AX = Atmos + DTS:X. Test soundbara Polk MagniFi Mini AX

Założona w roku 1972 roku, a więc 50 lat temu, amerykańska firma Polk ma całkiem bogatą ofertę sprzętu audio, w tym także soundbarów. Te ostatnie dzielą się na dwie serie: podstawową Signa oraz bardziej zaawansowaną – MagniFi. Tym razem do testów dostaliśmy model MagniFi Mini AX i sprawdziliśmy, czy ten MMAX rzeczywiście gra na maksa. Zapraszam do lektury recenzji.

Polk MagniFi Mini AX (dalej dla uproszczenia zwany Polk MMAX, MMAX albo po prostu „Maksem”) zastępuje swojego poprzednika, tj. model MagniFi Mini.

napis informujący o tym, że polk magnifi mini ax został zaprojektowany w USA, a wyprodukowany w Chinach

Z zewnątrz zmiany są raczej kosmetyczne, ale okazuje się, że większość modyfikacji miała miejsce „pod maską”.

Zawartość pudełka

To, co znajdziemy w pudełku, przedstawia rysunek poniżej:

grafika przedstawiająca zawartość opakowanie polk magnifi mini ax
Źródło: Polk

Zwracam uwagę, że:

Liczba i układ przetworników

Polk MMAX to konstrukcja dwuelementowa, składająca się z:

  • belki
  • oraz osobnego subwoofera.
zdjęcie soundbara i subwoofera Polk Magnifi MMAX
Źródło: Polk

W krótkiej belce (a raczej „klocku”) o szerokości 37 cm i wysokości 7,9 cm pracują:

  • dwie wysokotonowe kopułki (średnica membrany 1,9 cm)
  • oraz trzy okrągłe średniotonowce (5,1 cm).

W porównaniu do poprzednika liczbę przetworników zmniejszono z sześciu do pięciu: po prostu zamiast dwóch membran stożkowych na środku przedniej ścianki mamy teraz jedną. Ponieważ producent nie zdecydował się rozpowszechniać zdjęć z nową, mniejszą liczbą przetworników, poniżej zamieszczam zdjęcie poprzednika z przekreślonym przetwornikiem. Dodam, że w Polku MMAX centralny przetwornik umieszczono oczywiście pośrodku ścianki przedniej.

Źródło: Polk

Jeżeli ktoś chciałby zajrzeć jeszcze głębiej do wnętrza Polka „Maksa”, gorąco polecam film zrobiony przez greckiego dziennikarza z portalu hxos.

W wykonanym z tworzywa sztucznego subwooferze…

Źródło: Polk

…pracuje pojedynczy przetwornik niskotonowy z membraną o wymiarach (127mm × 178mm).

przetwornik subwoofera soundbara polk magnifi mini ax

Membrana nie jest już okrągła (jak w poprzedniku): ma większą powierzchnię (szacuję, że nawet o około 40-50%), a tunel basrefleksu ma teraz ujście na górze ścianki tylnej.

tyl subwoofera polk magnifi mini ax
Źródło: Polk

Jak widać, subwoofer został mocno przeprojektowany: zmieniono nie tylko membranę, lecz także układ rezonansowy. Czy będzie to miało wpływ na jakość brzmienia? Zdradzę Wam, że tak. I to duży.

Pozostałe uwagi dotyczące konstrukcji:

  • belka ma zewnętrzny zasilacz;
  • subwoofer odbiera sygnał fonii z grajbelki bezprzewodowo;
  • pilot to całkiem wygodna, zaoblona konstrukcja, choć przyciski wymagają nieco większej siły niż w najlepszych konstrukcjach.
pilot polka magnifi mini ax
Źródło: Polk

Łączność i instalacja

Gniazda połączeniowe umieszczono na ściance tylnej. Do dyspozycji mamy:

  • 1 złącze HDMI eARC,
  • 1 złącze optyczne,
  • 1 analogowe wejście 3,5 mm (AUX).

Gniazdo USB służy wyłącznie do celów serwisowych.

