Darmowe mapy offline na Androida szanujące prywatność

Jak niemożliwe by się to nie wydawało, jest jeszcze świat poza mapami Google. O tym całkiem znośnym i funkcjonalnym świecie chcielibyśmy Wam dziś opowiedzieć. W świecie tym jesteście tylko Wy, mapa, GPS i droga. I nikt w nim nie śledzi Waszej pozycji na mapie, a tak naprawdę Waszej aktywności przez cały dzień. Nie ma też powtarzających się ciągle podpowiedzi o możliwości zaoszczędzenia jednej minuty, jeśli TERAZ skręcicie w prawo. Jest to prawdziwy nawigacyjny old school, w którym ludzie nadal umieli sobie jakoś radzić (oczywiście podróże na mapę papierową to inny poziom, na inny tekst). Jak widać z powyższego, opowieść ta nie będzie dla każdego, ale skoro czytasz dalej ten tekst, to zakładamy, że może być ona dla Ciebie.

Fenomen map Google i dlaczego nie są prywatne ani tak naprawdę offline

Mapy Google zna chyba każdy. Tak się wygodnie składa, że są jedną z podstawowych aplikacji telefonów z systemem operacyjnym Android. Dostajemy ją w pakiecie z innymi, opracowanymi przez firmę Alphabet i większość po prostu klika i używa. Stąd właśnie biorą się zalety tejże aplikacji, ale i główne, przynajmniej z naszej perspektywy, wady.

Niby można pobrać mapy w domu, ale offline, o jakim piszemy, to i tak nie będzie. Wszak osią Map Google jest informacja o natężeniu ruchu. Ta oczywiście nie bierze się znikąd. Każdy użytkownik z włączonym smartfonem jest komórką nadawczo-odbiorczą zasilającą algorytmy włodarzy Androida. Te, na podstawie przesyłanych danych, oceniają natężenie ruchu i pokazują nam, czy utkniemy w dużym korku, giga korku, czy przelecimy dany odcinek, ponieważ jest „na zielono”.

Dane, dane, dane! Więcej danych!

Systematyczność napływu danych sprawia, że oprogramowanie jest w stanie przewidywać czasy dojazdu z przyszłości, co może ułatwiać planowanie tras na jutro, pojutrze i później, gdyż i taka opcja w mapach jest. Wszystko to jednak opiera się na tym, że ktoś aktualnie jest „w terenie” i karmi Google swoimi danymi. Nie ma przecież w kosmosie satelitów, które zerkają na każdą możliwą ulicę. Trzeba również pamiętać o tym, że klasyczne sposoby zbierania danych o natężeniu ruchu nie są w stanie zapewnić takiej ilości danych, jak miliony użytkowników z włączonym pozycjonowaniem i przesyłaniem danych, które aktualnie znajdują się w ruchu drogowym.

Na dokładkę  dochodzie do tego jeszcze kwestia pobierania map. Ilu jest takich, którzy pobierają sobie całe regiony zawczasu? W klasycznej nawigacji można pobrać nie tylko regiony, ale całe kraje, a nawet kontynenty. W przypadku map Google od jakiegoś czas też można to zrobić, ale główna idea aplikacji opiera się na byciu online, a nie offline, więc ludzie mówią „OK Google”, podają adres, telefon sam oblicza trasę, pobiera mapę i… nadaje do centrali. Nie ma nic za darmo.

Okazją marketingową aplikacje stoją

Tak czy inaczej cały koncept rodzi dla Google doskonałe okazje marketingowe, reklamowe, podpowiedzi zakupowe i wskazówki na temat preferencji użytkowników. Pozwala też dalej budować nasz profil, by jeszcze lepiej móc nam pomóc w kupieniu czegoś, czego zapewne nie do końca potrzebujemy, albo by sprzedać nasze dane komuś, kto będzie chciał za nie zapłacić. Wszak oferentów na rynku sporo, bo i towarów mamy bez liku. I tak się to mniej więcej kręci.

Niby transakcja jest w jakimś sensie uczciwa. Dostajemy z wyprzedzeniem dane o natężeniu ruchu, ale w zamian sami płacimy swoimi danymi. Niby jest coś, za coś, ale czy przeciętny użytkownik nawigacji tak do tego podchodzi? W sumie chyba trzeba by zapytać, czy są jeszcze ludzie, którzy w ogóle o takich sprawach myślą. Dla spokoju ducha zakładamy, że są, i właśnie dla takich użytkowników mamy przygotowaną listę map pracujących inaczej niż Mapy Google.

Prywatne mapy offline. Jakie były kryteria wyboru?

Założenia, jakie nam towarzyszyły, były stosunkowo proste. Mapy muszą być dostępne do pobrania „w domu”, czyli nie musimy obciążać naszego pakietu danych. W Polsce może nie być to aż tak istotne, ale jeśli wyjeżdżamy za granicę, to warto o tym pamiętać. Kolejnym aspektem, na jaki zwracaliśmy uwagę, jest pełna funkcjonalność w trybie offline. Wszystko miało grać i buczeć, gdy aplikacja nie ma dostępu do sieci. Równie istotna była dla nas oczywiście kwestia prywatności, czyli co, ile i po co aplikacja może o nas wysyłać w świat.

Niemal wszystkie z przytaczanych aplikacji da się pobrać z naszego ulubionego sklepu F-droid. Wspominaliśmy o nim w tekście o Androidzie bez Google. Jedna z aplikacji nie pochodzi z tego sklepu, ale natrafiliśmy na nią przypadkiem, testując system operacyjny /e/. Jest on forkiem LineageOS skupionym na bezpieczeństwie danych użytkownika i tak się składa, że aplikacja ta jest tam instalowana domyślnie.

Wszystkie z omawianych aplikacji były testowane pod kątem przesyłania danych na zewnątrz. Telefon testowy, czyli Nokia 2.2 był wyposażony w firewall na Androida, więc na bieżąco widzieliśmy, co się dzieje pod dywanem. Zaletą stosowania takiej „bestii” było również sprawdzenie, jak aplikacje radzą sobie w trudnych warunkach systemu Android 11 połączonego z 2 GB pamięci RAM. Nie przedłużając: radzą sobie, ale o szczegółach za chwilkę.

Tradycyjnie również nie opiszemy wszystkiego, co jest na rynku, ale tylko to, co sami przetestowaliśmy, sami używamy i możemy polecić z czystym sumieniem. W związku z tym lista nie będzie rozbudowana, ale każdy powinien coś dla siebie na niej znaleźć. W naszym zestawieniu zahaczymy o trzy różne podejścia i w zasadzie trzy podobne, ale w założeniu odmienne aplikacje . Zaczynamy!

Źródło: OsmAnd

OsmAnd+

OsmAnd+ to prawdziwy kombajn, ale i weteran aplikacji do nawigowania w trybie offline. Jeśli pobierzecie go poprzez wspomniany już sklep F-droid, to większość funkcji będzie już dostępna bez dodatkowych opłat. Bazą dla aplikacji są mapy OpenStreetMap (OSM), czyli darmowa mapa świata tworzona przez społeczność internetową. Co to oznacza? Ano oznacza to tyle, że każdy może pomóc w jej tworzeniu, a że na świecie jest sporo zapaleńców i ludzi dobrej woli, to mapy te potrafią być bardzo szczegółowe.

Mamy tutaj na myśli ścieżki i ścieżynki, których normalnie na innych mapach może nie być, ale w przypadku OSM ktoś się pofatygował, nagrał swoją trasę, wrzucił do sieci i następny użytkownik już ma z górki. Dodatkowo dodawana jest cała masa innych obiektów, które mogą być przydatne podczas miejskiej i pozamiejskiej wędrówki. Mamy tu na myśli choćby takie drobnostki, jak ławki, ale i tak ciekawe dla wycieczkowiczów punkty, jak tablice informacyjne, pomniki, ważne dla danego miasta miejsca itd.

Wszystko to jest przejrzyście opisane i możliwe do wyszukania, a następnie wyznaczenia trasy we wskazane miejsce. Aplikacja wyznaczy trasę dla samochodu, roweru, pieszego, a nawet transportu publicznego (tej opcji nie testowaliśmy). W ustawieniach można też włączyć profil: ciężarówka, motocykl, łódź, jeśli ktoś ma taką potrzebę.

Wtyczki do OsmAnd+ dają nowe możliwości

Aplikacja poza podstawowymi funkcjonalnościami może zostać rozszerzona o szereg innych. Realizowane jest to poprzez tak zwane wtyczki. Dla podróżników szczególnie ciekawa może być Wikipedia w trybie offline. Możemy pobrać sobie cały zasób dla interesującego nas regionu w domu (plik zajmuję kilkaset megabajtów) i następnie w trakcie podroży lub wędrówki sprawdzać opisy interesujących nas miejsc. Są też takie dodatki, jak mapy online, czy też mapy tras narciarskich, co szczególnie może przypaść do gustu wielbicielom desek (zarówno tych pojedynczych, jak i podwójnych).

