Jak stworzyć idealną playlistę? 5 kroków do stworzenia najlepszej playlisty

Decyzja podjęta, zamierzasz stworzyć swoją idealną playlistę. Tylko coś nie idzie zgodnie z planem. Jakie piosenki powinny się tam znaleźć? Póki co masz ich 6 i jakoś tak dziwnie dokładać więcej. Ni to pasują, ni to nie pasują. Co tu robić? Może zaobserwować cudzą playlistę? Nie, naprawdę nie trzeba (chociaż można). Kilka porad i masz swoją najlepszą playlistę. Lecimy.

O albumach koncepcyjnych. Słowem wstępu

Trochę nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale na swego rodzaju playlistach leci cały świat. Stacje radiowe korzystają z playlist, staroświeckie składanki na CD to playlisty. Na dobrą sprawę koncertowy set i układ piosenek na albumach artystów to też playlisty. Zwłaszcza te ostatnie, to chyba najbardziej przemyślane playlisty z zestawienia. Nieraz kolejność piosenek ma niebagatelny wpływ na odbiór całości.

Niestety w przypadku cyfryzacji muzyki, czyli streamingu, platform streamingowych i wszechobecnego odtwarzaj losowo kolejność utworów zaczyna tracić na znaczeniu. Artyści (np. Adele całkiem niedawno) co jakiś czas się o to pienią, całkiem słusznie. Dlatego w tym miejscu polecam odtwarzać nowopoznane albumy od początku do końca, a nie w sposób losowy. To może naprawdę dać inny obraz całości.

Takie wydania, w których piosenki tworzą całość, nazywa się albumami koncepcyjnymi. Teoretycznie tylko te albumy tworzą spójną całość. Bo reszta płyt ma dosłownie losową kolejność piosenek? No nie. Koncepcyjniaki posiadają historię, swego rodzaju fabułę do muzyki, dlatego szczególnie te są warte słuchania w całości, od początku do końca. Inne zwykłe albumy powinny charakteryzować się swoim klimatem, który odkrywa się w czasie. Warto, nawet nie przesłuchując utworów w całości, słuchać ich chronologicznie. Dopiero potem po nich skakać.

Pink Floyd The Wall
The Wall to jeden z najpopularniejszych albumów koncepcyjnych. Naprawdę warto go poznać w całości. Źródło zdjęcia: loudersound.com

Era playlist

Na całe szczęście teraz żyjemy w erze cyfryzacji i streamingu – Spotify, Tidal, torrenty i Donda 2. Dzięki temu sami możemy ustalać własną kolejność piosenek i tworzyć playlisty odpowiednie do naszego gustu, sytuacji, czy wymagań społeczeństwa. Niestety przez to wszystko trudno wybrać piosenki do naszych składanek. Która zadziała, która nie pasuje, która jest tak naprawdę fajna, a inna to przejściowe zauroczenie?

Przejdźmy zatem do rzeczy. Jak zbudować idealną playlistę?

Tworzymy idealną playlistę krok po kroku

Wbrew pozorom stworzenie idealnej playlisty to sztuka. Warto mieć na uwadze, że składanka taka może się zmieniać z czasem, przeobrażać, słowem – ewoluować. Nie ma w tym nic złego. Ważne, żeby cały czas sprawiała przyjemność.

Mood. Po co i do jakich sytuacji tworzysz playlistę?

Najważniejszym etapem jest zrozumienie, po co tworzę playlistę? Jedna składanka do wszystkiego się po prostu nie sprawdzi. I tyle. Fajnie jest używać, np. na Spotify swoich polubionych utworów jako jednej z playlist, ale ona też nie może być do wszystkiego. Do poruszania się po miejskiej dżungli, odpoczynku, treningu (a tutaj nawet z rozróżnieniem na siłowy i kardio), jogi, czy pracy i nauki. Do tego wszystkiego potrzeba osobnych składanek, które napędzą Twój obecny tryb. Chyba nie odpoczywasz i nie ćwiczysz z tym samym mindsetem?

Ustal więc do jakich czynności tworzysz składankę. Trzymaj się tego, bo właśnie to będzie przyświecało Ci podczas dobierania utworów. Zakres działalności takiej playlisty nie może być szeroki. Najlepsza playlista sprawdzi się podczas wybranej jednej czynności. Jeżeli chcesz mieć playlistę ogólną, to w porządku. Po prostu odtwórz wszystkie polubione przez siebie kawałki.

Nadaj składance oryginalną nazwę

Brzmi banalnie, co? Ale tylko z pozoru. Rzecz jasna możesz nazwać treningową playlistę trening i zamykamy temat. Ale może warto ją nazwać w sposób bardziej finezyjny, osobisty? Np. bierz d**e w troki; godzina mocy, czy chociażby składanka ciężka jak sztanga. Spróbuj i przekonaj się, że nazwa składanki to wielka pomoc nie tylko w doborze piosenek, ale też w węższym uściśleniu, przy jakiej okazji wejdzie najlepiej. To drogowskaz do kolejnego etapu.

