Ma HMS i nie brak mu niczego! Recenzja Huawei Mate 30 Pro

Po raz pierwszy spotkaliśmy się 15 października 2019 r. w trakcie warszawskiego Huawei Developer Day. Ja i Mate 30 Pro. Smartfon, którego premierę oglądałem z zapartym tchem, żałując w duchu, że już na starcie nie otrzyma certyfikacji Google. Czy mimo to warto go kupić? Czy zdoła oczarować nie tylko takiego psychofana Huawei jak ja? Przekonajmy się!

Design na wskroś fotograficzny

Pamiętam, że na wszystkich przedpremierowych zapowiedziach graficznych nowego Mate’a umieszczano motyw z tajemniczym pierścieniem. W dniu prezentacji okazało się, że ten okrąg jest po prostu częścią designu Huawei Mate 30 Pro. Znakiem rozpoznawczym serii, elementem mającym podkreślać to, co Mate 30 Pro ma najlepsze. A jest to bez wątpienia zaplecze fotograficzne.

Poczwórny aparat Huawei Mate 30 Pro

Pierścień symbolizuje obiektyw klasycznego aparatu, jego najważniejszą część. Górna i dolna ramka smartfona także przypominają obudowę aparatu, zwłaszcza tych starszych modeli. Taka nutka nostalgii, która rozwiewa wszelkie wątpliwości co głównego przeznaczenia Mate 30 Pro.

Aparaty w centrum uwagi

Zdecydowanie nie sposób nie zauważyć aparatów Mate 30 Pro. Kolisty moduł jest spory, lecz bardzo zgrabny, otaczający go okrąg potęguje jeszcze ten efekt i oczy samoczynnie wędrują ku aparatom. A ponieważ są aż 4, rodzi się nieodparta pokusa natychmiastowego sprawdzenia ich możliwości. Tego dokonam już za chwilę, bo korzystając z okazji, opiszę pokrótce konstrukcję nowego flagowca Huawei.

bateria Huawei Mate 30 Pro

Ekran OLED, do tego zakrzywiony

Matryca OLED. Oklaski proszę!

W tej materii rewolucji nie ma. Jest za to zgrabna i całkiem udana ewolucja. Wyświetlacz Mate 30 Pro urósł nieco w porównaniu do poprzednika (z 6,4” do 6,53”), wciąż ma matrycę OLED o nieziemsko dobrych kolorach i niedoścignionej czerni, ma przy okazji niższą rozdzielczość. I całe szczęście!

W mojej opinii podziałka o imponujących liczbach nie jest niezbędna. Obraz w 4K na 6-calowym panelu nie powala na kolana, odznacza się za to sporym apetytem na energię, a to oznacza częstsze spotkania z ładowarką. Tymczasem ekran Huawei Mate 30 Pro oferuje rozdzielczość 2400 x 1176 px, wynik i tak znakomity, przekładający się na wyższą żywotność akumulatora.

O głośniku i skanerze

Z wyświetlaczem zintegrowane są 2 elementy – głośnik do rozmów (grający czysto i wyraźnie) oraz skaner linii papilarnych. Gdy przykładałem do niego opuszek płasko, działał szybko i bez zarzutów. Nieco gorzej jest pod kątem albo gdy za krótko przytrzymam palec na sensorze, irytacji jednak nie ma.

Jak to jest z tą krzywizną?

Zakrzywienie widoczne na krawędziach wyświetlacza dodaje konstrukcji uroku i lekkości, czyni ją smuklejszą, wizualnie odchudza. Co ciekawe, tylko Mate 30 Pro może się pochwalić krzywizną sięgającą 88° –  niemal kąt prosty! Obraz, który znajduje się na obłości, jest ciemniejszy. Na krawędziach podświetlenie nie jest niższe gorsze, po prostu daje o sobie znać fizyka, ale ja chyba pozostanę orędownikiem płaskiego ekranu.

Zakrzywienie ekranu Huawei Mate 30 Pro

Z lekką dozą niepokoju testowałem „dotykowość” krawędzi bocznych. Przez kilka godzin dręczyła mnie myśl: Czy zakrzywienie nie przełoży się na wywoływanie niechcianych akcji? Nie uruchomi procesów lub aplikacji, które utrudnią, czy wręcz obrzydzą mi korzystanie z Mate 30 Pro?

