Nawet mimo braku subtelności w postaci gołej czaszki i widocznych wnętrzności nie sposób odmówić robotowi czegoś ludzkiego. Tym czymś oczywiście są gałki oczne i ich ruchy oraz ruchy samej głowy robota.
Jak działa robot?
Nienazwany jeszcze przez Disney’a robot ma czujnik w okolicy klatki piersiowej (dobrze, że nie jest kompletnie goły i ma koszulę). Czujnik podpowiada sztucznej istocie, kiedy ta powinna się obrócić twarzą do drugiej osoby i spojrzeć jej głęboko w oczy.
Kiedy już robot stoi naprzeciwko, to może puścić do rozmówcy porozumiewawcze oczko, ponieważ potrafi on mrugać. Ponadto ruchy oczu maszyny dostosowują się do rozmówcy, zmieniając z bezpośredniego kontaktu wzrokowego na szybkie, mimowolne ruchy oczu, czyli tzw ruchy sakkadowe. Tego typu ruchy zaczynają kontrolować dzieci między 3 a 6 miesiącem życia i są typowe dla obserwowania obiektów.
Żeby wszystko było jeszcze bardziej ludzkie, to maszyna dodatkowo potrafi poruszać się lekko w górę i w dół, naśladując oddychanie.
Po co robot Disney’owi?
Dotychczas większość robotów poprzestawała na kontakcie wzrokowym z człowiekiem, wgapiając się w niego nieruchomymi „gałkami ocznymi”. Nie jest to naturalny sposób komunikacji międzyludzkiej. Oto jak swoje badania tłumaczą inżynierowie z Disney’a: