Geopolityka Polski – dawne dylematy i współczesne wybory

Józef Piłsudski powiedział kiedyś, że Polska będzie wielka albo nie będzie jej wcale. Sparafrazuję te znamienne słowa tak, by wyrażały geopolityczny dylemat Rzeczpospolitej: albo będzie ona regionalną potęgą albo pionkiem w rękach silniejszych graczy. Wielu twierdzi, że w takim wypadku nie mamy wyjścia, że musimy się wybić na pozycję mocarstwową. Ale czy dysponujemy wystarczającym potencjałem? Może rozsądniej byłoby zrezygnować ze „snów o potędze” i zadowolić się rolą kraju tranzytowego, wielkiej autostrady, łączącej Wschód z Zachodem? Przyjrzyjmy się geopolityce Polski.

Geopolityka Polski – na początku był spór

Polska myśl geopolityczna wyrosła z dwóch sporów, które w drugiej połowie XIX wieku rozpalały nadwiślański świat akademicki. Pierwszy z nich, historyczny, rozgorzał tuż po klęsce powstania styczniowego i dotyczył genezy rozbiorów oraz przyczyn upadku I Rzeczpospolitej. Drugi był sporem geografów próbujących uchwycić specyfikę polskiego położenia i naturalnych granic.

Rozbiory Polski
źródło: dziennikpolski24.pl

Nie były to jednak zwykłe przekomarzania jajogłowych – w obu dyskusjach pytano, wprost lub między wierszami, o tożsamość i dojrzałość Polaków, o ich prawo do samostanowienia, do miejsca pod słońcem. Przyjrzymy się sprawie nieco bliżej.

Szkoła krakowska kontra szkoła warszawska

Dlaczego w 1795 roku wymazano Rzeczpospolitą z mapy Europy? – oto pytanie, które w ostatnich dekadach XIX wieku rozpalało umysły wykształconych Polaków. Odpowiadano na nie dwojako. Tzw. szkoła krakowska twierdziła, że przyczyny zaborów miały charakter wewnętrzny. Do upadku I RP doprowadził jej wadliwy ustrój, anarchia, prywata, polityczna głupota i krótkowzroczność, niezdolność do myślenia strategicznego.    

Uniwersytet Jagielloński
Wydział Historyczny Uniwersytetu Jagiellońskiego / źródło: wikipedia

Tak jednoznaczne postawienie spraw gwałtownie skrytykowali historycy z tzw. szkoły warszawskiej. Twierdzili, że do upadku dawnej Polski w głównej mierze przyczyniła się niekorzystna koniunktura międzynarodowa; taki, a nie inny układ sił i perfidna polityka mocarstw ościennych.

Brama UW
Brama Uniwersytetu Warszawskiego / źródło: wikipedia

Już na pierwszy rzut oka widzimy, że nie jest to spór czysto akademicki. W tle pojawia się kwestia aktualna i dziś: czy Polaków stać na posiadanie niepodległego, „samosterownego” państwa? Czy potrafią wznieść się ponad prywatę, ponad interesy różnych „familii”, partii, stronnictw i koterii? A może są do tego organicznie niezdolni i tym samym skazani na niepodległość jedynie fasadową, „teoretyczną”? Doskonałe pytanie. 

Spór o geografię Polski – Romer i Nałkowski

Drugi spór tyczył się geograficznego charakteru ziem polskich. Tu naprzeciw siebie stanęli Wacław Nałkowski i Eugeniusz Romer. Ich dyskusja będzie się tyczyć równie niebłahych rzeczy – czy geografia daje Polsce jakieś oparcie, jakiś przez naturę wyodrębniony i zamknięty obszar, „habitat”, solidny fundament dla państwa?

Nałkowski
Wacław Nałkowski / źródło: zyciepw.pl

Pierwszy z wymienionych sądził, że ziemie polskie, leżąc na obszarze, w którym nizina środkowoeuropejska przechodzi w nizinę wschodnioeuropejską, mają charakter przejściowy. Innymi słowy, na kluczowym kierunku wschód-zachód nie ma naturalnych barier, a Niż Polski jest dogodnym korytarzem transportowym – dla ludzi, towarów, kapitału, idei i (obcych) wojsk. Uwaga na marginesie: można zapytać, czy za przejściowością geograficzną nie idzie przypadkiem przejściowość polityczna? Słowem, czy Polska to aby nie „państwo sezonowe”, istniejące tylko „gdy świeci słońce”, czyli w czasach korzystnej koniunktury międzynarodowej?

