Przez ostatnie 1,5 roku sytuacja na rynku laptopów była szalona
Pandemia COVID-19 przemeblowała świat, który znaliśmy i do którego przywykliśmy. Kiedy w marcu 2020 roku w Polsce stwierdzono pierwsze przypadki zachorowań, mało kto się spodziewał, jak daleko idące zmiany przed nami i jak wielu dotkną płaszczyzn.
Jedną z najbardziej charakterystycznych stanowiło przejście na zdalny tryb tam, gdzie było to możliwe. Spora część firm i instytucji mogła w ten sposób kontynuować swoją działalność, bez wystawiania pracowników na ryzyko wzajemnego zarażenia się, a siebie na sytuację, gdy nie ma rąk do pracy, bo wszyscy są na zwolnieniu lekarskim lub obowiązkowej kwarantannie.
Żeby jednak nie było zbyt optymistycznie, trzeba wspomnieć, iż Home Office do spółki z zaleceniami dotyczącymi pozostania w domach nakręciły gargantuiczny wręcz popyt na elektronikę użytkową. Laptopy, desktopy, podzespoły komputerowe, monitory, kamerki internetowe, tablety i masa innych urządzeń zaczęły znikać z półek sklepowych. Zarówno tych rzeczywistych, jak i wirtualnych.
Producentom i sklepom, również borykającym się z problemami związanymi z pandemią, trudno było zaspokoić zapotrzebowanie, które rosło w ekspresowym tempie z tygodnia na tydzień. Nie dało się również zahamować podstawowych praw ekonomii; skoro podaż była niewspółmiernie niska w stosunku do popytu, musiało się to odbić negatywnie na cenach.
Weźmy takie laptopy. To o tyle trafny przykład, że są to bodaj najbardziej uniwersalne i najwygodniejsze urządzenia do pracy zdalnej. Jak pewnie wiecie (lub nie), na Geeksie publikujemy miesięczne i kwartalne rankingi produktowe. Osobną podkategorię stanowią tam laptopy. Ponieważ sam je aktualizuję, wiem dobrze, jak zmieniały się ceny na przestrzeni miesięcy, a czasem nawet tygodni. I tak na przykład laptop X w czerwcu 2020 kosztował 3000 zł, a w lipcu już 3500 zł. Zdarzały się nawet przypadki, gdy sprzęt o wartości 5000 zł drożał w ciągu kilku tygodni o więcej niż 1000 zł.
W ten sposób chociażby nie mogliśmy zaoferować zbyt wielu produktów w kategorii laptopów do 2000 zł. Najlepsze urządzenia w tym przedziale cenowym szybko znajdowały nabywców, ceny rosły, a dostępność była, jaka była. W najpopularniejszej kategorii laptopów do 3000 zł wybór także stał się nieporównywalnie mniejszy, niż choćby na początku 2020 roku, kiedy o koronawirusie wiedzieliśmy tyle, ile przekazywały nam media, śledzące rozwój (wtedy jeszcze) epidemii w Chinach.
Ktoś mógłby pomyśleć, że zły x-kom windował ceny, usprawiedliwiając globalnym kryzysem skok na kasę konsumentów, którzy podwyżkami niejako byli stawiani pod ścianą. Prawda jest jednak taka, że na kwotę, którą widzicie na kartach produktowych w sklepie, kryje się cała struktura zależności (m.in. szeroko rozumiany łańcuch dostaw, koszty produkcji i szereg innych opłat). Te z kolei charakteryzuje dynamizm zmian. Dynamizm, który w dobie pandemii nabrał dodatkowego rozpędu, stając się przy okazji najbardziej nieprzewidywalny od dawna.