Skutki decyzji Kinga póki co tylko w wymiarze wizerunkowym
Rosyjska premiera powieści „Billy Summers”, zaplanowana na 6 kwietnia, nie jest zagrożona. Zagrożone nie są również, przynajmniej w najbliższym czasie, wcześniejsze książki Kinga, do których wydawnictwo AST ma prawa jeszcze przez 3–4 lata.
Podjęta przez pisarza decyzja o wycofaniu swoich dzieł z rynku rosyjskiego dotyczy nowości wydawniczych po wspomnianym już „Billy Summers”, a także nieprzedłużania wygasających umów licencyjnych.
Nie można zapominać też o uchwalonym niedawno dekrecie Putina, który zezwala rosyjskim przedsiębiorcom na bezprawne korzystanie z własności intelektualnej firm pochodzących z wrogich państw, bez obawy o ewentualne odszkodowania. Casus Świnki Peppy pokazał, że Rosja pali mosty, którymi ewakuowały się zagraniczne firmy, bez względu na to, czy firmy te produkują żywność, artykuły gospodarstwa domowego, czy infantylne kreskówki o świni wyglądającej jak suszarka do włosów.
Wcale bym się nie zdziwił, gdyby ofiarą polityki wewnętrznej Rosji stał się także Stephen King. Jego nazwisko to dziś globalna marka, za którą stoją olbrzymie pieniądze. Pieniądze, które, decyzją pisarza, mają z Rosji wyparować. Poza tym, z technicznego punktu widzenia, kradzież własności intelektualnej, jaką są książki, to rzecz banalna, bo nie wymaga dysponowania zaawansowaną technologią.