Oczywiście mamy też do dyspozycji zapisane punkty fotoradarów, a aplikacja umożliwia nam ich odinstalowanie, gdyż nie we wszystkich krajach jest to legalne. Radary mogą być dla niektórych użyteczne, ale jeszcze lepiej wygląda zakładka „nakładka użytecznego miejsca” znajdująca się w opcjach konfiguracji mapy.

Do wyboru są banki, restauracje, parkingi, stacje benzynowe, sklepy, szpitale, noclegi i wiele innych. W jednej chwili ze zwykłej nawigacji robi nam się kombajn podróżniczy. Tutaj musimy uczciwie przyznać, że na urządzeniu testowym z tak mikroskopijną ilością pamięci RAM włączenie wszystkich „bajerów” powodowało znaczący spadek płynności działania aplikacji, zwłaszcza podczas przybliżania i oddalania widoku mapy, ale tutaj nie ma co się dziwić. System Android pożera tyle RAM-u, że na aplikacje za wiele już nie zostaje. Na marginesie dodajmy, że zachowanie domyślnych ustawień i wybór podstawowego widoku mapy pozwala nawet na tak słabych urządzeniach zachować znośną płynność działania. Na telefonach z 4 GB pamięci RAM lub więcej oraz przyzwoitym procesorem problemy te nie powinny występować.

Źródło: OsmAnd

Coś dla podróżników i szwędaczy

Wielbicielom wycieczek górskich z pewnością spodoba się opcja włączenia poziomic i cieniowania na mapach. Jakby tego było mało, zaznaczone będą również szlaki górskie z uwzględnieniem kolorów, więc jeśli w telefonie wystarczy prądu, to mamy w kieszeni idealną mapę na piesze wycieczki i to po całym świecie. Wielbiciele kajaków, rowerzyści, górscy rowerzyści, narciarze, wspinacze i koniarze też znajdą coś dla siebie. Wystarczy stuknąć przełącznik i mapa pokaże nam dodatkowe i pożądane przez nas informacje.

Do wyboru są jeszcze style mapy, style dróg, rozmiary tekstu, język mapy, a zakładka szczegóły pozwala odkryć dodatkowe elementy map niewyświetlane domyślnie. Poza głównym przełącznikiem „więcej szczegółów” jest też opcja pokazania nawierzchni dróg, jakości dróg, oświetlenia dróg, stref niskiej emisji, czy też rezerwatów przyrody. Na dokładkę w wersji beta są też przewodniki Wikipodróże.

Oczywiście to, co wyświetla się nam na ekranie podczas nawigowania, również może zostać dostosowane do naszych potrzeba i to w najdrobniejszych nawet szczegółach. Możemy też zapisywać ulubione miejsca, dodawać znaczniki, planować trasy, wgrywać już zaplanowane wcześniej trasy itd.

Jak zatem widać, wiele się nie pomyliliśmy i OsmAnd+ to rzeczywiście prawdziwy kombajn.  Może bez problemu pokazać nam prostą trasę do jazdy samochodem. Jeśli tego zechcemy, to może też być podręcznym przewodnikiem dla amatorów zwiedzania i pieszych wędrówek. Może też być narzędziem dla wielbicieli tworzenia i udoskonalania map OSM, gdyż i do tego ta aplikacja się nadaje.

Same mapy można pobrać regionami (czyli np. u nas będą to województwa), państwami lub nawet kontynentami, a jak nam się zachce, to możemy sobie pobrać cały świat. Mapy są co jakiś czas aktualizowane w oparciu o najnowsze dane OSM i wtedy pojawia się komunikat o dostępności nowej wersji.

Polecane nawigacje dla wielbicieli camperów


Konfiguracja to swoboda

Na pierwszy rzut oka wszystkie te opcje mogą wydawać się nieco przytłaczające, ale dla kogoś użytkującego telefony komórkowe od wielu lat, zapoznanie się z meandrami opcji nie powinno stanowić większego problemu. Aplikacja daje po prostu ogrom możliwości związanych z dostosowaniem jej pod nasze potrzeby, ale nie znaczy to wcale, że musimy ze wszystkich tych możliwości korzystać. W zasadzie można pobrać mapy, wpisać adres i jechać. Ustawienia domyślne są całkiem sensowne.