Jeśli chodzi o łączność bezprzewodową, do dyspozycji mamy:

  • Wi-Fi (802.11 a/n/ac),
  • Google Chromecast,
  • Apple AirPlay2,
  • Spotify Connect,
  • Bluetooth 5.0.

Instalację soundbara przeprowadzamy za pomocą smartfona lub tabletu i aplikacji Google Home, która prowadzi nas krok po kroku przez poszczególne etapy, w tym przez połączenie z domową siecią Wi-Fi.

Funkcje soundbara Polk MMAX

Oprócz regulacji tonów niskich (opcja „bass” na pilocie) i średnich (opcja „voice”) do dyspozycji mamy następujące tryby brzmienia:

  • movie (film),
  • 3D (filmy z efektami przestrzennymi),
  • music (muzyka),
  • night (noc).

Wszystkie działają dobrze (zwłaszcza nocny, który zasługuje na szczególne uznanie za swoją skuteczność), chociaż podczas testu nie byłem całkowicie przekonany do trybu 3D. Otóż w porównaniu do trybu filmowego rabował on brzmienie z pewnej dozy energii i dynamiki, jak gdyby wirtualizacja dźwięku (tj. uprzestrzennianie) zabierała jakieś soki z sygnału źródłowego. W związku z tym filmy w Dolby Atmos sprawdzałem zarówno w trybie3D, jak i movie. I wiecie co? Wolałem zdecydowanie ten drugi.

Bardzo przydatną funkcję uruchamia przycisk „i” znajdujący się w prawym górnym rogu pilota. Dzięki niemu możemy sprawdzić nie tylko, czy do soundbara podłączony jest subwoofer i (opcjonalne) głośniki tylne, czy jest łączność przez Wi-Fi, lecz także, a może przede wszystkim, jaki sygnał dostarczamy do soundbara. Jeśli oglądamy film zakodowany w Dolby Atmos, a po wciśnięciu „i” wyświetlacz pokazuje nam PCM, to znaczy, że trzeba coś zmienić w ustawieniach telewizora i/lub odtwarzacza.

Podczas testów dysponowałem telewizorem Samsung 55QN85B i jak widać poniżej, nie miałem problemów z dostarczeniem Atmosa do Maksa.

napis atmos na soundbarze

Moim zdaniem „i” jest wielce przydatną funkcją, której brakuje wielu rywalom.

Jakość brzmienia soundbara Polk MMAX

Odsłuch rozpocząłem zgodnie ze swoją własną procedurą dla soundbaroboksów (tj. soundbarów dwuelementowych z belką i osobnym subwooferem): po prostu odłączyłem subwoofer od prądu, tak aby grała sama belka. Po prostu chciałem zorientować się, co potrafi sama belka i gdzie mnie więcej przypada częstotliwość podziału pasma.

Tym razem nie było zaskoczenia: zadanie odtwarzania części pasma odpowiedzialnego za głosy i wokale powierzono subwooferowi. Jak to działa, najlepiej sprawdzić na programie publicystycznym, w którym gośćmi są mężczyźni mówiący niskim głosem. Różnica pomiędzy głosami reprodukowanymi przez samą belkę a kombinację belka+sub jest duża, istotna i łatwo zauważyć, jak dużo pasma MMAX przekazuje do swojego suba.

Drugie spostrzeżenie: w istotnej mierze poprawiono bas, co nie było zaskoczeniem, bowiem już podczas pierwszego oglądu membrany suba podczas rozpakowania nie sposób nie zauważyć, że jest ona większa niż u poprzednika.

subwoofer soundbara polk maxx
Źródło: Polk

Muzyka

W moim pokoju odsłuchowym ustawienie suba Maksa było trudniejsze niż mojego własnego REL-a Tzero, którego używam jako wzorca w testach soundbarów. Próbowałem różnych wariantów: w rogu, bliżej i dalej od ściany, z otworem basrefleksu raz w stronę ściany, a raz w stronę środka pomieszczenia. Choć znalezienie optymalnego ustawienia nie było w tym przypadku łatwe, bo sub Maksa nie integruje się tak dobrze jak REL, gra jest warta świeczki.