Idealna playlista raczej nie nazywa się miasto, trening, spanie. Zmiana nazwy na bardziej osobistą pozwala nawiązać większa więź z jej zawartością. Poeksperymentuj, zmieniaj nazwy tak, by były dla Ciebie, a nie dla innych.

Dobierz filary playlisty. Pierwsze pewniaki na składance

Wyjdź od tych pewniaków, które muszą znaleźć się na Twojej playliście. Banger wszechczasów typu one more rep do godziny mocy, czy Twój ulubiony get high song do chillowej składanki to najlepszy start. Dzięki temu zbudujesz sedno swojej playlisty. Wystarczy później trzymać się klimatu, żeby skonstruować pełnoprawną składankę.

Im więcej pewniaków na Twojej liście, tym lepiej. Przydałoby się dobre 5, żeby móc od czegoś wyjść. To swego rodzaju pień, od którego będą wyrastały gałęzie, by w końcu utworzyć robiącą wrażenie całość. Im solidniejszy konar, tym trwalsze drzewo, prawda?

Uzupełnij playlistę

Wiem, że brzmi banalnie. Ale w przeczesywaniu portalu streamingowego i swojego gustu nie ma nic złego. To nie musi dziać się od razu. W gruncie rzeczy nie stanie się natychmiast. Kolejne utwory mogą przychodzić Ci do głowy w kolejnych dniach. Może poznasz coś nowego? Może chcesz skorzystać z podpowiedzi algorytmu, albo zainspirować się już istniejącymi playlistami? Nie ma nic złego w skopiowaniu kilku utworów z cudzej playlisty, jeżeli pasują do Twojej. Nie sugeruj się, ale inspiruj. To ma być w pełni Twoja radość ze słuchania.

W dobieraniu kolejnych utworów dobrze sprawdza się wczucie w klimat tej playlisty. Czego z reguły słuchasz, kiedy masz taki, a nie inny humor, kiedy wykonujesz określone czynności? Właśnie dlatego cel playlisty jest taki istotny. Żeby pomóc Ci w decyzji, czy dany kawałek sprawdzi się w całości, czy tylko z pozoru pasuje.

Spotify gotowe playlisty
Gotowe playlisty to fajna sprawa. Inspirują i zachęcają do poznawania nowej muzyki.

Losowo, czy zgodnie z kolejnością? Nieważne. Ułóż kolejność

Losowe słuchanie swojej playlisty jest fajne, nie ma co. Wybiórcze słuchanie też, o ile chce Ci się ciągle sięgać po telefon, czy komputer, żeby zmienić kawałek. To wszystko jest ok. Ale! Żeby poczuć nastrój tej playlisty i realizować przy okazji cele, do której ta składanka została stworzona, warto zaplanować kolejność piosenek.

W jaki sposób zaplanować kolejność utworów? Ogółem są na to dwa sprawdzone sposoby: jak na płycie, albo jak na koncercie.

Ułóż playlistę na wzór płyty

Płyta otwiera się przed słuchaczem, pokazuje co ma do zaoferowania i zamyka się. Z reguły ostatni utwór jest pożegnalny, spokojny. Ma zostawić słuchacza z kilkoma niedopowiedzeniami tak, by każdy, kto przesłucha całość, chciał do niej wrócić od początku. Początkowy utwór z reguły zaś jest twardym openerem. Ma przyciągać uwagę, otwierać całość, zapraszać do poznania wnętrza. Często gęsto jest to banger, lub flagowiec płyty. Możesz posłużyć się tym schematem i w podobny sposób zaplanować swoja playlistę.

W środku składanki nie ma sztywnych zasad. Całość może zmierzać od tych najbardziej energicznych utworów do tego ostatniego, wyciszającego, lub przeplatać energiczne brzmienia ze spokojnymi melodiami. Zależy co lubisz. Niech to działa dla Ciebie.

Ułóż składankę na wzór koncertowego setu

Możesz też zrobić inaczej. Nie oznacza to, że muszą być tutaj same kawałki grane na żywo. Oznacza to, że otwierasz mocno i zamykasz z hukiem. Żadne pożegnalne grania. Ostatni kawałek to ten najbardziej oczekiwany. Żadnych fillerów (zapychaczy). Z reguły takie składanki są krótsze. Takie playlisty charakteryzują się też schematem góra – dół – góra. Czyli od najbardziej energicznych utworów, przez te wyciszające, uspokajające, aż po kolejną górę – zamknięcie drzwi z trzaskiem.

Mały tip do kolejności składanek do aktywności fizycznych

W sumie jedynym rodzajem playlist, które nie lubią powtarzalności i określonej kolejności są składanki do aktywności fizycznych – treningu siłowego, seksu, joggingu, czy innego aerobiku. Dlaczego? Bo się mogą nudzić. Słuchane regularnie (regularnie, prawda?) mogą szybko wpędzać w rutynę. Może lubisz tę powtarzalność i to ustawia Ci trening? W porządku. Ale od czasu do czasu wrzuć losowe odtwarzanie, żeby nie popaść w nudę.