I wiesz co? Nic z tych rzeczy! Ta część ekranu została dopracowana pod kątem obsługi. Specjalnie trzymałem nawet palec na brzegu, licząc na nieoczekiwaną akcję, aby z tryumfem móc krzyknąć – wiedziałem! A tu nic. Wyjątek stanowi regulacja głośności, którą zaraz omówię.

Sterowanie gestami

Spodobała mi się możliwość sterowania ekranem za pomocą gestów. Dotychczasowe były już bardzo wygodne (dzielenie ekranu, robienie zrzutów długich stron rysowaniem litery S itd.), ale dopiero Mate 30 Pro umożliwia przewijanie zawartości ekranu bez choćby muśnięcia szklanej tafli. Wygląda to tak:

Tylko jeden przycisk fizyczny

Jako fan minimalizmu pochwalam pozbywanie się tego wszystkiego, co zbędne i niepotrzebne. Czy tę zasadę przypiszę do braku przycisków regulacji głośności? Niestety nie i uważam to za spory błąd konstrukcyjny. Żeby zmienić głośność rozmów w Mate 30 Pro, muszę odsunąć smartfon od twarzy, dwukrotnie kliknąć krawędź, przejechać po skali w górę lub w dół, wrócić do rozmowy.

Mała aktualizacja – zmiana głośności działa w trakcie rozmów, lecz obstaję przy swoim, że nie jest wygodna. A kiedy rozmówca trajkocze z szybkością karabinu maszynowego, ciężko się porozumieć. Przyciski boczne, może i nie dodają obudowie uroku, jednak są sporym ułatwieniem dla użytkownika, który pragnie natychmiast poprawić komfort rozmowy. Przy odtwarzaniu muzyki rzecz ma się nieco inaczej.

Huawei Mate 30 Pro przycisk fizyczny

Głośność daje się regulować zarówno przy aktywnym, jak i wygaszonym ekranie, oczywiście poprzez dwukrotne stuknięcie w krągłą krawędź ekranu. O zmianie wartości na skali informuje doskonale wyczuwalna wibracja.

To, co ważne, jest na dole

Rzut oka na dolną ramkę, a tam złącze USB-C, tacka na kartę nanoSIM, głośnik mono oraz mikrofon. USB-C to przede wszystkim superszybkie ładowanie. Tacka na nanoSIM może być współdzielona z drugą kartą lub pamięcią nanoSD. Ale głośnika mono nie mogę przeboleć!

Huawei uparcie instaluje go we wszystkich flagowcach i choć gra czysto, nawet donośnie, chętnie posłuchałbym dźwięku stereo. Czego jeszcze brakuje? Gniazda mini jack 3,5 mm. Upieram się przy swoim, bo chce korzystać ze swoich słuchawek, a nie dołączonych przez producenta.

Huawei Mate 30 Pro złącze USB-C

Poręczny jak na swoje gabaryty

Mały nie jest, to fakt. Wymiary 158 x 73 x 8,8 mm czynią Mate 30 Pro sporym urządzeniem, przy czym absolutnie nikt nie narzekał na niewygodę. Zaokrąglone ramki robią robotę, dzięki nim nawet w kobiecych dłoniach smartfon dobrze leży, lecz swoje waży. 198 gramów – dla pań sporo, dla panów tak akurat, żeby nie narzekać.

Mate 30 Pro wyświetlacz

Aparaty Huawei Mate 30 Pro

Powtórzę się, ale jest to rzecz warta przypomnienia – w aparaty Mate 30 Pro są tak wyeksponowane, że nie sposób ich nie zauważyć. Wpisanie ich w krąg było genialnym posunięciem ze strony designerów, mówiącym – Hej, oto poczwórny aparat. On tu jest najważniejszy. Bez dwóch zdań – tak właśnie jest!

Huawei Mate 30 Pro błyszczące plecki

Czwórka, która jest na piątkę

Wyznam Ci w sekrecie, że test aparatu był pierwszym, jaki przeprowadziłem, Dopiero (znacznie) później sprawdziłem wyświetlacz, obsługę gestów, wydajność i ładowanie. Ciekawość zwyciężyła i zdjęcia poszły na pierwszy ogień. Nie ma w tym ani krzty przesady, bo zdjęcia to faktycznie ogień!