A jak to działa w praktyce? Otóż testowaliśmy aplikację dość dogłębnie zarówno podczas wycieczek krajowych, jak i zagranicznych i to zarówno samochodowych, jak i pieszych, w tym po polskich górach. Wszystko działało bez większych zastrzeżeń i jedynym problemem był telefon testowy, który nie nadążał za możliwościami aplikacji, ale to już nie wina OsmAnd+, ale telefonu testowego.

Wypadałoby również nadmienić, że analityka aplikacji jest domyślnie wyłączona, ale jeśli chcemy wspierać rozwój projektu, to możemy ją włączyć. Map można używać w trybie offline, więc nie będą pobierane dodatkowe informacje, a dla przezornych mamy już wspomnianego firewalla na Androida.

Źródło: Organic Maps

Organic Maps

Jeśli OsmAnd+ Was nieco przytłoczyło mnogością swoich opcji, to mamy w zanadrzu coś zupełnie przeciwnego. Organic Maps to stosunkowo nowa aplikacja na rynku nawigacji. Nie znaczy to jednak, że nie ma solidnych fundamentów. Jej twórcami są ludzie, którzy brali udział przy tworzeniu Maps.me, która swego czasu też była na naszym radarze i nawet ją testowaliśmy, ale jeśli przyjrzycie się pieniądzom idącym za tą aplikacją, to już wiecie, dlaczego ją skreśliliśmy. Wróćmy jednak do Organic Maps.

Aplikacja jest niezwykle prosta i przejrzysta i widać to już po jej pierwszym uruchomieniu. Na dzień dobry prosi o pobranie podstawowej mapy świata, a potem dla fanów kontroli własnych danych jest już tylko lepiej, gdyż wystarczy zerknąć na oficjalną politykę prywatności. Aplikacja wyświetla reklam, kodu śledzącego, nie zbiera danych, nie „dzwoni do domu” (czyli nie kontaktuje się z serwerami Organic Maps, ani innymi, by przekazywać dane lub pokazywać sam fakt uruchomienia aplikacji) itd. Cisza, spokój i nawigowanie. Aplikacja utrzymywana jest z datków użytkowników, a serwery potrzebne do przesyłania map offline również są darowane przez jednego z dostawców usług internetowych. Dość już jednak o sprawach księgowych. Zajrzyjmy do ustawień.

W prostocie siła

W porównaniu z OsmAnd+ można wręcz żartobliwie powiedzieć, że opcji nie ma wcale, gdyż jest ich tyle, co kot napłakał. Dla ceniących prostotę może to być wielką zaletą. Do wyboru mamy wyświetlanie poziomic i linii metra, dodanie miejsc do mapy, pobranie map i przesłanie własnego położenia. Organic Maps również korzysta z bazowych map OSM, więc podobnie, jak to ma miejsce w przypadku OsmAnd+, możemy pobrać sobie wybrany region, cały kraj lub kontynent, a wszystko to w domowych pieleszach i w zaciszu własnego Wi-Fi. Serwer wysyłający mapy pracuje szybko i sprawnie więc pobranie całej Polski powinno zająć kilka minut. A jak wygląda interfejs?

W głównym widoku pod ręką mamy listę zakładek i wyszukiwarkę. W ustawieniach można również zmienić jednostki miar i to, co jest wyświetlane podczas nawigowania, ale w porównaniu z OsmAnd+ są to ilości iście kosmetyczne. Poza tym jest jeszcze kilka klasycznych opcji, jakie znamy z innych aplikacji, i nie ma sensu ich tutaj opisywać. Dość powiedzieć, że wszystko jest raczej proste, logiczne i nie nastręczy kłopotów nawet niedoświadczonym użytkownikom. Skoro mamy to już za sobą, to może warto napisać parę zdań o tym, jak to działa w praktyce.

Aplikację testowaliśmy podczas górskich wycieczek po Karkonoszach. Poziomice, wyraźnie zaznaczone szczyty oraz przejrzysty układ prezentacji szlaków i ścieżek powodował, że wystarczył jeden rzut okiem, by upewnić się, że w sypiącym śniegu jest się we właściwym miejscu. Jeśli nie interesują Was tony danych, jakie oferuje OsmAnd+, to na szybkie wędrówki skupione na trasie i celu, a nie tym, co można znaleźć po drodze, Organic Maps mogą sprawdzić się idealnie. W sumie dzięki temu można skupić się bardziej na przyrodzie. W mieście może nieco brakować napakowania danymi, jakie daje OsmAnd+.