Piosenki to niezły wyznacznik czasu – np. podczas biegania. Ale brak zaskoczenia doprowadza po prostu do znienawidzenia swojej playlisty. Jeżeli chcesz naprawdę dobrze monitorować swoją aktywność fizyczną, to polecam kupić jakiegoś smartwatcha, albo opaskę sportową. To robi robotę.

Idealna składanka jest przemyślana… i wypróbowana

Teraz, kiedy teoretycznie playlista działa i losowo i po kolei, czas ją wypróbować. Ale tak od razu? Nie. Daj jej chwilę, niech sobie poleży. Dzień, przynajmniej kilka godzin. Po tym czasie możesz stwierdzić, że kolejność tych piosenek to wcale taka fajna nie jest, a ta piosenka to się nie nadaje, a tutaj by się przydała taka inna. I dobrze, o to chodzi.

Dopiero teraz możesz zabrać swoją playlistę na próbę. Niech składanka zacznie żyć. Nie będzie niż złego w tym, żeby grzebać w kolejności piosenek i w ich doborze po jej skonstruowaniu. Idealna playlista za pierwszym razem? Raczę wątpić. Ale po kilku usprawnieniach? Na pewno.

Idealna playlista. Publicznie, czy prywatnie?

To zależy tylko od Ciebie. Czy chcesz się nią podzielić ze światem i dostarczyć inspiracji innym, czy jest to intymna (albo wstydliwa) część Twojego gustu? Wybór należy do Ciebie – z czym czujesz się lepiej?

Pamiętaj o opisie swojej playlisty

Zwłaszcza wtedy, kiedy jest ona publiczna. Może kilka słów wytłumaczenia, też przed sobą, dlaczego taki, a nie inny wybór? Co ta playlista ma na celu? Może kilka słów motywacji dla siebie przed treningiem? Możliwość opisania składanki to fajna opcja, warto z niej skorzystać w kreatywny sposób.

Jak długa powinna być składanka? Czy istnieje idealna długość playlisty?

Z niezależnych badań kompanii KiryłówMusicLabs wynika, że najlepsza długość playlisty to taka, jaka Ci się podoba. I tyle. Magiczne liczby 30 utworów lub x godzin trwania to nie żelazne zasady. Twój trening trwa godzinę? To zrób odpowiednio długą playlistę – czyli tak długą jak chcesz. Składanka na miejską dżunglę może trwać i pięć godzin, co w tym złego? To Twoja idealna playlista, trzymaj tyle piosenek ile chcesz, dopóki spełniają one swoje zadanie – dostarczają nieprzerwanej frajdy bez potrzeby przewijania.

Poznaj nasze playlisty – składanki redaktorów Geex

Nie możemy obiecać, że są najlepsze. Nie możemy nawet obiecać, że są dobre. Ale są stworzone z myślą o zapewnieniu rozrywki autorom. A przecież o to chodzi, czyż nie? I to czyni je playlistami idealnymi.

Poniżej znajdziecie linki do naszych składanek na Spotify. Czerpcie z tego wszyscy, inspirujcie się i odkrywajcie nowe brzmienia. Zróżnicowanie muzyczne gwarantowane.

Czekamy też na Wasze propozycje! Zapisujcie swoje ulubione składanki w komentarzach.

Playlista Łukasza Wrzalika

Opis składanki Łukasza:
W metalowej playliście liczy się darcie ryja. Albo darcie strun gitar. W najlepszym wypadku – jedno i drugie. Chodzi o to, żeby staruszkowie wyskakiwali z butów, a wody płodowe ciężarnych matek bulgotały jak woda na makaron, kiedy przejedziecie obok zdezelowaną Hondą Accord, a z głośników naparzać będzie Gojira. Tak trzeba żyć.

Playlista Jakuba Kopanieckiego

Opis składanki Jakuba:

Najlepszym miejscem do śpiewania jest samochód. Kropka. Nic tak nie rozładowuje nerwów w korku, jak porządna sesja z Modern Talking, trudno też o lepszy biforek, niż zdarcie gardła do przebojów Britney Spears. Ale karaoke to też idealne remedium na wielogodzinne, wakacyjne podróże samochodem. Z tą playlistą przypomnicie sobie dzieciństwo, wrócicie do czasów liceum, przede wszystkim jednak wyzwolicie swoje prawdziwe, dzikie, imprezowe „Ja”!

Playlista Kariny Wiechniak 

Opis składanki Kariny:

To swoista przeprawa przez dżunglę rozmaitych dźwięków od alternatywy, elektronikę po polskie ballady. Może zasmucić, może pobudzić, może okiełznać, ale na pewno nie rozczaruje. Nie próbujcie wrzucać jej na ruszt o wczesnym poranku. Ten może okazać się zbyt bolesny. Ta playlista akceptuje tylko te wyjątki, w których potraktujecie wczesne godziny jako kontynuację dobrej imprezy i jej nostalgiczne zwieńczenie.