Sucha specyfikacja aparatu prezentuje się tak:

  • 40 Mpix – obiektyw główny (f/1.8), autofocus, EIS, 30x zoom cyfrowy;
  • 40 Mpix – obiektyw szerokokątny (f/1.6), autofocus + PDAF, EIS + OIS, zoom cyfrowy;
  • 8 Mpix – teleobiektyw (f/2.4), EIS + OIS, zoom cyfrowy;
  • Sensor ToF 3D (do badania głębi ostrości);

Funkcje aparatu:

  • Przysłona – tutaj masz możliwość ręcznej zmiany wartości, definiując stopień rozmycia dalszego planu;
  • Nocne – do zdjęć nie tylko w nocy, ale i przy słabym świetle. ISO i czas otwarcia migawki możesz też ustawiać ręcznie;
  • Portret – funkcja, której chyba nie trzeba nikomu przedstawiać;
  • Zdjęcie – tryb podstawowy, lecz bynajmniej nie najsłabszy. Po aktywacji Mistrza AI aparat rozpoznaje ekspozycje i wybiera dla niej najlepsze ustawienia, np.: roślinność, niebo, wschód/zachód słońca, architektura itd.;
  • Film – maksymalna rozdzielczość to 4K w 60 kl./sek., co robi wrażenie, ale efekt widać w pełni dopiero na wyświetlaczu 4K. Istnieje możliwość zmiany formatu nagrywania z 16:9 do 21:9;
  • Pro – czyli coś dla profesjonalistów znających się na poszczególnych parametrach. Ja się do nich nie zaliczam, więc nie korzystam z trybu Pro;
  • Więcej – a tam: zwolnione tempo, panorama, czarno-białe, obiektyw AR, malowanie światłem, HDR, film poklatkowy, ruchome zdjęcie, naklejki, dokumenty i widok podwójny.

Ocena aparatu

Każdy, kogo poprosiłem o zrobienie kilku zdjęć aparatem Mate 30 Pro, natychmiast wyrażał głośno swój podziw oraz aprobatę. Chwalono szczególnie ostrość, szybkość adaptacji do warunków, odwzorowanie kolorów, jak również wygładzanie krawędzi. Ci, którzy spędzili z nim nieco więcej czasu, podkreślali natomiast intuicyjność obsługi aplikacji. Oddając mi smartfon, informowali, że w mig pojęli, co gdzie jest i natychmiast zaczynali eksperymentować ze zdjęciami.

Dołączam się do ich opinii, potwierdzając, że Huawei Mate 30 Pro ma jeden z najlepszych aparatów na rynku. Ale czy najlepszy? Niemalże. Obecność trybu macro ucieszyłaby mnie tak, jak muzyka z czołówki Mandalorianina. Uwielbiam przyglądać się detalom, lecz jeśli Ty nie masz takiej potrzeby, najpewniej nie zauważysz nieobecności tej funkcji. Po cichu liczę, że pojawi się wraz z aktualizacją oprogramowania.

Zdjęcia Mate 30 Pro

Zdjęcia nocne

Tu pokuszę się o mały komentarz. Zdjęcia nocne podbijane są algorytmem AI, więc są nieco, a czasami mocno przerysowane. Widać więcej detali, niż w rzeczywistości, kadry są też jaśniejsze, mają mocniejsze kolory. Ja akurat nie widzę w tym nic złego, bo naświetlanie można przerwać, uzyskując wartości zbliżone do realnych. Niemniej uważam, że w zdjęciach nocnych chodzi o to, żeby dawały efekt wow i zachwycały, a nie tylko przedstawiały półmrok.

Selfie, które jaśnieje w ciemności

Na jakość selfie zwróciłem uwagę w trakcie Huawei Developer Day. Chwyciłem sampla i sprawdzałem aparaty, siłą rzeczy uruchomiłem ten przedni i zrobiłem zdjęcie. Wierz mi, na sali panował solidny półmrok i poza sceną było niewiele światła. Mate 30 Pro niewiele sobie z tego robił i doświetlił fotkę ekranem. Zrobił to z wyczuciem, bez prześwietlania, bez wybielania. Porównałem selfie z Mate 20 i poczułem uczucie zazdrości. Zobacz, jak Mate 30 Pro radzi sobie z autoportretami.

Funkcje wideo

Filmowanie w 4K

Ogromnie zwolnione tempo

Tę opcję polecam do baaardzo dynamicznych ujęć. Wtedy efekt jest najlepszy! Tak się składa, że mieliśmy pod ręką wentylator pracujący na pełnych obrotach. Oto efekt.

