Recenzja Xiaomi Mi 10. Czy najdroższy oznacza lepszy?

Ten rok zafundował nam wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji. Na element zaskoczenia postanowili postawić także producenci mobile, szokując wywindowanymi cenami za premierowe produkty. Xiaomi – niemal najczęściej kupowany producent smartfonów w naszym kraju – swym nowym modelem również celuje w najwyższą półkę. Tylko czy to nie zboczenie z drogi sukcesu, no i czy Xiaomi Mi 10 to strzał w dziesiątkę?

Flagowiec Xiaomi w pierwszych przemyśleniach

Moja natura recenzenta sceptyka została uruchomiona w ciągu ostatnich kilku miesięcy już po raz trzeci przy użyciu smartfona. Pierwszym zapalnikiem był Samsung Galaxy S20+, następnie OnePlus 8 Pro, a teraz przyszła pora na Xiaomi Mi 10. Te trzy modele łączy jednak coś więcej niż to, że trafiły na testy w moje ręce. Na pierwszy rzut oka spoiwem jest cena. Bardzo imponująca i monumentalna. I o ile Samsung nie odszedł zbytnio od swojej dotychczasowej filozofii, to OnePlus już zdecydowanie bardziej. Najmocniej w tym trio wyłamuje się jednak według mnie ten ostatni.

Xiaomi Mi 10 to bowiem dotychczas najdroższy, i co za tym idzie też najlepiej wyposażony, smartfon w swojej rodzinie. Producent słynie z urządzeń średniobudżetowych i w tej kategorii nie ma w zasadzie sobie równych. Ale czy tak samo dobrze wyszedł mu topowy flagowiec? Na pierwszy rzut oka ten telefon nie obiecuje zbyt wiele. Widać inspirację innymi modelami i markami. Sprawdźmy jednak, czy Xiaomi broni się ostatecznie i jest w stanie być konkurencją dla top smartfonów o ugruntowanej pozycji.


Design, który przyciąga… odciski

Wygląd to oczywiście kwestia gustu, ale nie można Xiaomi odmówić estetyzmu, tyle tylko, że wtórnego. Ekran ma leciutko zaokrąglone krawędzie, w lewym górnym rogu znajduje się soczewka kamery. Z tyłu dość mocno wystający moduł poczwórnego aparatu oraz błyszczące tworzywo o trójwymiarowym kolorze, które może posłużyć za lusterko i łapacz odcisków palców.

W całości metalowo-szklana konstrukcja jest przyjemna w dotyku, ale odznacza się też dużą śliskością, która może doprowadzić do tragedii, na przykład kiedy rozmawiamy przez telefon bez dodatkowego case’a i bez użycia rąk, dociskając go tylko uchem do ramienia. I jeśli pierwsze Galaxy S były porównywane do mydelniczki, to dla mnie Xiaomi Mi 10 jest zdecydowanie kostką mydła.

xiaomi mi 10 smartfon

Choć smartfon raczej w zdecydowanej większości może się podobać, to mnie nie urzeka. Na plus odnotowuje jego zgrabne wymiary 162,6 mm × 74,8 mm × 8,96 mm i proporcje 19,5:9 przy 6,67 calowym ekranie. Takie połączenie daje kompozycję, która jest dla mnie najwygodniejsza zarówno w standardowym użytku, jak i w czasie oglądaniu filmów. Mniej podoba mi się natomiast waga, która liczy sobie 208 g, co jest dla mnie szybko odczuwalne, a wraz ze ślizgającą się obudową i ekranem tworzy zestaw wyjątkowo niestabilnie leżący w dłoni.

Konstrukcja, której brak wodoszczelności i stabilności

Co jest tym bardziej niebezpieczne, że Xiaomi Mi 10 nie doczekał się wodoszczelnej obudowy. Pokrywająca go nanopowłoka zapewnia niby ochronę przed zachlapaniem, co znaczy tyle, że nie musicie wpadać w panikę w czasie deszczu, ale kiedy wylejecie na niego szklankę wody, to już tak. Ten fakt boli tym bardziej, kiedy się spojrzy na cenę najnowszego Xiaomi oraz na rozchwianą przez wystające aparaty konstrukcję, która bez etui nie nadaje się do użytkowania na płaskiej powierzchni.

