Oryginalna, nieoczywista i… irytująca. Test i recenzja Motoroli Edge

Gdy myślałem, że w 2020 nie czeka mnie już nic dobrego, otrzymałem wiadomość, że dostanę do recenzji Motorolę Edge. Na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech. Ale po chwili przypomniałem sobie, że przed premierą ten telefon budził mieszane uczucia. Czyżby zatem coś w stylu smartfonowej wpadki roku? A może wręcz przeciwnie – powrót Motoroli na półkę flagowców w glorii i chwale? No cóż, to trochę bardziej skomplikowane. Więcej dowiecie się z recenzji.

Skąd ten entuzjazm (przynajmniej u mnie)?

Mam do Motoroli ogromny sentyment. Na moim pierwszym telefonie komórkowym widniało właśnie jej logo. Potem – jakoś w 2011 – niespełnioną miłością zakochałem się w Motoroli RAZR XT910. A nieco później marka zniknęła z mojego (i pewnie nie tylko mojego) pola widzenia. Nie będę tu wnikał w zawiłości, przez które przechodziła. Najważniejsze, że przetrwała, choć trudno było nie dostrzec obniżki formy. W szerszej perspektywie zaowocowała ona nawet zaprzestaniem wypuszczania przez M flagowców – po datowanej na 2017 Motoroli Z2 Force (skądinąd całkiem udanym smartfonie).

Niemniej Motorola wielokrotnie udowadniała, że nie boi się stawiać na oryginalne, nietuzinkowe rozwiązania. Charakterystyczny design, gesty Moto czy nawet trochę już zapomniane modułowe dodatki do smartfonów – to kilka przykładów koncepcji, które zaskarbiły marce grono wiernych fanów. Wciąż tylko brakowało flagowca, bo ostatnimi czasy Moto jak gdyby na dobre zadomowiła się w segmencie budżetowych i średniopółkowych smartfonów, gdzie notabene radziła sobie całkiem nieźle.

W takiej sytuacji zapowiedź długo wyczekiwanych smartfonów z najwyższej półki, czyli Motoroli Edge i Motoroli Edge Plus (w Polsce oficjalnie niedostępnej) po prostu musiała wywołać ogromne zainteresowanie. I właśnie na fali tego zainteresowania przystąpiłem do recenzji Motoroli Edge. Wybaczcie ten wstęp, ale czułem się po prostu zobowiązany nieco przybliżyć perspektywę, z jakiej powstaje ten tekst.

Co w opakowaniu?

W całkiem miłym dla oka, bardzo solidnym pudełku znajdują się:

  • Motorola Edge,
  • ładowarka 18 W z kablem USB typu C,
  • przewodowe słuchawki dokanałowe z zestawem sześciu silikonowych nakładek,
  • przezroczyste (choć lekko przydymione) etui,
  • wszystkie niezbędne dokumenty.
motorola edge opakowanie
wybaczcie, proszę, ten kompozycyjny chaos

Nie jest to może szczególnie imponujący zestaw, ale też daleko mu do coraz częściej praktykowanego przez producentów minimalizmu. Dodam jeszcze, że wszystko jest bardzo starannie i przemyślanie zapakowane.

Pierwsze wrażenie, czyli design Motoroli Edge

Przednia tafla

Już na pierwszy rzut oka widać, że w kwestii designu projektanci Motoroli Edge postawili na efektowność. Przedni panel to po prostu rozciągający się od brzegu do brzegu ekran (96% wypełnienia tafli). Zaokrąglone boczne krawędzie potęgują wrażenie jego nieskończoności – przynajmniej z prawej i lewej strony. Nad i pod wyświetlaczem znajdują się wąskie ramki (w górnej ulokowano mały głośnik). W lewym górnym rogu ekranu, tuż obok miejsca, w którym wyświetlają się ikony powiadomień, umieszczono obiektyw aparatu selfie. Całość prezentuje się bardzo dobrze.

ekran motoroli edge

Ramki

Teraz przyjrzymy się aluminiowym ramkom. Prawa i lewa są wyraźnie zaokrąglone, a mniej więcej w 1/3 ich wysokości znajduje się łączenie plecków z wyświetlaczem. I od razu powiem, że jest ono wyczuwalne, ale to dobrze, bo dzięki temu chwyt jest pewniejszy. Na prawej ramce umieszczono dwa przyciski – większy, służący do regulacji głośności, oraz mniejszy, służący do włączania i wyłączania. Co ważne, przyciski trudno pomylić nawet wtedy, kiedy się ich nie widzi. To dlatego, że power pokryto niewysokim grzebyczkiem.