Romer
Eugeniusz Romer / źródło: niepodlegla.gov.pl

Eugeniusz Romer nie zgadza się z Nałkowskim. Sądzi, że Rzeczpospolita posiada naturalne granice. Wyznacza je tzw. pomost bałtycko-czarnomorski, czyli (tu cytuję pracę dr. Jakuba Potulskiego): szeroki pas ciągnący się od brzegów Morza Bałtyckiego po brzegi Morza Czarnego, zawierający dorzecze Dniepru, Niemna, Dźwiny oraz część dorzecza Wisły, […] naturalnie spojony przez szlaki komunikacyjne idące dolinami rzek płynących zarówno do Morza Bałtyckiego, jak i Morza Czarnego. Obszaru tego nie przecina żaden łańcuch górski. Naturalne granice Polski wyznaczało więc na północy Morze Bałtyckie, na wschodzie rzeka Dźwina i Dniepr, na południu Morze Czarne. Granicę zachodnią stanowiła Odra. Oto obszar nad którym Rzeczpospolita, z wyroku natury, powinna sprawować polityczną kontrolę.  

Geopolityka Polski – romeryzm czy wakaryzm?

Opisane wyżej koncepcje stały się intelektualną podbudową dwóch geopolitycznych doktryn: wakaryzmu i romeryzmu. Mówiąc obrazowo, pierwsza porównywała Rzeczpospolitą do korytarza, druga do pomostu. Obie wywarły wpływ na polską politykę zagraniczną, obie mają zwolenników i oponentów także dziś. Rzućmy na nie okiem.

Eugeniusz Romer i Międzymorze

Nadbudowująca się na romerowskich tezach koncepcja geopolityczna zakładała, że Polska, z racji na potencjał i centralne położenie, powinna stać się zwornikiem militarno-gospodarczego sojuszu środkowoeuropejskich państw. Doktrynę tę nazwano Międzymorzem. Powstanie takiego geopolitycznego bloku, spajanego przez geografię, ale przede wszystkim przez odczuwane w regionie zagrożenie potęgą Niemiec i Rosji, zapewniłoby jego członkom względną „samosterowność” i bezpieczeństwo. Polsce dodatkowo przyniosło by prestiż i prosperity, co podniosłoby jej wagę w stosunkach międzynarodowych.

Mapa Polski
Pomost bałtycko-czarnomorski / polona.pl

Władysław Wakar i Polska jako korytarz

Władysław Wakar, czerpiący z dorobku Wacława Nałkowskiego ekonomista, uznał, że Rzeczpospolita powinna przede wszystkim wykorzystywać swoje tranzytowe położenie. Niech stanie się hubem transportowym, kluczowym węzłem europejskiej sieci handlowej i niech się na tym bogaci.

Europa
Polska - pomost czy korytarz? /źródło: bezpiecznik.org

Choć sam Wakar popierał Międzymorze, to jego współcześni zwolennicy (np. dr. Leszek Sykulski) są przekonani, że próba budowy wschodnioeuropejskiego geopolitycznego bloku nie może się powieść. W obecnych warunkach byłoby to przedsięwzięcie zupełnie księżycowe, nierealistyczne i ryzykowne. Polska jest za słaba, nie udźwignie takiego ciężaru, a sojusznicy, pomimo pięknych deklaracji, nie pomogą. Realizacja takiego projektu spowodowałaby też (zapewne gwałtowną) kontrakcją Niemiec i Rosji.

Jednym słowem, Polakom pozostaje handel, handel i po trzykroć handel. Wakar mówi nam to, co niegdyś Guizot powiedział Francuzom: bogaćcie się, enrichissez-vous!

Geopolityka Polski w praktyce – Piłsudski kontra Dmowski

Przenieśmy teraz te, odrobinę abstrakcyjne, rozważania na grunt politycznej praktyki. Tuż po I wojnie światowej polskie władze stanęły przed następującym wyborem: albo będą budowały jakąś formę wschodnioeuropejskiej i antyrosyjskiej federacji (a więc coś na kształt Międzymorza), albo stworzą zunifikowane państwo, silnie wychylone na zachód, ku bogatym ziemiom byłego zaboru pruskiego.

Pierwsza koncepcja, nazwana federacyjną, powstała w kręgu Józefa Piłsudskiego. Do drugiej, stworzonej przez Romana Dmowskiego, przylgnęła nazwa inkorporacyjnej.