Malowanie światłem

Kilka trybów do wyboru, m.in. taki do rejestrowania świateł jadących samochodów. Chciałem spróbować śledzenia torów gwiazd, ale jak na złość nad Częstochową przez tydzień wisiały ciężkie, deszczowe chmury.

Huawei Mate 30 Pro malowanie światłem

Film poklatkowy

Tu też czeka pole do popisu dla kreatywnych – istnieje np. szybkość dedykowana do filmowania rozkwitania kwiatów – z uwagi na porę roku, takowym nie dysponuję, więc nagrałem odmierzanie upływającego czasu.

A przygotowanie wyglądało tak:

Huawei Mate 30 Pro w statywie time lapse

Podwójny widok

Raczej ciekawostka, ale też można się nią pobawić, choć nie zaznasz dobrej stabilizacji obrazu – polecam korzystać w statywie, bo wideo z ręki nie zachwyca.

Wydajność, system i nieszczęsne aplikacje

Flagowy procesor, pełna moc

Uznałem za zbędne wdawanie się w szczegóły dotyczące wydajności i płynności pracy smartfona Mate 30 Pro. Procesor Kirin 990, układ graficzny Mali-G76 MP16, 8 GB pamięci RAM do tego 256 GB pamięci flash mówią same za siebie. Tym bardziej, że w ślad za specyfikacją podąża renoma flagowych urządzeń Huawei, słynących ze znakomitej optymalizacji.

Dodam tylko, że mój Mate 20 z jednostką Kirin 980 i 4 GB pamięci RAM. Pamięci operacyjnej jest o połowę mniej, a mimo to od ponad roku nie odnotowałem ani jednego przycięcia systemu, a często zdarza mi się go mocno obciążyć – a gdy się dorwę do gier, potrafię go solidnie rozgrzać.

4 aparaty Huawei Mate 30 Pro

Bateria z ładowaniem Super Charge

Uwielbiam baterie z szybkim ładowaniem! Świadomość, że mogę uzupełnić ogniwa na resztę dnia, pijąc małą czarną, daje mi mnóstwo satysfakcji. Huawei Mate 30 Pro oferuje jeszcze więcej, bo w niecałe 30 minut akumulator dobija do stanu 70%. Warunek jest jeden – używasz do tego oryginalnej ładowarki 40 W z technologią Super Charge.

Istnieje też jeszcze jeden sposób ładowania – bezprzewodowy. Ten proces też odbywa się szybko, ładowanie indukcyjne 27 W to przecież nie w kij dmuchał. Mało tego, Mate 30 Pro umożliwia ładowanie zwrotne innych urządzeń, np. słuchawek Free Buds. Robi się fajne środowisko sprzętowe.

Ok, czas wyjawić, jaką pojemność mają ogniwa baterii Mate 30 Pro. Otóż jest to 4500 mAh, wynik tak zacny, że nie sposób obalić go w ciągu jednego dnia. Wierz mi, próbowałem. Musiałbym chyba non stop oglądać wideo na YouTube przez LTE, robiąc jedynie przerwy na gaming z maksymalną jasnością ekranu.

Android 10, EMUI 10 i HMS

Zaplecze systemowe jest (teoretycznie przynajmniej) strzałem w dziesiątkę. Tylko spójrz, Android jest w wersji z numerem 10, nakładka EMUI także. Dodam, że bardzo podoba mi się interfejs EMUI 10 (mam go też na Mate 20). Jest ładniejszy i cieplejszy w odbiorze.

HMS, czyli Huawei Mobile Services

Mate 30 Pro nosi miano pierwszego smartfona z HMS – autorskimi rozwiązaniami firmy Huawei, które stają się pełnoprawnymi odpowiednikami rozwiązań proponowanych przez Google. Celowo używam formy niedokonanej, bo odbywa się to stopniowo. Przynajmniej w Europie, bo w Chinach, gdzie z kolei usługi Google są praktycznie niedostępne, HMS funkcjonuje na pełnych obrotach i ma się naprawdę świetnie.

Przekonać użytkowników ze Starego Kontynentu do ekosystemu Huawei nie będzie łatwo. W grę wchodzi przecież ogromne przywiązanie do Map Google, YouTube, wyszukiwarki Chrome, płatności Google Pay, Gmaila i paru innych. Huawei Mate 30 Pro ma jednak kilka asów w rękawie.

