Co może martwić?
Celowe efekciarstwo w trybie pościgu jest tak liniowe, że nawet nie możemy popełnić w nim błędu. Niby jest tu namiastka strzelania, ale nie używając broni, akcja i tak potoczy się tak, jak zaplanowali to twórcy. Nie chcę mówić, że jest to zarzut, po prostu na podstawie samego pościgu trudno cokolwiek wywnioskować w kontekście samego silnika, mimo że jest aż zanadto efektownie.
W trybie eksploracji miasta zachwyt szybko przerywają problemy z klatkażem. Wystarczy kilka samochodów na jezdni i momentami robi nam się pokaz slajdów. A przecież aktywności w tym demie sprowadzają się wyłącznie do chodzenia i prowadzenia samochodów.
Co jeśli dojdzie do tego walka, interakcja z NPC, zmienna pogoda, zaawansowane interakcje z otoczeniem itp.? Możemy się spodziewać, że pełnoprawne produkcje jednak nie będą prezentować się tak okazale. Od razu dodam, że „Matrix Awakens” ogrywałem na Xbox Series X.
Model jazdy z demie jest bardzo prymitywny i średnio przyjemny, więc szybko się nudzi. Wrażenie robią przede wszystkim miejscowe uszkodzenia karoserii, zależne od tego, gdzie „przywalimy” naszą gablotą. Z nimi też jest jakiś problem, bo raz działają dobrze, raz gorzej, tzn. czasem poziom uszkodzenia jest niewspółmierny do kolizji. Widać, że jest to element, który wymaga więcej wysiłku.