Józef Piłsudski
Józef Piłsudski / źródło: polski.pl

Inkorporacjonizm

Upraszczając nieco sprawę, Dmowski chciał, by Polska, wchłonąwszy wschodnie prowincje II Rzeszy – Wielkopolskę, Śląsk i Pomorze – stanęła mocno na nogach. Lider Narodowej Demokracji optował też za pozostawieniem poza granicami odrodzonego państwa tych ziem dawnej Rzeczpospolitej, na których Polacy nie stanowili większości. Miało to zwiększyć stabilność i spoistość nowo powstałego organizmu.

Roman Dmowski
Roman Dmowski / źródło: wyborcza.pl

Federalizm

W obozie Piłsudskiego sądzono, że najkorzystniejszym dla Polski rozwiązaniem będzie stworzenie federacji z Litwą, Białorusią i Ukrainą. Sojusz, spajany obawą przed moskiewskim imperializmem, da II Rzeczpospolitej bezpieczeństwo, pozwoli zachować wpływy na dawnych ziemiach Korony i Wielkiego Księstwa oraz stworzy obszar naturalnej ekspansji gospodarczej. Międzymorze piłsudczyków nigdy jednak nie powstało.

Współczesna geopolityka Polski – gdzieś między USA, Niemcami i Rosją.  

Na zakończenie dwa słowa o współczesnej geopolityce Polski. Najpierw wspomnę o ogólnych uwarunkowaniach, potem o czterech podstawowych strategiach.

Strefa zgniotu, czyli wybieraj dobrze albo cię zjedzą

Polska leży na styku dwóch geopolitycznych „płyt tektonicznych”, między Wschodem a Zachodem, w tzw. strefie zgniotu, w korytarzu oddzielającym Rimland od Heartlandu (w artykule o historii geopolityki piszę o tym szerzej). Nie dziwmy się więc, że ten strategiczny obszar, bałtycko-karpackie wąskie gardło, cieszy się zainteresowaniem mocarstw. I tych zza miedzy, i tych zza morza. A historia i bajki podpowiadają nam, że jak olbrzym się komuś uważnie przygląda, to po to, by go zjeść.

globus geopolityka

Jak nie dać się pożreć? Na którego konia postawić? Z kim i na kogo „iść”? Sytuacja na Ukrainie i Białorusi wyraźnie wskazuje, że czas się kończy i trzeba wybierać.

Geopolityka Polski – Międzymorze raz jeszcze

Zacznijmy od znanego nam, „jagiellońskiego” pomysłu: by przeciwstawić się „Goliatom”, Polska musi stać się sworzniem środkowoeuropejskiego sojuszu „Dawidów”. Podział ról jest jasny. Z jednej strony Niemcy i Rosja, zawsze zainteresowane podziałem tej części świata między siebie (pamiętacie pakt Ribbentrop-Mołotow?), z drugiej Ukraina, Litwa, Łotwa, Estonia, może Rumunia. Białoruś z oczywistych względów odpada, przynajmniej na jakiś czas. Optymiści dorzucają do kociołka jeszcze Czechy, Słowację, Węgry, a nawet Chorwację.

Międzymorze
Międzywojenny projekt międzymorza / źródło: wikipedia

Jest tylko jeden problem – Międzymorze jest za słabe i zbyt podzielone, by samodzielnie powstać i sprawnie funkcjonować. Potrzebuje możnego patrona. Oczywistym kandydatem są USA, zainteresowane w powstrzymywaniu mocarstwowych zapędów Niemiec i Rosji. Amerykanie powinni więc wpompować w region trochę kapitału, przerzucić tu kilka ciężkich brygad, podzielić się technologiami i pogrozić Putinowi palcem.

Sęk w tym, że Jankesi nie są do tego zbyt skorzy. Niby coś obiecują, niby są na tak, ale jakoś bez przekonania i zapału. Niech nas to nie dziwi – ich prawdziwym przeciwnikiem nie jest Moskwa, a już na pewno nie jest nim Berlin. Wrogiem Waszyngtonu, i to potężnym, są Chiny. Ale to już zupełnie inna historia.

Geopolityka Polski i orientacja na Berlin

Może więc Rzeczpospolita powinna zapomnieć o przeszłości i szukać sojusznika za Odrą? W końcu jesteśmy z Niemcami powiązani gospodarczo, to nasz największy partner handlowy. Należymy też do Unii Europejskiej, w której głos i pieniądze Berlina rozstrzygają o bardzo wielu rzeczach. Dołączmy więc do konsolidującej się „karolińskiej Europy” (Europy „pierwszej prędkości”), przyjmijmy Euro, powiążmy nasze losy z losami Niemiec.