W górnej ramce znajduje się podwójny podwójny slot na kartę nano-SIM (drugi jest współdzielony z kartą pamięci). Po przeciwnej stronie są zaś wejście USB C, gniazdo jack 3,5 mm (!!!) oraz głośnik (większy niż ten wyżej).

dolna krawędź Motoroli Edge

Lewa ramka jest z kolei zupełnie pusta.

Tylna tafla

Plecki urządzenia wykonane są – niestety – z plastiku. Umieszczono na nich logo marki oraz cztery obiektywy aparatu i diodę doświetlająca. Dobrą informacją jest to, że obiektywy tylko nieznacznie wystają ponad powierzchnię obudowy. Jeśli chodzi zaś o kolor, to uważam, że Motorola Edge Solar Black prezentuje się po prostu świetnie. Sami zresztą zobaczcie:

plecki motoroli edge

Podsumowując: mnie wygląd Motoroli Edge bardzo przypadł go gustu, a szczególnie – dopracowanie najmniejszych detali, jak choćby przycisk power czy dobre spasowanie elementów. Szkoda tylko, że plecki są plastikowe, bo jakoś nie licuje to z klasą produktu, a do tego zbierają mnóstwo odcisków palców.

Wygoda korzystania z Motoroli Edge

Wymiary

Motorola Edge to kolejny smartfon, który mimo dość dużego wyświetlacza (aż 6,7”) prezentuje się naprawdę smukło. W liczbach wygląda to tak: 161,64 mm długości, 71,1 mm szerokości i 9,29 mm grubości. Jest więc dłuższa i grubsza od testowanego niedawno Oppo Reno3 Pro – odpowiednio o 2,24 i 1,59 mm – ale za to węższa o 1,3 mm. Dla porównania podaję jeszcze wymiary kilku androidowych rywali z podobnej półki cenowej:

  • Realme X50 Pro: 159 × 74,2 × 9,4 mm; przekątna ekranu: 6,44”.
  • Huawei P40: 148,9 × 71,1 × 8,5 mm; przekątna ekranu: 6,1”.
  • Xiaomi Mi 10: 162,6 × 74,8 × 8,96 mm; przekątna ekranu: 6,67”.
  • OnePlus 7 Pro: 162,6 × 75,9 × 8,8 mm: przekątna ekranu: 6,67”.

Jak widać, Motoroli Edge pod względem szerokości bliżej do P40 niż do OnePlusa 7 Pro, ale kiedy chodzi już o przekątną ekranu, wygląda to odwrotnie.

Edge nie należy też do superciężkich smartfonów. Ze swoimi 188 g w powyższym zestawieniu zajmuje miejsce bliższe końca stawki. Przewodzi Xiaomi Mi 10 o wadze 208 g, a na końcu jest P40, którego waga wynosi 175 g.

motorola edge w etui
Tu Motorola Edge w etui

Jedną ręką?

Jak te wartości liczbowe przekładają się na codzienne używanie Motoroli Edge? Zacznę od tego, że smartfon bardzo dobrze leży w dłoni. Mało tego, chwyt jest pewny. Duża w tym zasługa bocznych ścianek, które nie są jednolite, a także… zapewniających dobrą przyczepność plastikowych plecków (chyba że macie wilgotne dłonie, wtedy o przyczepności nie ma mowy).

Jeśli chodzi o obsługę jedną ręką, to nie miałem z nią większych problemów. Edge jest na tyle smukła, że z łatwością da się nad nią zapanować, a przy tym wciąż mieć pewność, że się nie wyślizgnie. Oczywiście mój kciuk nie sięgał swobodnie do każdego miejsca na ekranie, ale ze względu na – powtórzę jeszcze raz, wybaczcie – niezłą przyczepność mogłem z łatwością przesuwać telefon w jednej dłoni.