Jak już mówiłem, bas jest potężniejszy i schodzi niżej niż w starym MM (tym bez dopisku AX). Jak na baspudło wykonane z plastiku, niskie tony schodzą całkiem nisko, nie dudnią i nie są szczególnie podbarwione. W moim pomieszczeniu bas grał przyzwoicie do około 40Hz, potem spadek był już dość gwałtowny. Bas potrafi zabrzmieć mocno i potężnie, ale sporo mu brakuje do akceptowalnej przez audiofila precyzyjnej artykulacji. Inaczej mówiąc, potrafi mocno łupnąć, ale już reprodukcja basowego mięska czy zgrabne, szybkie i łatwe modulowanie różnych basowych smaczków nie jest jego domeną, zwłaszcza na niższych poziomach wysterowania.

Na przykład w pierwszym utworze ze ścieżki dźwiękowej do filmu Interstellar słychać było bardzo niski basowy pomruk, co było bardzo przyjemne. Pomimo tego nie był on tak głęboki, jak został zarejestrowany (a wierzcie mi, jest naprawdę przepastny), a po drugie subwoofer nie był w stanie oddać tego pulsowania na basie, które jest obecne w tym utworze. No cóż, przecież mówimy o urządzeniu, który kosztuje poniżej dwóch tysięcy złotych, a w tej cenie sporo poszło przecież na konstrukcję centralnego klocka (tj. belki) i jego zasilacza, o pilocie i wyposażeniu nie wspominając.

wygląd soundbara polk magnifi mini ax

Jeśli chodzi o tony wysokie, na początku użytkowania są one suche i nieco zmatowione, ale z czasem zauważalnie poprawiają się, łagodnieją, a nawet zaczynają trochę błyszczeć. W związku z tym odradzam wyrabianie sobie opinii o brzmieniowych walorach Maksa zaraz po rozpakunku, bo to doprowadzi do błędnych wniosków. Krótko mówiąc, potrzeba trochę czasu, aby wysokie się dotarły.

Po dotarciu brzmienie jest co najmniej poprawne, nieagresywne, całkiem spójne i dobrze wyważone. Niestety, w porównaniu do najlepszych konstrukcji brakuje mu dynamicznej swobody przy dźwiękach gwałtownych, zwłaszcza w paśmie tonów średnich i wysokich: słychać, że brak jakiegoś „headroomu” i powietrza. Co innego na basie – ten ma całkiem niezłego wykopa i moim zdaniem jest to chyba najlepiej reprodukowany przez Maksa zakres pasma.

I tutaj chciałbym inżynierów firmy Polk pochwalić za naprawienie czegoś, co zawsze zabierało mi sporo radości podczas odsłuchu poprzednika Maksa. Otóż w nowym modelu w znacznym stopniu zredukowano problem nieprzewidywalności brzmienia: w poprzedniku zdarzało się, że niektóre utwory odtwarzane były bardzo dobrze, podczas gdy inne – sporo gorzej. Wiązało się to najprawdopodobniej z działaniem procesora dźwięku (DSP), który analizował sygnał wejściowy i zależnie od niego dobierał najlepsze (wg inżynierów) parametry. W starym modelu to DSP było trochę dziwne i niejednokrotnie rabowało niektóre utwory (na przykład fortepianowe) z blasku, dynamiki, energii i żywiołowości. W Polku MMAX zostało to znacznie, znacznie zredukowane tak, że niektórzy użytkownicy tego w ogóle nie zauważą. To duży plus i przewaga nowego modelu nad poprzednikiem.

Podsumowując wrażenia z odsłuchu muzyki: MMAX gra moim zdaniem zauważalnie lepiej od poprzednika. Nie jest to oczywiście ani poziom diametralnie różny, ani poziom audiofilski, ale na większości utworów mnie nie raził, a przecież jestem dość wybredny. Krótko mówiąc, na muzyce postęp jest i basta.