xiaomi mi 10 x-kom

Co prezentuje ekran Mi 10

Zalety

Szybki rzut oka na specyfikację Mi 10 oraz pierwsze spojrzenie w jego wyświetlacz sugeruje mi już, że Xiaomi chciało ująć użytkowników za pomocą dopieszczonego jak nigdy dotąd ekranu. I faktycznie, wyświetlacz AMOLED o rozdzielczości 2340 x 1080 pikseli, wspierany przez technologię HDR 10+, oraz z częstotliwością odświeżania ekranu na poziomie 90 Hz, naprawdę daje rade. Choć po przesiadce bezpośrednio ze 120-hercowego OnePlusa czuć różnicę i w porównaniu z nim może się wydawać mozolny, to nie byłoby to jednak sprawiedliwa ocena.

xiaomi mi 10 wyświetlacz

Ekran Xiaomi Mi 10 jest przyjemnie i naturalnie płynny, sprawnie reaguje na większość komend, a animacje systemowe i ładowanie elementów graficznych jest szybkie i cieszy oko. Do tego kolory prezentują się bez zarzutu, obrazy są ostre i wyraźne, kąty widzenia szerokie, oglądnie filmów – bardzo komfortowe.

Wady

Jednak nie jest do końca tak barwnie i kolorowo. Ekran Mi 10 lubi nie zarejestrować dotyku i akcji przy obsłudze samymi gestami. Jest to uciążliwe, kiedy po którymś nieudanym razie wyjścia z okna smsowego czatu muszę w końcu użyć strzałki wstecz znajdującej się w rogu. Wiem, że Xiaomi ma rozbudowaną opcję unikania przypadkowych dotknięć, ale w praktyce nie wypada po prostu dobrze. Zwłaszcza, gdy trzymam telefon jedną ręką a obsługuję go drugą. Wtedy nie ma on problemu z uchwytywaniem niechcianych i nieplanowanych kliknięć wewnętrzną stroną kciuka. Jest to irytujące, kiedy czytam artykuł, ale niezamierzona przeze mnie akcja przesuwa mnie znowu na jego początek.

Ponadto responsywność ekranu również pozostawia wiele do życzenia. Pisanie na nowym Xiaomi jest dla mnie udręką, znowu nie trafiam w klawisze, a kiedy już mi się to uda, to reagują one z delikatnym opóźnieniem, więc tak czy siak kończę z błędem. Pisemne rozmowy, przynajmniej dla mnie, na Mi 10 odpadają.

Czytnik linii papilarnych

Czytnik linii papilarnych Xiaomi Mi 10 znajduje się w ekranie. Reaguje on dość dynamicznie i w większości przypadków działa sprawnie. Niestety, równie sprawnie działa, kiedy założymy rękawiczki winylowe, a taka skuteczność w tym wypadku nie jest chyba traktowana przez nikogo jako pozytyw. Jeżeli bezwzględne bezpieczeństwo danych jest więc dla Ciebie kwestią priorytetową, to nie polegaj wyłącznie na zabezpieczeniach biometrycznych.

System Xiaomi pozwala za to na personalizowanie animacji wokół rysunku odcisku po jego zarejestrowaniu. Rekompensatą powyżej wspomnianego problemu na pewno to nie jest, ale bądź co bądź stanowi miły dodatek. Może to i dla większości błahostka, ale ja doceniam takie drobnostki, które wpływają na podkreślanie indywidualnego charakteru interfejsu oraz wrażenie podejścia nastawionego na konsumenta.  

Interfejs, wydajność i wygoda użytkowania nowego Xiaomi

Podzespoły

Xiaomi Mi 10, jak na topowy smartfon przystało, napędzany jest przez flagowe podzespoły. A mianowicie procesor Snapdragon 865, układ graficzny Adreno 650 oraz be pamięci RAM LPDDR5 oraz w moim wariancie 256 GB ROM w technologii UFS 3.0. Co prawda w tej cenie możemy wśród innych modeli znaleźć i 12 GB pamięci operacyjnej, natomiast w standardowym użytku nie jest to odczuwalne. Telefon oraz zainstalowane w nim aplikacje uruchamiają się błyskawicznie. Nie łapie on też zadyszki przy multitaskingu, a tak jak na komputerze mam zawsze otwartych blisko 80 zakładek, tak samo używając smartfona, działam na kilkudziesięciu aplikacjach w tle, więc wiem o czy mówię.

Na tym jednak nie koniec, ponieważ Xiaomi oprócz tego, że jest bardzo szybki i płynny, to w dodatku nie nagrzewa się nawet przy bezlitosnym użytkowaniu na pełnych obrotach. Wpływ na to mają również prawdopodobnie systemy chłodzenia cieczą i komorą parową, które zastosowano w najnowszym flagowcu Mi 1.

Przy wyborze konkretnego modelu Xiaomi Mi 10 należy jeszcze tylko pamiętać, że ten nie posiada wejścia na karcę microSD. Wariant pamięciowy, na który zdecydujecie się przy zakupie, nie będzie mógł być więc w żaden sposób rozszerzony.

Oprogramowanie

Za sterami Xiaomi Mi 10 stoi oczywiście nie kto inny jak najnowszy system Android 10 wspierany przez autorską nakładkę MIUI 11. Dotychczas miałam już kontakt z łatką od Xiaomi i co mogę o niej powiedzieć, patrząc na nią ponownie po kilku latach, to to, że jest bardzo schludna i estetyczna. Zawsze podobał mi się wygląd interfejsu, animacje ikon i praktyczne foldery. W 11 wersji nie mamy na pulpicie żadnych zbędnych śmieci.

Na minus muszę odnotować jedynie fakt praktycznie zerowych opcji personalizacji wyglądu interfejsu, nie licząc oczywiście zmiany tapety i motywu, rozmiaru ikon czy uzupełniania pustych pól między aplikacjami. Na tym chyba kończą się wady systemu, jakie udało mi się odnotować.

Nie zabrakło za to miejsca na atuty autorskiej nakładki Xiaomi. Z opcji na plus jest zdecydowanie możliwość podziału ekranu i obsługi dwóch aplikacji jednocześnie oraz wyboru wyglądu ekranu głównego – zwykłego widok oraz z szufladą aplikacji. Lubię na pulpicie mieć pozorny prządek i umieszczać w nim tylko te aplikacje, z których korzystam najczęściej i najlepiej segregować je kolorystycznie. A ponadto wolę mieć wybór, dlatego możliwość zmiany rozkładu aplikacji traktuję jako dużą zaletę.

xiaomi mi 10 wyświetlacz
xiaomi mi 10 ekran
xiaomi mi 10 ustawienia ekranu

Do tego na plus jest obecność funkcji Always on Display zwanej u Xiaomi Ekran zawsze włączony. I tutaj już mamy o wiele więcej opcji spersonalizowanych ustawień, a mianowicie wyglądu zegara, motywu (np. ruchomy kalejdoskop), tła, koloru tekstu i bajeranckich efektów pojawiających się w trakcie przychodzącego powiadomienia. Ponadto możemy zdecydować, jakie informacje zostaną zawarte na ekranie.

xiaomi mi 10 specjalne funkcje
xiaomi mi 10 game turbo
xiaomi mi 10 odcisk palca

Z innych pozytywnych rzeczy w kwestii wygody użytkowania Xiaomi Mi 10 są wyraźnie odczuwalne wibracje. Ich słabe natężenie było wielokrotnie wytykane OnePlusowi, chyba dlatego więc od razu zwróciłam uwagę na ich intensywność w Mi 10. Na koniec warto jeszcze wspomnieć o Specjalnych funkcjach w MIUI 11 oraz trybie Game turbo, do którego możemy dodać każdy interesujący nas tytuł, a system podbije swoje ustawienia tak, aby skupić całą swoją wydajność na grze w trakcie rozgrywki.

Aparat w Xiaomi Mi 10

Wiem, że dla wielu aparat potrafi być kluczowym aspektem w wyborze konkretnego smartfona. Nie ukrywam, że sama lubię zdjęcia i cieszy mnie, kiedy mogę wykonać przyzwoite dla oka fotki przy użyciu telefonu. Xiaomi natomiast nigdy nie kojarzył mi się z wysoką jakością zdjęć. Tak samo nie porywa mnie specyfikacja krzycząca o setce pikseli. A obiektyw główny Mi 10 chwali się matrycą o 108 Mpix z przysłoną f/1.7 oraz z opcją łączenia 4 pikseli w jeden, optyczną stabilizacją obrazu i autofocusem.

Ponadto Xiaomi twierdzi, że jego najnowszy system foto składa się z czterech obiektywów, gdzie w praktyce tak naprawdę otrzymujemy dwa – oprócz wspomnianego już głównego, moduł ultraszerokokątny 13 Mpix z przysłoną f/2.4 i 123-stopniowym kątem widzenia. Do tego Mi 10 posiada jeszcze obiektyw makro 2 Mpix oraz 2 Mpix obiektyw do pomiaru głębi. W komplecie mamy również wsparcie sztucznej inteligencji, z którego radzę czym prędzej zrezygnować, jeżeli nie lubisz sztucznych i przejaskrawionych zdjęć.

Zdjęcia makro

Z czego o obiektywie makro za wiele dobrego powiedzieć nie można. W zasadzie jego obecność nie ma dla mnie żadnego uzasadnienia. Zdjęcia makro zdecydowanie lepiej wychodzą przy użyciu głównego modułu, niż tego dedykowanego. Ten jedyne co robi, to nieestetycznie „wyostrza” cały kadr, a słowo wyostrza daje w cudzysłowie dlatego, gdyż tak naprawdę wszelkie detale w tym trybie tacą na ostrości i szczegółowości oraz zwyczajnie wyglądają źle.

xiaomi mi 10 makro

Moduł ultraszerokokątny

Po przełączeniu się na obiektyw szerokokątny nie czeka nas jakaś specjalna rekompensata. W tym trybie detale zdają się ginąć, kolory przygasać, tekstury tracą na wyrazistości i zaczynają się zlewać w jedną bezkształtną plamę. W tej cenie i na tle konkurencji można było spodziewać się czegoś więcej.

Obiektyw główny

Zdecydowanie lepiej wypada obiektyw główny, co nie znaczy, że jest pozbawiony wad. Przede wszystkim jednak warto wspomnieć, że Mi 10 robi bardzo ładny efekt rozmycia na zbliżeniach. Niestety, ale pozostałe elementy znajdujące się wtedy w kadrze wydają się płaskie, autofocusowi zdarza się łapać ostrość niekoniecznie tam, gdzie powinien, przez co i obrazy tracą na ostrości oraz szczegółowości, zwłaszcza na krawędziach.

Miejscami uchwycone obrazki zdarzają się być też niestety przejaskrawione czy prześwietlone. Bądź, co bądź interfejs aparatu Xiaomi Mi 10, co tylko udowadnia, że software ma w tym wypadku ogromne znaczenie, dostaje co i rusz aktualizacje niwelujące poszczególne błędy. Dlatego Mi 10 naprawdę potrafi wykonać ładne i pełne detali zdjęcia. Nie zmienia to jednak faktu, że zwyczajowo trzeba się nad nimi nagłowić więcej niż w przypadku innych modeli. A to tylko utwierdza mnie kolejny raz w przekonaniu, że w fotografii mobilnej liczby nie robią większego znaczenia.

Tryb nocny

Obiektyw szerokokątny wypada również źle na fotkach po zmroku. Nie jest kompatybilny z trybem nocnym, więc nie mogę zweryfikować, czy on by coś pomógł. Zdjęcia są niewyraźne, ciemne, pozbawione detali i kompletnie bezużyteczne. Zaskakująco dobrze prezentują się natomiast obrazy uchwycone główną matrycą. Tryb nocny w tym wypadku jest na wysokim poziomie, zdjęcia wychodzą jasne, ostre i wyraźne.

Wideo w 8K i nie tylko

Xiaomi ewidentni lubi imponować liczbami. Nie dziwi mnie więc to, że w Mi 10 możemy rejestrować wideo w standardzie 8K przy 30 klatkach na sekundę. Teoretycznie więc mamy efekt wow. W praktyce wideo jest dobre, może trwać maksymalnie 6 minut, stabilizacja obrazu działa co najwyżej poprawnie. Podobnie jak w Samsungu, można z tych nagrań przechwytywać fotki w jakości 32 Mpix i w ogólnym rozrachunku jest to dla mnie zbędny bajer.

Na szczęście lepiej wypada wariant 4K w 60 fps wzmocniony przez cyfrową stabilizację. W głównym obiektywnie filmy wypadają więc bez większych zarzutów, czy to pod kątem ostrości  (choć czasem zdarza się ją zgubić przy ruchomych obiektach) obrazów, szczegółowości, czy kolorystyki. Na jakości tracą dopiero po przełączeniu się na szeroki kąt. Jest to odczuwalne zwłaszcza w kwestii rozpiętości tonalnej, wyrazistości oraz braku możliwości zmiany obiektywu w trakcie nagrywania wideo.

Jako niedoróbkę w aspekcie filmów możemy potraktować również tryb slow motion, który jest tym razem dostępny tylko w opcji 120 klatek na sekundę oraz trybu poklatkowego. Efekt jest tak marny, że finalnie ciężko się go nawet dopatrzeć.

Czas działania, ładowania, bateria 4780 mAh

Zacznę może od drugiej strony, ale przy każdej okazji podkreślam, że czas pracy baterii to jedno, ale dla mnie ogromne znaczenie ma szybkość ładowania. Wraz z Xiaomi Mi 10 otrzymujemy funkcję turbo ładowania oraz ładowarkę 30 W. I faktycznie, przy ich użyciu jest naprawdę bardzo, bardzo sprawnie, ponieważ Mi 10 do pełnego uzupełnienia akumulatora z pozycji 19 % baterii potrzebuje tylko 50 minut. Na ten moment jest to jeden z najlepszych znanych mi wyników i ja to bardzo doceniam.

Nowy flagowiec Xiaomi jest wyposażony również w ładowanie bezprzewodowe oraz zwrotne. I tym razem tego ostatniego nie przetestuję, ponieważ pozbyłam się ze swojego otoczenia wszystkich modeli, które są kompatybilne z tą technologią. I nie, nie był to akt wandalizmu czy bezsilności po ostatnich przygodach z OnePlusem. Tak czy owak, ja nad tym nie ubolewam ani trochę, ponieważ sprawdzanie tej funkcji jedyne co mi każdorazowo dodaje, to siwych włosów na głowie.  A biorąc pod uwagę śliskość obudowy Xiaomi, podejrzewam, że tutaj dorobiłabym się ich sporo.

O samej wydajności baterii Xiaomi Mi 10 nic złego też powiedzieć nie można. Wręcz przeciwnie – można powiedzieć dużo dobrych rzeczy. Myślałam, że po ostatnim OnePlusie już niewiele pozytywnego czeka mnie w tej kwestii, ale okazuje się, że długo na miłe zaskoczenie czekać nie musiałam. Xiaomi Mi 10 na najwyższych ustawieniach jest w stanie wytrwać półtora doby oraz około 10 godzin w trybie SOT. Jest to wynik bardzo satysfakcjonujący, któremu nie podoła wielu konkurentów na rynku.

xiaomi mi 10 bateria

Łączność, komunikacja, jakość rozmów i dźwięk

Xiaomi Mi 10, jak na aktualnego flagowca przystało, wyposażony został w moduł 5G. Oprócz tego wi-fi 6, Bluetooth 5.1, komunikację NFC oraz podczerwień, dzięki której może służyć jako pilot do innych urządzeń. Modą zgodną z topowymi urządzeniami, Mi 10 nie ma za to wejścia słuchawkowego mini jack, ale w zamian otrzymujemy odpowiednią przejściówkę w zestawie. Co w zasadzie niweluje problem i jest plusem na korzyść Xiaomi.

Przyczepić nie mogę się również do jakości połączeń i rozmów. Zarówno te off- jak i on-line przebiegały bezproblemowo. Natomiast mnie i mojemu rozmówcy w uszy rzucił się cichy dźwięk w obu kierunkach. I ja miałam wrażenie, że słyszę osobę po drugiej stronie ciszej niż zazwyczaj i odwrotnie. Podobnie na słuchawkach przewodowych – tutaj Xiaomi na mój gust też mógłby być głośniejszy. Zgoła inaczej rzecz ma się na bezprzewodowych pchełkach, wtedy Mi 10 gra zdecydowanie głośniej.

W kwestii dźwięku jeszcze, Xiaomi Mi 10 otrzymał symetryczne głośniki stereo. Ogólnie ich jakość jak na tę półkę cenową jest naprawdę bardzo zadowalająca. Jednak jak to już w przypadku smartfonów bywa, raczej nie ma co liczyć na niskie tony i głębokie basy. Jest za to czysto i bez szumów i nawet przy najwyższej głośności żaden świszczący dźwięk nie kaleczy ucha.

Podsumowanie i ocena końcowa

Moją ocenę Xiaomi Mi 10 można by pewnie rozrysować na wykresie parabolicznym. Na początku nie zrobił on na mnie w zasadzie żadnego wrażenia. Dłuższe użytkowanie jednak, zwłaszcza w kontekście wydajności, płynności, intuicyjności oraz ogólnie rzecz nazywając – przyjaznego nastawienia do konsumenta – diametralnie zmieniło moje podejście do tego modelu. Zaczęłam nawet żywić do niego autentyczną sympatię.

xiaomi mi 10

Niestety, na koniec zostawiłam sobie bardziej szczegółowy test systemu fotograficznego i to był błąd, ponieważ po dobrze zapowiadającym się rozwinięciu, nastąpił nieciekawy punkt kulminacyjny. Ostatecznie więc uważam, że Xiaomi sam sobie wykopał dołek tak wysoką ceną, w tak trudnym czasie. Bo choć niewątpliwie dobry to i sympatyczny smartfon, to w mojej opinii nie do końca podołał stawianym mu oczekiwaniom. A jak wy oceniacie Xiaomi Mi 10?

Minusy

Plusy