Berlin

Co na tym zyskamy? Berlin traktuję Polskę jako coraz chłonniejszy rynek zbytu, źródło żywności oraz taniej i wykwalifikowanej siły roboczej (mówiąc skrótowo – montownie). Handlując z Niemcami bogacimy się i stopniowo modernizujemy. Zachodni sąsiad wykorzystuje też unijne dofinansowania by współfinansować rozwój nadwiślańskiej infrastruktury drogowej. Dzięki powstającemu korytarzowi transportowemu niemieckie towary bez przeszkód trafiają na wschodnioeuropejskie rynki. My zaś mamy lepsze drogi.

Pamiętajmy jednak, że Berlin inwestuje w polską gospodarkę, bo jest to dla niego opłacalne. Dla nas też, ale tylko do pewnego momentu – coraz ściślejsze powiązania z silniejszą gospodarką mogą pociągnąć za sobą ekonomiczne skolonizowanie i doprowadzić do niewygodnej politycznej zależności. Skutkiem będzie „petryfikacja gospodarki”: relatywnie niskie wynagrodzenia, niska marżowość, niedorozwój własnej myśli technicznej i bazy wytwórczej. Kolejną kwestią jest słabość militarna Niemiec. Berlin nie zapewni nam bezpieczeństwa w najbardziej dosłownym znaczeniu.

Rosyjskie onuce, czyli kurs na Moskwę

No to może Rosja? Na początku XX wieku Roman Dmowski zalecał właśnie ten kierunek. Zachód – pisał – jest od Polski silniejszy i prędzej czy później ją pożre. Gospodarczo i kulturowo. Natomiast Rosja nie będzie do tego zdolna. Może nas połknąć, ale nigdy nas nie strawi. Nie sądźmy jednak, że przywódca Narodowej Demokracji był jakimś rusofilem, każącym zawsze i wszędzie oglądać się na Moskwę. Ten sojusz miał charakter czysto taktyczny, miał pomóc Rzeczpospolitej odzyskać niepodległość. Potem drogi Lecha i Rusa powinny się rozejść.

Kreml

Ale czy dzisiaj sojusz ze wschodnim sąsiadem byłby dobrym wyborem? Uważam, że nie. Dlaczego? Współczesna Rosja, prócz umacniania wpływów w  krajach tzw. bliskiej zagranicy (czyli w ex-republikach sowieckich), dąży do stopniowego obniżania znaczenia zachodnich instytucji międzynarodowych, przede wszystkim Unii Europejskiej i NATO. Mówiąc wprost, dla Rosji rozwiązaniem optymalnym, pozwalającym wykorzystać jej potencjał do maksimum, jest tzw. koncert mocarstw. Biorą w nim udział tylko poważni gracze, porozumiewając się ponad głowami irytujących, zawracających głowę „płotek” – państw średnich i małych. Czyli także nas.

Nie muszę chyba mówić, że taki obrót spraw byłby dla Polski bardzo niekorzystny. Rzeczpospolita zostałaby zmarginalizowana, o jej losach decydowano by w Moskwie, Berlinie, Waszyngtonie. A przecież nic o nas bez nas.

Geopolityka Polski lub trudna sztuka lawirowania

Co więc robić w tych niespokojnych czasach? Być może III RP będzie skaza na „lawirowanie”, czyli na dynamiczne zmiany kursu, pozwalające unikać raf i mielizn. Będzie musiała tworzyć taktyczne sojusze, umiejętnie wykorzystywać słabe strony rywali, szukać „dźwigni”. Nie będzie to proste. I to z wielu powodów – obce stolice będą naciskać, domagać się posłuszeństwa, straszyć, kusić i korumpować. To stałe elementy międzynarodowej gry.

szachy

Ostatnia uwaga i ostatnia wątpliwość. Wyrażę ją za pomocą starej metafory – sternik, który chce wśród sztormu nawigować nawą państwową powinien być czujny i rozważny. Musi planować, antycypować, brać pod uwagę rozmaite scenariusze. Jednym słowem, musi myśleć. Na pytanie, czy polscy politycy są do tego zdolni nie potrafię odpowiedzieć. Pewien jestem tylko jednej rzeczy – najgorszym wyjściem będzie bierność. W końcu kto nie maszeruje, ten ginie.