Ach te krawędzie…

Ciekawym rozwiązaniem, które zastosowano w Motoroli Edge, jest Dotknięcie krawędzi. Kiedy zostanie ono aktywowane, określone gesty, czyli przesunięcie w górę, w dół albo do środka wyświetlacza, wywołują na przykład listę powiadomień czy ostatnio używane aplikacje. Wszystkie możliwości dokładnie tłumaczy krótki samouczek. I choć opanowanie tych gestów wcale nie jest takie trudne, to jednak sam fakt, że lubią aktywować się przypadkowo, może być dla niektórych użytkowników lekko irytujący. Chociażby gdy podczas czytania jakiegoś artykułu nagle z góry zjeżdża pasek powiadomień (a przecież chodziło o to, żeby zjechać kilka wersów niżej).

boczna krawędź motoroli edge

Krawędzie w ogóle były dla mnie dość problematyczne, zwłaszcza na początku. Wtedy dość często zdarzało mi się wykonywać jakieś przypadkowe ruchy – głównie gdy ze smartfona korzystałem w pośpiechu przy włączonej standardowej obsłudze gestami.

Miłą dla oka ciekawostką jest to, że jednym ze sposobów, w jaki telefon informuje o otrzymanych wiadomościach lub o przychodzących połączeniach, jest rozświetlenie krawędzi. Wygląda to bardzo dobrze, ale nie zastąpi diody powiadomień, ponieważ działa tylko w momencie otrzymania wiadomości lub oczekiwania na odebranie/odrzucenie połączenia.

Zabezpieczenia

W tym zakresie Motorola Edge oferuje kod PIN, rozpoznawanie twarzy i czytnik linii papilarnych umieszczony w ekranie.

Pierwsza opcja jest sprawdzona i niezawodna. Do drugiej nie mam zaufania, ale z obowiązku ją przetestowałem, działa bardzo dobrze. Czujnik również spisuje się bez zarzutu, a w dodatku można wybrać jedną z trzech animacji towarzyszących odblokowywaniu.

Specyfikacja Motoroli Edge

Specyfikacja Motoroli Edge budzi chyba największe wątpliwości. Oto w jakie podzespoły wyposażono ten smartfon:

Komentarz do specyfikacji

Trudno oprzeć się wrażeniu, że w swojej cenie Motorola trochę odstaje od konkurencji, która oferuje po prostu lepsze podzespoły. Snapdragon 765, choć zadebiutował w pierwszym kwartale 2020 roku, opracowany został raczej z myślą o topowych średniakach niż flagowcach. W związku z tym układ ma swoje ograniczenia, co widać na przykład we wsparciu dla wideo, które w 4K może mieć maksymalnie 30 kl./s. Wydajnościowo zaś SOC ten plasuje się wyraźnie poniżej Snapdragona 855, a także (choć już mniej widocznie) – Kirina 810, MediaTeka Helio G90T czy Exynosa 9820 (dane za Notebookcheck).

Z drugiej jednak strony wyniki z GeekBencha dość jednoznacznie pokazują, że Motorola Edge wygrywa na przykład w starciu z wyposażonym w Helio G90T Xiaomi Redmi Note 8 Pro. Cokolwiek by jednak nie mówić (także o marginesie błędów benchmarków), Motorola Edge na papierze dość wyraźnie odstaje od innych flagowców.

motorola edge geekbench wyniki

Pamięć RAM, w którą wyposażono Motorolę Edge, to LPDDRX4. Rozmiar pamięci dostępnej dla użytkownika wynosi 5,3 GB według CPU X i 5,7 GB według opcji programistycznych. Średnie użycie podczas testów wyniosło z kolei 3,7 GB.

Wydajność Motoroli Edge

Często bywa tak, że liczby mówią swoje, a życie pokazuje, że jest inaczej. Znajduje to potwierdzenie w przypadku Motoroli Edge. Podczas testu nie zaobserwowałem spowolnień ani zacięć, które byłyby godne odnotowania. Wszystko aplikacje, które uruchomiłem, działały bez zarzutów. No może w Asphalcie 9 zdarzyło się kilka milisekundowych przestojów, ale nie zmienia to faktu, że nawet w najwyższych ustawieniach graficznych tytuł ten jest w pełni grywalny.

Być może brzmi to trochę tak, jak gdybym spodziewał się po działaniu Motoroli Edge jakichś poważnych zgrzytów. Nie, nie. Po prostu nie odczułem w tym aspekcie żadnych różnic względem absolutnie topowych flagowców.

Recenzencka uczciwość każe mi jednak wspomnieć, że wraz z upływem czasu w przypadku Motoroli Edge spadek wydajności będzie bardziej odczuwalny niż u smartfonów, które wyposażono w 8 GB pamięci RAM i w bardziej zaawansowane procesory.

Dodam jeszcze, że nawet podczas intensywnych maratonów Edge prawie w ogóle się nie nagrzewa.

Wyświetlacz Motoroli Edge

Kilka zdań należy się jeszcze wyświetlaczowi Motoroli Edge. Jak podałem w specyfikacji, jest to OLED o częstotliwości odświeżania 90 Hz, rozdzielczości 2340 × 1080 i proporcjach 19,5:9. Do tego obsługuje on standard HDR10+. Maksymalna jasność wynosi z kolei 416 nitów oraz aż 595 w trybie adaptacyjnym (co ciekawe, wyłącznie przy włączonej częstotliwości 90 Hz.

motorola edge wyświetlacz kolorowy wąż

Może to magia bezkresnych krawędzi, może czar odświeżania 90 Hz, a może tęsknota wyposzczonych, przyzwyczajonych do niższych standardów oczu, ale wyświetlacz Motoroli Edge zrobił na mnie piorunujące wrażenie. I nie chodzi tylko o płynność wyświetlanych obrazów, choć ta jest świetna. Podoba mi się również żywa, miła dla oka kolorystyka (domyślnie ustawiona jest opcja kolorów nasyconych). I nawet przesuwająca się nieco w stronę żółtego biel nie psuje tego wrażenia.

Jeśli chodzi o kąty widzenia, to są one bardzo dobre. Trzeba jednak odnotować, że oglądane pod kątem około 30-45 stopni (i wyższym), barwy lekko tracą nasycenie. Korzystnie wypada tu akurat biel, które jest wtedy mniej żółta.

Gry, filmy, seriale, zdjęcia

W zastosowaniach typowo rozrywkowych ekran Motoroli Edge spisuje się po prostu rewelacyjnie. Oglądanie czegoś czy granie w przeróżne tytuły po prostu sprawia czystą przyjemność. Szkoda tylko, że w przypadku materiałów wideo trzeba wybierać między ponad centymetrowymi wyrwami z prawej i lewej strony albo rozciągnięciem obrazu na cały ekran, które zaburza proporcje.

motorola edge hearthstone

Nakładka My UX w Motoroli Edge

Dobra wiadomość (przynajmniej dla mnie) jest taka, że na pierwszy rzut oka trudno odróżnić nakładkę My UX od czystego Androida. Wizualne odstępstwa widoczne są tylko w szufladzie na aplikacje, która w przypadku smartfonów z My UX jest nieco bardziej przestronna i nie ma paska wyszukiwarki Google, a jedynie możliwość wyszukiwania aplikacji.

Aplikacja Moto

Smartfon Motoroli nie byłby jednak kompletny, gdyby nie posiadał aplikacji o wdzięcznie brzmiącej nazwie Moto. Właśnie ona otwiera cały szereg możliwości personalizacji i daje mnóstwo funkcji, które – moim zdaniem – po prostu genialnie poszerzają funkcjonalność Androida. Mam na myśli oczywiście przede wszystkim gesty Moto. Ich repertuar jest raczej niezmienny, czyli mamy na przykład podwójne potrząśnięcie uruchamiające latarkę czy podwójne „zakręcenie” nadgarstkiem, które uruchamia aplikację aparatu.

Ale bodaj pierwszy raz widzę genialne rozwiązanie, jakim jest „zestaw narzędzi do edycji zrzutów ekranu”. Po wykonaniu screena jego miniaturka pojawia się w lewym dolnym rogu ekranu. I właśnie tam można natychmiastowo podjąć kolejne akcje, wśród których jest możliwość wykonania scrolling screenshota. Dla mnie bomba!

Wybaczcie tę ekscytację. Zapewne funkcja ta jest dostępna w innych smartfonach Moto, ale ja spotykam się z nią po raz pierwszy.