Źródło: Organic Maps

Samochodem też się da!

Piesze wycieczki pieszymi wycieczkami, ale zerknijmy jeszcze na jazdę samochodem, gdyż to będzie zapewne głównym zadaniem aplikacji. Podczas naszych prób testowaliśmy ją trochę po Polsce, ale puściliśmy się też na mały wypad zagraniczny. Poradziła sobie całkiem sprawnie, ale trzeba uczciwie przyznać, że jeśli mamy do czynienia z wielopasmowymi drogami, na których są remonty, gdzie łączą się dwie duże autostrady lub są blisko ustawione rozjazdy w wielu kierunkach, to trochę brakuje wskazania, który pas zająć.

Gdy wszyscy poza Tobą wiedzą, gdzie jadą, i jadą szybko, to taka wskazówka pozwala zmniejszyć zawalidrogowatość i poczuć się pewniej. OsmAnd+ daje coś takiego i z pewnością jest to pomocne. Po Polsce nie dało się tego odczuć, gdyż infrastruktura drogowa jest u nas znacznie mniej rozwinięta niż za Odrą. Czy ta niedogodność skreśla Organic Maps? Absolutnie nie. Trzeba brać pod uwagę to, że kierowca był słabo wprawiony w takie ćwiczenia drogowe. 😉

Na piesze wycieczki, dla ludzi ceniących przejrzystość, lekkość i prostotę, aplikacja ta może być jak znalazł. Jeśli planujecie intensywnie jeździć po Europie, korzystając z dobrodziejstw tamtejszej infrastruktury, to też się do tego nada, ale na koniec mamy asa w rękawie, który nada się do tego bardziej!

Magic Earth
Źródło: Magic Earth

Magic Earth

Aplikacja Magic Earth wpadła nam w oko zupełnym przypadkiem i trafiliśmy na nią trochę na około. Odkryliśmy ją podczas testowania systemu operacyjnego /e/. Nie jest on zbyt dobrze znany szerszej publiczności, ale dla porządku wspomnijmy, że jest to fork LineageOS skupiający się na jeszcze większej prywatności. Domyślną aplikacją do nawigowania, jaka jest tam zainstalowana, jest właśnie Magic Earth, więc dla nas sprawa była jasna. Trzeba „dziada” przetestować.

Niestety nie da się jej pobrać ze sklepu F-droid i trzeba udać się po nią do Google Play. To największa jej wada, ale poza tym jest już tylko lepiej. Programiści /e/ lobbują nawet u producenta aplikacji, czyli firmy General Magic, o udostepnienie jej kodu źródłowego, ale póki co nic z tego nie wyszło. Na marginesie dodajmy, że twórcy aplikacji mają jakieś powiązania z Route 66, czyli weteranem w kwestii nawigowania.

Prywatność na wysokim poziomie!

Z tego, co wiemy, to jeśli jakiekolwiek dane trafiają na serwery General Magic, to są one zanonimizowane, a następnie usuwane. Tradycyjnie już podczas testów aplikacja i tak była schowana za firewallem i można było w każdej chwili zaobserwować ewentualne próby „dzwonienia do domu”, ale nic takiego nie zarejestrowaliśmy. Jeśli wyłączona jest transmisja komórkowa, a mapy są pobrane wcześniej, to aplikacja robi po prostu swoją robotę, więc może przełknąć brak open source i brak dostępności w sklepie F-droid.

Magic Earth, jako że nie jest aplikacją typowo FOSS, ma jeszcze jedną dodatkową funkcję, a mianowicie informacje o natężeniu ruchu. Nie działa ona tak dobrze, jak ta znana z aplikacji Google Maps, ale wynika to raczej wprost z liczby użytkowników. Oczywiście, jeśli włączycie tę opcję, to cała koncepcja prywatnego nawigowania bierze w łeb, ale jak to w życiu bywa – coś za coś. Z naszych testów wynika, że funkcja ta jest niespecjalnie precyzyjna, więc chyba nie warto zaprzątać sobie nią głowy.