Źródło: Polk

Okazuje się, że domeną MMAX-a, czyli obszarem gdzie czuje się i sprawdza najlepiej, są:

Filmy

Do krytycznego odsłuchu wybrałem jak zwykle film Sully (2016), którego efekty specjalne są moim zdaniem znakomite i które całkiem dobrze znam (choć, co ciekawe, cały czas odkrywam w nim nowe smaczki).

Sceny z tego filmu odsłuchiwałem wielokrotnie: najpierw w trybie 3D, a zaraz potem w trybie movie. Według producenta tryb „3D” powinien być lepszy, oferując wyraźniejsze efekty przestrzenne. Prawdę mówiąc, nie zauważyłem jakiejś istotnej różnicy pod względem szerokości sceny dźwiękowej. Dostrzegłem za to inną różnicę: movie brzmiał bardziej dynamicznie, a dźwięk zdawał się być szybszy, nieco bardziej energiczny oraz… bardziej przestrzenny. Słychać to było już na początku pierwszej sceny, gdy Sully budzi się z sennego koszmaru: jego przyspieszony oddech zabrzmiał w moim pokoju nieco bardziej przekonująco, rozlegał się jakby w nieco większej przestrzeni (niż w trybie 3D) i miał w sobie więcej powietrza.

„Czyżby tryb 3D i jego zaawansowana obróbka sygnału była odpowiedzialna za to osłabienie w prezentacji przestrzennej dźwięku?” – pomyślałem. Przyznam, że nie wiem tego do końca i są to tylko moje przypuszczenia, ale jak na moje ucho zakodowany w Dolby Atmos film Sully brzmiał po prostu bardziej sugestywnie właśnie w trybie movie, a nie w trybie 3D.

W związku z tym większość późniejszych odsłuchów przeprowadziłem w trybie movie, a nie w trybie 3D.

Źródło: Polk

Oto moje wrażenia z poszczególnych scen tego filmu:

  • 0:00 – początkową „katastrofę” samolotu MMAX oddał niezwykle sugestywnie: głębokie pomruki basu poczułem na własnych stopach spoczywających na podłodze. Ponadto ciśnienie basu sprawiło, że coś zaczęło brzęczeć na półce z lewej strony i musiałem podnieść cztery litery, aby to poprawić; ocena: 4,5/5.
  • 1:59 – mocne, zręczne, mięsiste, ale przy tym dobrze kontrolowane uderzenia basu, gdy Sully uprawia jogging – tu było bardzo dobrze; moja ocena: 4,5/5.
  • 2:12 – głos mewy powinien wychodzić za ekran i poszerzać scenę dźwiękową; tu niestety tego nie było (2/5).
  • 2:30 – taksówka hamuje, nie chcąc przejechać Sully’ego – efektu piszczących tylnych kół zlokalizowanych poza ekranem niestety nie usłyszałem, ale już sam odjazd taxi w lewo, poza ekran, dało się odczuć całkiem dobrze (3/5).
  • 2:41 – przejazd rowerzysty przed hotelem Marriott wypadł raczej przeciętnie. Odgłos roweru słychać było nieźle, ale MMAX nie wytworzył szerokiej sceny dźwiękowej (2,5/5).
  • 4:01 – scena przesłuchania – rozmowa oddana całkiem nieźle, ze sporą dozą realizmu, choć dało się zauważyć, że głosy męskie są lekko odchudzone (3,5/5).
  • 12:02 – scena w hotelu, gdy pierwszy oficer Stiles sięga po telefon – skrzypienie łóżka wypadło realistycznie, ale nie tak dobrze jak u rywali z wyższej półki (3/5).
  • 29:27 – spóźnieni pasażerowie wchodzą na pokład samolotu. Brzmi to przyzwoicie, ale odgłosy zapinania pasów dobiegające z krańców sceny dźwiękowej nie zostały zdefiniowane tak precyzyjnie, jak w najlepszych konstrukcjach (3/5).
  • 30:42 – scena, w której stewardessa wygłasza swój komunikat. W zależności od ujęcia kamery rozlega się on albo z głośników podsufitowych samolotu, albo bezpośrednio od stojącej przed kamerą kobiety; scenę tę obejrzałem kilkukrotnie przełączając się pomiędzy trybem movie a 3D – różnicy nie usłyszałem żadnej. W sumie MMAX oddawał tę scenę poprawnie, ale bez szału; na szczęście nie dodał od siebie żadnego sztucznego uprzestrzennienia i nie wystąpiło tu zjawisko podwójnego pogłosu jak na przykład w niektórych soundbarach wykorzystujących technikę Dynamore, ocena: 3/5.