Gra z Moto

Odrobina uwagi należy się także trybowi Gra z Moto. Aktywuje się on automatycznie, kiedy tylko uruchomi się jakąś grę. Oprócz standardowych możliwości, czyli na przykład blokowania powiadomień i połączeń, umożliwia on używanie wirtualnych przycisków oraz spustów. Te drugie ulokowane są na górnej krawędzi ekranu i działają bez zarzutów.

Aparaty Motoroli Edge

Jakie zdjęcia robi Motorola Edge? Na to pytanie trudno udzielić jasnej i prostej odpowiedzi. Bo choć fotograficzny arsenał tego smartfona robi wrażenie, to już efekty jego działania bywają bardzo różne. Około 95% zdjęć, które wykonałem podczas testu, wyszło dobrze lub bardzo dobrze. A co z pozostałymi? Powiem krótko: nic dobrego. I nawet jeśli moje umiejętności fotograficzne stoją na bardzo niskim poziomie, to i tak mam pewność, że figle płata oprogramowanie. Ale o tym opowiem za chwilę, bo zacznę jednak od aplikacji aparatu.

Aplikacja aparatu w Motoroli Edge

Od razu powiem, że za tę aplikację Motoroli należą się ukłony. Jest przejrzysta, prosta i całkiem wygodna w obsłudze, a do tego daje naprawdę dużo możliwości. Jako użytkownik Pixela raczej odwykłem od takiego połączenia, więc rozwiązanie Motoroli bardzo mi się podoba.

motorola edge aplikacja aparatu tryb automatyczny

Z prawej strony do wyboru jest tryb pracy (fotografowanie bądź nagrywanie) oraz – pod trzecią ikonką – opcje każdego z trybów. Dzięki temu dostęp do najważniejszych i najczęściej używanych funkcji jest szybki i intuicyjnie prosty.

Z lewej strony opcji jest więcej. Znajdują się tam ikony, które umożliwiają: włączenie HDR-u, lampy błyskowej, samowyzwalacza, aktywne zdjęcia, a także przejście do trybu manualnego oraz przejście do globalnych ustawień aparatu. Trochę uciążliwe może być to, że aktywacja niektórych opcji wymaga podwójnego kliknięcia (najpierw rozwija się pole wyboru, dopiero później można wybrać).

Po lewej stronie kadru można z kolei przełączyć się na teleobiektyw (zoom x2) lub na tryb ultraszerokokątny.

Tryb manualny

Tryb manualny pozwala samodzielnie kontrolować: ostrość (przydatne w zdjęciach makro), balans bieli, czas naświetlania, ISO oraz korektę ekspozycji. Wszystko to można zrobić za pomocą wygodnych suwaków, które jednak są trochę nieprecyzyjne (trzeba je wyczuć). A co najlepsze, gdy kółeczko z symbolem zostanie przesunięte na sam dół, aplikacja automatycznie ustawi parametry. W niektórych sytuacjach może to uratować fotkę.

motorola edge aplikacja aparatu tryb manualny

Pozostałe tryby fotografii

Dostępne tryby z predefiniowanymi ustawieniami to:
  • Portret
  • Wycinek zdjęcia
  • Makro
  • Kolor spotowy
  • Nocne zdjęcia
  • Ruchome zdjęcia
  • Panorama
  • Ultra-Res
  • Filtr na żywo

Przykładowe zdjęcia wykonane Motorolą Edge

Tutaj zaprezentuję te zdjęcia, które po prostu mi się podobają. Przypominam, że taką lub zbliżoną jakość ma ogromna większość kadrów ustrzelonych Edge.

Na pierwszy rzut idzie Ryś w trybie HDR. Jak widać rozpiętość tonalna jest szeroka, a same kolory i szczegółowość – bardzo dobre.

