Przekazywanie prywatne iCloud – co to jest i dlaczego operatorzy nie przepadają za tą funkcją?

Apple zawsze mocno podkreślało, jak wysoko ceni sobie prywatność swoich użytkowników. Jego rygorystyczne stanowisko w kwestii szyfrowania smartfonów przysporzyło mu i fanów, i wrogów. Te zabezpieczenia nie mają jednak zastosowania do naszych poczynań w internecie. Dzięki funkcji Przekazywanie prywatne iCloud sytuacja ta ulega zmianie, ale wygląda na to, że i tutaj nie obędzie się bez kontrowersji.

Przekazywanie prywatne iCloud – co to jest?

Usługa Przekazywanie prywatne iCloud (iCloud Private Relay) odpowiada za ukrywanie danych użytkownika podczas przeglądania internetu. Zasada jej działania przypomina trochę VPN. Poczynania w internecie przepuszczane są przez dwa niezależne i dobrze zabezpieczone przekaźniki, a na dodatek całość jest szyfrowana. W teorii nikt, nawet samo Apple nie może zobaczyć, kim jest użytkownik i jakie witryny odwiedza. Funkcja dostępna jest w przeglądarce Safari w systemach MacOS 12 Monterey oraz iOS 15.2. Dlaczego gigant z Cupertino zdecydował się ją wprowadzić?

Bo dotychczasowe szyfrowanie danych, z którego słyną urządzenia z nadgryzionym jabłuszkiem, obejmowało przede wszystkim informacje zapisane w pamięci urządzeń. Tożsamość użytkownika i działania podejmowane w internecie były widoczne nie tylko przez strony internetowe, ale w szczególności przez operatorów sieci. Łatwo się domyślić, że tutaj zaczynają się niemałe schody.

Operatorzy go nienawidzą! Znalazł jeden prosty sposób, aby ukryć dane użytkowników

Dlaczego usługa Przekazywanie prywatne iCloud budzi takie kontrowersje?

Okazało się, że operatorzy telefonii komórkowych w Unii Europejskiej nie podzielają entuzjazmu Apple w chronieniu prywatności użytkowników w sieci. Ba! Orange, Telefonica, T-Mobile i Vodafone wręcz wystosowały pismo do Komisji Europejskiej, wyrażając swoje obawy dotyczące naruszenia suwerenności, a nawet uniemożliwiania zarządzania sieciami w wyniku wdrożenia funkcji. Niemniejsze kontrowersje usługa wywołuje w Stanach Zjednoczonych i innych krajach. Skąd takie poruszenie? Jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi.

Oczywiście sprawa rozbija się o pieniądze. I to niemałe, gdyż chodzi o zablokowanie dostępu do mnóstwa danych generowanych przez klientów podczas przeglądania internetu. Dane o aktywności użytkowników są niezwykle cenne, więc Przekazywanie prywatne iCloud odcina operatorów od naprawdę pokaźnego źródełka. A skoro operatorzy są odcięci od pieniędzy, to w zamian odcinają usługę. Podobnie jak z VPN-em, sieci muszą obsługiwać tę funkcję, operatorzy więc mogą nakładać ograniczenia.

Między innymi na początku 2022 roku użytkownicy iPhone’ów w sieci T-Mobile w USA zauważyli, że Przekazywanie prywatne przestało nagle działać. Na podobne problemy skarżą się użytkownicy sieci T-Mobile oraz EE we Wielkiej Brytanii. Dochodzą również słuchy o zablokowaniu tej funkcji m.in. w Chinach, Egipcie, RPA czy na Białorusi. Operatorzy komórkowi na terenie Unii Europejskiej wstrzymali się od systemowego blokowania usługi, ale, jak wspomniałem wcześniej, podjęli formalne kroki w celu jej zablokowania. Czy to słuszna droga?

Przekazywanie prywatne iCloud – kto ma rację?

Prawda jak zawsze leży pośrodku. Z perspektywy użytkownika usługa na pewno jest bardzo korzystna i najwyraźniej skuteczna, skoro wywołała takie poruszenie. Jednak w argumencie operatorów, że taka metoda ukrywania ruchu w internecie utrudnia im sprawne zarządzanie infrastrukturą sieciową, jest sporo prawdy. To trochę jak nawigacja GPS – bez danych o ruchu drogowym jakaś trasa zostanie nam wyznaczona, ale prawdopodobnie wpakujemy się w ogromny korek albo pojedziemy zupełnie naokoło. Dane o naszym ruchu służą nie tylko zarabianiu, ale też optymalizowaniu sieci.

Skoro jednak najwięksi operatorzy w UE zwarli szyki, to nawet najbardziej wartościowa firma świata, jaką jest Apple, prawdopodobnie będzie musiała ulec. Nie wiadomo póki co, czy gigant z Cupertino zupełnie wycofa się z funkcji, czy wprowadzi pewne ograniczenia. Niewykluczone także, że w typowym dla Apple stylu konflikt skończy się na sali sądowej. Pozostaje przyszykować sporo popcornu i czekać na ruch Tima Cooka.

Zobacz także: