Wiedźmin 3: jak wyglądałaby kultowa scena kąpieli w balii na PlayStation 1?

Jeśli komuś się wydawało, że gorzej niż na porcie switchowym Wiedźmin 3 wyglądać nie może, niech rzuci okiem na fanowski demake, przedstawiający kultową scenę kąpieli Geralta w balii w oprawie wizualnej rodem z pierwszego PlayStation. I tak, to ten sam twórca, który całkiem niedawno popełnił podobny film z Cyberpunkiem 2077.

Niech pierwszy rzuci Aardem, kto nie widział Geralta w kąpieli

Ktokolwiek grał w Wiedźmina 3, z pewnością kojarzy scenę inicjującą hitową produkcję CD Projekt RED. Geralt z Rivii zanurzony w wodzie wypełniającej drewnianą balię, wyciągający leniwie nogi niczym kowboj w westernie. Nieopodal naga Yennefer z Vengerbergu, z głową owiniętą ręcznikiem, pogrążona w lekturze. Do balii wkrada się pajęczakowaty stwór, który powoduje u gracza natychmiastową obawę o genitalia protagonisty. Ten jednak, bez większego wysiłku, wyławia brzydala.

Przeczytaj też:

Wiedźmin Netflix Geralt w wannie

Scena ta stała się na tyle kultowa, że nawiązanie do niej znajdziemy w serialowej adaptacji Wiedźmina, a w sklepach można kupić ręcznie malowaną figurkę upamiętniającą kąpiącego się Geralta, wzbogaconą o dodatkowy element w postaci… gumowej kaczuszki.

figurka Geralta w balii

Wiedźmin 3 załapał się na modę na demake’i

W ostatnim czasie w sieci pojawia się coraz więcej tzw. demake’ów, czyli fimów, które pokazują, jak mogłyby wyglądać współczesne gry, gdy powstawały ponad dwie dekady wcześniej, w erze pierwszego PlayStation.

Niedawno dość sporą popularnością cieszył się demake Cyberpunka 2077 autorstwa Andersa Lundbjorka. Film dość humorystycznie podszedł do tematu, wykorzystując go do wyśmiania bugów, z których gra zasłynęła już w dniu premiery.

Teraz Anders Lundbjork wziął na warsztat inną grę CD Projekt RED, kultowego Wiedźmina 3: Dziki Gon. I tu również nie zabrakło specyficznego humoru, dlatego polecamy obejrzeć materiał do samego końca.

Skąd w ogóle fenomen demake’ów?

Kluczową rolę odgrywają z pewnością wspomniane już walory humorystyczne tego typu materiałów. Z drugiej strony demake’i są też swoistym zagraniem na nostalgii graczy-milenialsów, którzy z rozrzewnieniem wspominają kwadratowe krągłości Lary Croft w pierwszych odsłonach Tomb Raider i mgłę w Silent Hillu.

Moim zdaniem jest to również odpowiedź na zjawisko odwrotne – czyli remake’i, remastery i rebooty starszych tytułów, które wyrastają niby grzyby po deszczu i również bazują na charakterystycznej dla społeczności graczy nostalgii.

Inne gry również doczekały się swoich demake’ów

Przykładem może być chociażby Death Stranding, czyli ostatnia produkcja Hideo Kojimy. Trzeba przyznać, że kwadratowy Norman Reedus wygląda doprawdy przeuroczo.

Jakie demake’i możemy jeszcze znaleźć? Jednym z ostatnich jest ten poświęcony souls-like’owi Bloodbourne.