 

kot maine coon na balkonie ozdobionym kwiatami
Kot Ryś w trybie HDR

Poniższe zdjęcie jest już wykonane bez trybu HDR. Mimo to uważam, że kolorystycznie się broni (pamiętajcie jeszcze o efektach kompresji).

droga, wieś, domy, niebo, tuje zdjęcie wykonane motorolą edge
Wieś spokojna, wieś wesoła, ale już bez trybu HDR

Poniżej więcej zdjęć z obiektywu głównego:

Obiektyw makro

W fotografii makro Motorola Edge radzi sobie całkiem nieźle. Nadmienię tylko, że w czasie testów przedkładałem tryb automatyczny nad manualny, ponieważ szybciej udawało mi się osiągnąć satysfakcjonujący efekt.
pszczoła na lawendzie zdjęcie w trybie makro motorola edge

Niżej jeszcze kilka fotek:

Szeroki kąt i zoom (obiektyw makro i teleobiektyw)

Szeroki kąt nie jest najmocniejszą stroną Motoroli Edge. Zdjęcia wykonane w tym trybie dość wyraźnie odbiegają jakością od tych wykonanych obiektywem głównym. Natomiast dwukrotny zoom, który oferuje teleobiektyw, po prostu jest. Obecnie taka opcja to po prostu standard.

Portrety

Z takimi zdjęciami Edge radzi sobie nie najgorzej, choć rozmycie tła czasem wydaje się działać zbyt mało precyzyjnie.

Zdjęcia nocne

Działanie trybu nocnego w Motoroli Edge może się podobać. Moim zdaniem subtelnie wydobywa on detale i kolory z ciemności, co przekłada się na dobry, w miarę naturalny efekt.

Nieudane zdjęcia

Jeszcze trochę miejsca poświęcę tym mniej udanym fotografiom.

Błędy w trybie portretowym

W niektórych sytuacjach Motorla Edge traciła kontrolę nad trybem portretowym. Efektem były na przykład takie kwiatki:

kot maine coon portret
Ten młody przystojniak nazywa się Fiodor

Przepalone zdjęcia

Motoroli zdarzały się także przepalone kadry. Wystarczy popatrzeć na niebo na załączonych poniżej fotografiach. W drugim przypadku aparat automatycznie ustawił ISO 200 i podejrzewam, że może mieć to związek z mlekiem, które rozlało się na horyzoncie.

Oczywiście takich zdjęć wpadło więcej, ale i tak są to bardzo nieliczne przypadki. Ponadto ewentualna usterka (bo nie mówię, że istnieje ona na pewno) mogła już zostać rozwiązana na drodze aktualizacji

Przykładowe wideo nakręcone Motorolą Edge

Wideo nakręcone Motorolą Edge prezentują się po prostu nieźle. Szkoda, że smartfon nie nagrywa w 4K i w 60 kl./s. Niemniej w dostępnych trybach stabilizacja działa przyzwoicie, a same efekty stoją po prostu na przyzwoitym poziomie.

Wideo 4K

W powyższym filmie pojawiają się lekkie rozmycia. Imponuje za to szczegółowość.

Wideo Full HD w 60 kl./s

Wideo makro

Dźwięk w Motoroli Edge

Teraz zrobi się głośno, a nawet bardzo głośno. To dlatego, że możliwościami dźwiękowymi Motoroli Edge jestem dosłownie oczarowany – zarówno z głośników (mniej), jak i z podłączonych słuchawek (baaaardzo).

Smartfon posiada dwa głośniki – mniejszy ulokowany na górze i większy po przeciwległej stronie. Ich użyteczność w grach i podczas oglądania filmów oceniam bardzo dobrze. Trochę gorzej sprawują się w muzyce, ponieważ najzwyczajniej w świecie brakuje soczystego basu. Ale i tak jest lepiej niż przyzwoicie.

Motorola Edge + słuchawki

Pełny dźwiękowy potencjał Motoroli Edge ujawnia się dopiero po podłączeniu do niej słuchawek. Oczywiście po kablu. Przetestowałem ją z AKG K240 MKII oraz z Bang & Olufsen BEOPLAY H8i, a porównałem z możliwościami, które daje FiiO BTR3K.

Wnioski? Motorola Edge jest ciekawie zestrojona. Jej brzmienie odznacza się bardzo dobrym poziomem detali i szeroką (wyraźnie szerszą niż w BTR3K) sceną. Do tego utworom nie brakuje basu (mam wrażenie, że to pasmo jest lekko wyeksponowane). Efekt jest taki, że słuchanie muzyki sprawia po prostu mnóstwo przyjemności.

