coś robi w kierunku naszego zdrowia, to… zadbajmy o siebie – sami. Miejmy nasze zdrowie i czas na uwadze. Tego nikt nam nie zwróci.

Źródła: 

  • bloomberg.com 
  • stanrzeczy.edu.pl
  • Jacek Skorus, Komunikacja we władzy algorytmów – szansa czy zagrożenie?