OneHop, czyli 500 zdjęć w minutę

Lubię mieć zdjęcia w jednym miejscu. Podzielone na katalogi, w możliwie najwyższej rozdzielczości. Tu z pomocą przychodzi funkcja OneHop, pozwalająca przenosić fotki, np. z MateBooka D14 do pamięci Mate 30 Pro (i odwrotnie). W tym tekście pozwolę sobie jedynie na zajawkę, po szczegóły tej funkcji odsyłam do recenzji MateBooka D 14.

Co z tym Google? Aplikacje są czy ich nie ma?

Jak wspomniałem, aplikacji będących dziełem samego Google nie uświadczysz (przynajmniej nie fabrycznie). Nie ma preinstalowanego sklepu Google Play, będącego bazą do pobierania kolejnych aplikacji. Nie ma też Map Google. Są jednak inne wyjścia – świetne mapy Yanosik, wysoko oceniane mapy NaviExpert, lada moment również mapy TomTom, możesz też sięgnąć po AutoMapę.

Powiem więcej, skorzystałem z opcji klonowania telefonu (Phone Clone), kopiując bezprzewodowo całą zawartość pamięci Mate 20 do Mate 30 Pro. Po około 5 minutach (wliczając w to skanowanie QR i kilka kolejnych potwierdzeń) Mate 30 Pro miał w sobie komplet danych z dotychczasowego urządzenia.

Wśród nich były aplikacje bankowe (iPKO oraz PeoPay), obie działają, obie pozwalają płacić zbliżeniowo przy pomocy NFC. Działa Facebook, działa aplikacja poczty, działają też Spotify oraz Open FM.

Instagram, Twitter, LinkedIn, Pinterest, Audioteka, aplikacja x-kom, Rossmann, Allegro – wszystko śmiga i nie wykazuje najmniejszych problemów. Kłopotliwe są aktualizacje, bo system Mate 30 Pro ich nie przeprowadzi, stąd, żeby mieć najnowszą wersję apki należy najpierw zaktualizować ją na starym smartfonie, a potem jeszcze raz sklonować telefon. Upierdliwe, ale wykonalne.

Jak wgrać aplikacje Google?

To nie takie trudne, szczegółową instrukcję znajdziesz w artykule: Jak zainstalować usługi Google na Mate 30 Pro?

Ocena Mate 30 Pro. Warto go kupić?

Za genialne aparaty, filmowanie w 7680 kl./sek., znakomity wyświetlacz oraz baterię żywotną jak ruski zwiadowca (o designie nie wspominając), mógłbym z czystym sumieniem rekomendować zakup Huawei Mate 30 Pro wszystkim, którzy chcą mieć smartfon robiący fotki kosmicznie dobrej jakości.

Zdaję sobie jednak sprawę, jak kłopotliwa może być dla wielu osób rezygnacja z aplikacji certyfikowanych wyłącznie przez Google albo korzystanie z nich okrężną drogą. Równie nieciekawie rysuje się perspektywa aktualizowania aplikacji poprzez ponowne klonowanie – całkowicie rozumiem, że nie każdy będzie chciał tak robić.

Huawei Mate 30 Pro pudełko

Czy Huawei Mate 30 Pro przekona do siebie nie-psychofana? Będzie to trudne, ale na pewno wykonalne. Konstrukcyjnie plasuje się w absolutnym topie smartfonów. Własne usługi, optymalizacja systemu, obsługa gestów oraz intuicyjność obsługi są majstersztykiem branży mobilnej. 

Zgrzyt wywołuje jedynie brak certyfikacji Google, za co nie ponosi winy Huawei. Ta decyzja zapadła na wysokich szczeblach władzy po drugiej stronie oceanu. Rozwój wydarzeń pokazuje jednocześnie, że Huawei dzielnie stawia czoło przeciwnościom i pracuje nad alternatywami.

Więc jeśli marzysz o topowym smartfonie i jeśli nie straszny Ci jest brak Sklepu Play oraz ręczna aktualizacja aplikacji, zamawiaj Mate 30 Pro. W przypadku odpowiedzi przeczącej masz solidną alternatywę w postaci Huawei P30 Pro. Ciut mniejszy, za to z pełnym pakietem usług od Google.

Minusy

Plusy

Huawei Mate 30 Pro jest do kupienia w x-kom