Jeśli chodzi o słuchawki bezprzewodowe, to Motorola Edge oferuje wszystkie najważniejsze kodeki. Czyli jest po prostu dobrze.

motorola edge na zielonym tle

Łączność i komunikacja

W tym aspekcie Motorola Edge po prostu nie zawodzi. W czasie testów nie zaobserwowałem żadnych znacznych wahań zasięgu względem tego, jak wyglądało to w moim Pixelu. Choć wydaje mi się, że Motorola trochę lepiej radziła sobie z wi-fi.

Podczas rozmów moi rozmówcy słyszeli mnie dobrze, tak samo jak i ja ich.

Nie miałem niestety możliwości przetestowania łączności 5G. Zewsząd dochodzą jednak sygnały, że ta opcja nie rozczarowuje i pozwala poczuć prawdziwy skok prędkości.

Bateria Motoroli Edge

Bateria Motoroli Edge ma pojemność 4500 mAh. Takie ogniwo pozwala osiągnąć około 6-8 godzin czasu pracy na ekranie (przy jasności ustawionej na około 1/3 i odświeżaniu wynoszącym 90 Hz). W praktyce okazuje się więc, że uzyskanie dwóch dni na jednym ładowaniu jest możliwe, choć w moim przypadku było to zazwyczaj półtora dnia.

W zestawie znajduje się ładowarka 18 W, którą poziom energii do około 50% udaje się uzupełnić w mniej niż godzinę. Natomiast ładowanie do 100% trwa już nieco ponad dwie godziny. Szkoda, bo w tak pozycjonowanym smartfonie mogłoby to przebiegać nieco szybciej.

Podsumowanie recenzji Motoroli Edge

Motorola Edge to chyba najbardziej niejednoznaczny smartfon, z jakim miałem do czynienia. Z jednej strony zdarza się jej rozczarowywać. Mam tu na myśli głównie przypadkowe aktywowanie różnych funkcji przez zagięty ekran (z upływem czasu i nabraniem wprawy staje się to coraz rzadsze) i różne fotograficzne wpadki. W kwestii wydajności też trzeba być gotowym na pewne ustępstwa – zwłaszcza w dłuższej perspektywie.

Z drugiej strony Edge urzeka eleganckim i nietuzinkowym wyglądem, ma rewelacyjny wyświetlacz i wiele rozwiązań, które czynią korzystanie z niej superprzyjemnym. Aparat – w dobrych warunkach – też generalnie daje radę i cieszy oko zdjęciami o świetnej kolorystyce. Kiedy doda się do tego jeszcze naprawdę dobre brzmienie, niezły czas pracy na jednym ładowaniu oraz przejrzystą i miłą w obsłudze nakładkę My UX, obraz jest pełniejszy

ekran motoroli edge

I tak od siebie powiem, że jeśli miałbym zdradzić z kimś mojego Pixela, to byłaby to właśnie Motorola Edge. Dlaczego? Bo jest wyjątkowo ładna, wyjątkowo przyjemna w obsłudze i – tu nie znajduję lepszego określenia – po prostu jedyna w swoim rodzaju. Właśnie z tego powodu dostaje ode mnie rekomendację.

PS Tak, wiem, że w przedziale cenowym ok. 3000 zł można znaleźć wiele bardziej zaawansowanych technologicznie smartfonów. Dlatego – trochę upraszczając – Motorola Edge to propozycja przede wszystkim dla osób, które szukają czegoś oryginalnego, wyróżniającego się.

Minusy

  • przypadkowo rejestrowane dotknięcia wyświetlacza potrafią czasem zirytować
  • w tej cenie specyfikacja mogłaby być nieco bardziej zaawansowana
  • aparat miewa słabsze momenty
  • teleobiektyw rozczarowuje
  • ładowanie baterii jest tak naprawdę dość wolne

Plusy

  • świetny, oryginalny wygląd
  • na ogół dobry komfort podczas codziennego korzystania
  • bardzo dobry wyświetlacz
  • wydajność, która podczas testu okazała się wystarczająca, i to z nawiązką
  • nakładka My UX, gesty Moto, mnóstwo ułatwiających życie rozwiązań
  • bardzo dobry tryb dedykowany grom
  • całkiem dobre możliwości fotograficzne, czyli wyraziste, szczegółowe zdjęcia z dobrą rozpiętością tonalną
  • świetny dźwięk
  • bateria wystarczająca na więcej niż jeden dzień

Ocena:

8/10
PL - Rekomendacja