W sumie efekty przestrzenne są, chociaż do sugestywności znanej z najlepszych rywali naprawdę sporo brakuje. Nie dziwi mnie to – przecież MMAX nadal dzieli większość założeń konstrukcyjnych ze swoim poprzednikiem i nie jest to całkowicie nowa konstrukcja opracowana tylko i wyłącznie pod kątem atmosowych efektów przestrzennych.

belka polk magnifi mini ax
Źródło: Polk

Pomimo tego siłą i niepodważalnym atutem MMAX-a jest skala dźwięku – jest ona wystarczająca do oglądania filmów akcji, i to na poziomie zapewniającym ponadprzeciętne wrażenia, o których użytkownicy korzystający z samego telewizora mogą tylko pomarzyć.

Inaczej mówiąc, tym, co mnie do Maksa przekonuje, nie jest ilość i jakość efektów przestrzennych (w końcu MMAX nie posiada nawet głośników grających ku górze), lecz sama skala dźwięku, która jest nieproporcjonalnie duża w stosunku do rozmiarów tego soundbara. Krótko mówiąc, MMAX gra lepiej, niż sugerują to jego gabaryty.

I jeszcze jedno. Odpowiedzmy na pytanie, jaką korzyść odniósłby właściciel poprzedniego Polka MM, który zdecydowałby się zakupić jego następcę? Odpowiedź jest krótka: moim zdaniem dużo lepszy bas, który gra w innej, wyższej lidze niż ten z poprzednika. Oczywiście pod warunkiem, że włożymy trochę pracy we właściwe ustawienie tego trochę kapryśnego suba w pomieszczeniu.

subwoofer soundbara polk magnifi mini ax
Źródło: Polk

Podsumowanie

Polk MagniFi AX jest przykładem ciekawej i w sumie pozytywnej ewolucji znanej i sprawdzonej konstrukcji. Wbrew pozorom największa zmiana na plus czeka nas nie w obszarze efektów przestrzennych, lecz w… niskich tonach. Bas Polka MMAX jest dużo lepszy i potężniejszy niż ten w poprzedniku i już tylko dla tej zmiany warto się „Maksem” zainteresować. W pozostałych aspektach brzmieniowych MMAX jest dobry, w niektórych tylko dostateczny, ale nie da się ukryć, że jedno zadanie realizuje po prostu znakomicie. Otóż zagra on lepiej i potężniej od każdego typowego telewizora. Jeżeli szukasz niezwykle małego soundbara, który zapewni duży dźwięk podczas filmowych seansów, to warto się Maksem zainteresować. Do muzyki, zwłaszcza jeśli masz audiofilskie zacięcie, wybierz jednak coś innego, np. z oferty Denona.
soundbar polk mmax
Źróło: Polk

Na koniec jeszcze kwestia ceny. Choć to czynnik zmienny, nie da się ukryć, że gdy piszę te słowa, czyli w drugiej połowie maja 2022, MMAX jest niemal dwa razy droższy od poprzednika, czyli zwykłego MM. Czy przyrost jakości dźwięku i lepsza funkcjonalność usprawiedliwia aż tak dużą zwyżkę? Moim zdaniem nie, ale proszę pamiętać, że MM kończy już swój żywot na rynku, w związku z czym jest mocno przeceniony. Z drugiej strony MMAX dopiero zaczyna swoją karierę i wszelkie obniżki, opusty i rabaty dopiero przed nim. Myślę, że spadek ceny do poziomu 1500-1600 złotych w pełni usprawiedliwi zakup.

Minusy

Plusy

geex rekomendacja

Polk Magnifi Mini AX jest dostępny w x-komie