Ciekawą opcją, której nie znajdziecie w dwóch poprzednio opisywanych aplikacjach, jest tzw. AI DashCam. Jest to dość innowacyjna koncepcja, gdyż sprowadza się do wykorzystania czegoś, co normalnie nie jest używane podczas nawigowania, a mianowicie kamery. Po pierwsze może ona służyć jako wideorejestrator. Dzięki temu nie potrzeba dodatkowego rejestratora, ale jeśli zdecydujecie się na zapis tego typu, to warto sięgnąć po specjalną kartę pamięci umożliwiającą wielokrotny zapis. Da to większą pewność zachowania danych w należytym porządku. Dodatkowo aplikacja może ostrzegać o przekroczeniu linii ciągłej, przerywanej, niebezpiecznej drodze, czy też kolizji z przodu.

Wyświetlacz HUD? Proszę bardzo!

Pewną ciekawostką może być też imitacja wyświetlacza HUD. Jeśli ułożymy telefon na podszybiu (koniecznie na macie antypoślizgowej) i włączymy tą funkcję to bardzo podstawowy obraz będzie odbijał się od naszej szyby przedniej i faktycznie otrzymamy imitacje wyświetlacza heds up display.

Podobnie jak w przypadku OsmAnd+ i Organic Maps do wyboru jest tryb nawigowania dla pieszych, rowerzystów i samochodów. Również i tutaj można pobrać mapy całego świata siedząc sobie wygodnie w domowym zaciszu. Mapy są aktualizowane co miesiąc, co jest pewnym standardem dla aplikacji bazujących na OSM.

Aplikacja rewelacyjnie spisuje się na wielopasmowych drogach zachodniej Europy. Asystent pasa działa z odpowiednim wyprzedzeniem, więc jest czas na zajęcie dogodnej pozycji w strumieniu samochodów. Na ekranie wyświetlane są również duże komunikaty na temat numeru drogi i kierunku, na który mamy się udać. Pomaga to szczególnie podczas poruszania się po nieznanym terenie z innymi niż u nas tablicami z obco brzmiącymi miastami.

Interfejs i możliwość jego konfiguracji jest znacznie bardziej rozbudowana od tego co oferuje Organic Maps. Do wyboru są też style mapy, w tym opcja satelitarna (nie testowaliśmy, ale pewnie wymaga trybu online). Można również włączyć tryb teren, co przyda się podczas wycieczek pieszych.

Jeśli mielibyśmy wyruszyć w podróż dookoła Europy skupioną głównie na pokonywaniu ogromnych odległości, to Magic Earth byłaby nasza podstawową nawigacją. Sprawdziliśmy ją w ciężkim boju przez całe Niemcy i ani razu nas nie zawiodła, a lokalne spaghetti dróg szybkiego ruchu pokonaliśmy, niespecjalnie komukolwiek wadząc, zwłaszcza podczas zjazdów. Lubimy to!

Podsumowanie

Jak widać z powyższego zestawienia, większość z nas powinna pośród wymienionych aplikacji znaleźć coś dla siebie. Wszystko zależy od tego, czego aktualnie potrzebujemy. Warto nadmienić, że nie musimy przecież ograniczać się do jednej aplikacji. Współczesne telefony mają już pamięć wewnętrzną wielkości laptopów sprzed 3-4 lat, a dodatkowo wiele z nich obsługuje bardzo duże karty pamięci microSD.

W podsumowaniu wypada również napisać o niewielkim problemie zaobserwowanym na wszystkich trzech aplikacjach. Otóż próba planowania bardzo długich tras, rzędu 1000 km znacząco obciążało urządzenie i jak się wydaje same aplikacje. Oczywiście można całość zwalić na „bebechy” Nokii 2.2., ale fakt ten dla zachowania przyzwoitości wypada odnotować. Oczywiście nie poddaliśmy się i podczas testów po prostu „kroiliśmy trasę” na odcinki po 300-400 kilometrów. Po takim dystansie i tak wypada już zrobić przerwę, więc nie uznaliśmy tego za problem. Podejrzewamy, że na sytuację wpływ mogło mieć również przekraczanie granicy podczas takich tras, więc niejako dwa różne bloki danych, ale to już tylko nasza próba racjonalizowania tego, co się wydarzyło.

Jak już wspomnieliśmy, nie są to zapewne wszystkie aplikacje do nawigowania, jakie stworzono na świecie, ale jedynie te, które przetestowaliśmy i te, które traktują naszą prywatność poważnie. Jeśli używacie jakichś programów o podobnych właściwościach, koniecznie dajcie znać w komentarzach. Z chęcią je przetestujemy, a tymczasem: szerokiej drogi!

PS

Jeśli macie prywatność w nosie, to zerknijcie na nasze zestawienie map offline nie skupiających się na tym aspekcie.