Cały projekt został przekazany zespołowi odpowiedzialnemu za ostatnią grę z uniwersum Marvela. Nowy manager zespołu zajął się „odchudzaniem” gry i wyborem tych jej gotowych elementów, które nadawały się do ponownego użycia. Z fabuły zniknęło większość ambitnych scen, wykorzystujących zaawansowaną fizykę otoczenia, a samo wykorzystanie urządzenia do manipulacji czasem w grze zostało spłycone do najbardziej podstawowych zastosowań z kilkoma ciekawszymi momentami.
Dzięki tym gigantycznym cięciom i ogromnemu nakładowi pracy w tak krótkim czasie studiu udało się wydać grę w terminie. Gracze później zarzucali Raven Software zżynkę pomysłów z innych tytułów konkurencji, chociażby kalkę rozwiązania w postaci audiologów z Bioshocka. Co ciekawe w wywiadzie na polygonie twórca przyznaje, że faktycznie deweloperzy bardzo mocno inspirowali się innymi produkcjami i ich rozwiązaniami nie ze względu na ciekawe mechaniki, ale z chęci maksymalnego oszczędzenia czasu na produkcji.
Ostatecznie gra spotkała się z raczej ciepłym przyjęciem graczy, osiągając na metacritic ocenę na poziomie 7,5/10. Nie okazała się jednak komercyjnym sukcesem dla studia i wydawcy.
Fabuła gry Singularity. O co w niej chodzi?
Grupa amerykańskich marines na czele z protagonistą zostaje wysłana na wyspę Katorga-12 w celu zbadania dziwnego wyładowania elektromagnetyczne, który uszkodził amerykańskiego satelitę szpiegowskiego. W trakcie przelatywania helikopterem nad wyspą następuje kolejne wyładowanie elektromagnetyczne, które uszkadza pojazd. Jedynym ocalałym z wypadku jest kapitan Nathaniel Renko, bohater gry. Po wyjściu z wraku orientuje się on, że został przeniesiony w czasie do 1955 roku, w którym wyspą rządził komunistyczny sowiecki reżim.