Robotyczne żółwie morskie pomogą w nadzorowaniu hodowli ryb?

Hodowle ryb wymagają stałego nadzoru. W większości przypadków nadzór ten jest dla samych ryb mocno inwazyjny i stresujący. Rzecz dodatkowo utrudnia się, gdy mówimy o hodowli ryb morskich w olbrzymich klatkach mogących pomieścić nawet 200 tysięcy sztuk. Jedna wyrwa w takiej konstrukcji może być katastroficzna w skutkach zarówno dla samych hodowców, jak i „żyjącego” poza klatką ekosystemu. Na pomoc przybywają autonomiczne robo-żółwie, które już w założeniu eliminują wspomniane problemy.

Technologia a hodowanie ryb morskich

Zautomatyzowane robotyczne żółwie pływające w morskiej wodzie mogłyby zapobiegać ucieczkom z hodowli łososi. Jednocześnie urządzenia te znacząco usprawniłyby monitorowanie klatek morskich, pomagając w eliminowaniu wielu problemów, jeszcze zanim te na dobre się pojawią.

Klatka morska może pomieścić nawet do 200 tysięcy sztuk łosia hodowlanego. Jeżeli ulegnie uszkodzeniu, na przykład w skutek przedziurawienia sieci, ryby mogą wypłynąć przez otwór, opróżniając klatkę w bardzo krótkim czasie.

Oczywiście sektor akwakultury chciałby unikać podobnych scenariuszy. Ucieczki łososi bowiem nie tylko prowadzą do dużych strat dla przemysłu, ale też doprowadzają do mieszania się i krzyżowania łososia hodowlanego z łososiem z dzikiej populacji.

Bieżące monitorowanie tego, co dzieje się w klatkach morskich, ma kluczowe znaczenie. Pozwala na szybkie wykrywanie wszelkich powstałych uszkodzeń i naprawianie ich.

U-CAT robot żółw

Hodowla ryb wymaga stałego monitoringu

Oprócz argumentów ekonomicznych i ekologicznych tym, co przemawia za stałym monitorowaniem ryb hodowlanych, jest także utrzymanie w dobrym stanie ich zdrowia. Hodowcy muszą wiedzieć na przykład, czy – i w jakim stopniu – pojawia się problem wszy łososiowych, albo czy klatki przypadkiem nie wymagają czyszczenia bądź innych zabiegów konserwacyjnych.

Dotychczas do monitorowania ryb w klatkach morskich wykorzystywano płetwonurków lub pojazdy podwodne z operatorami na pokładzie. Metody te jednak miały dwie poważne wady. Po pierwsze, obecność zarówno nurków, jak i ciężkich pojazdów, była dla ryb bardzo stresująca. Po drugie, stosowanie tego typu rozwiązań ograniczało mocno częstotliwość wykonywania kontroli. Trudno bowiem stale posyłać do wody czy to nurka, czy maszynę, w której znajdował operator lub operatorzy.

Zautomatyzowane roboty przypominające żółwie rozwiązują te problemy.

U-CAT robot żółw

Jak monitorować, żeby nie stresować?

Badacze robotyki i biologii podjęli próbę ustalenia, które z metod monitorowania są dla ryb najmniej, a które najbardziej stresujące. I tak testy z robotycznym żółwiem pływającym wokół klatki w celu filmowania sprzętu i ryb wykazały, że w porównaniu z dotychczasowymi rozwiązaniami to jest
„najłagodniejsze” i najmniej inwazyjne.

Przeprowadzone eksperymenty dowiodły, że zautomatyzowany żółw straszy bądź stresuje łososie w stopniu minimalnym. Ryby pływały spokojnie i nawet dość blisko żółwia, podczas gdy trzymały się z dala od nurków i podwodnych pojazdów.

Film, który możecie zobaczyć poniżej, pokazuje dobitnie różnice w zachowaniu ryb w stosunku do robo-żółwi, nurków i pojazdów:

Kluczowe role odgrywają rozmiar i prędkość

„Celem eksperymentów było nie tylko przetestowanie samego robota żółwia, ale te zbadanie, jakie cechy powinny mieć roboty wykorzystywane w branży akwakultury” – stwierdziła Maarja Kruusmaa, profesor Wydziału Inżynierii Cybernetyki NTNU i Politechniki w Tallinie.

„Udało nam się ustalić, że najważniejszymi cechami robota monitorującego są jego rozmiar i prędkość. Kolor i hałas silnika w ogóle nie mają znaczenia”.

Mały rozmiar i powolne ruchy robo-żółwia sprawiają, że mniej przeszkadza on rybom niż chociażby płetwonurek ze 180 centymetrami wzrostu. Dość nieoczekiwanym wnioskiem był ten, że podobieństwo robota do organizmu żyjącego w wodzie, nie odgrywało tak istotnej roli, jak przewidywali badacze.

„To naprawdę dobra wiadomość, bo oznacza, że nie musimy budować robotów, które wyglądem będą przypominać ryby lub żółwie. Pozwoli to przede wszystkim na oszczędność, bo wykorzystywać możemy już istniejące roboty, które wymagać będą ledwie niewielkich modernizacji” – powiedziała Kruusmaa.

ławica ryb

Stałe monitorowanie zapewnia większe bezpieczeństwo

Wynalazki pokroju zrobotyzowanego żółwia mogą zapewnić hodowcom ryb stałe aktualizacje online w zakresie monitorowanie klatek morskich. Żółwia można również podłączyć do różnych przyrządów pomiarowych i czujników.

Korzystanie z technologii robotycznej zamiast nurków pozwala na stałe monitorowanie bez żadnych zakłóceń. Taka ciągłość zwiększa szanse na szybsze reakcje, większą przewidywalność, lepszy dobrostan ryb i niższą ich śmiertelność.

Robo-żółw miał początkowo przeszukiwać wraki statków

Do tego był pierwotnie zaprojektowany. U-CAT, bo taką nazwę otrzymał, powstał na Politechnice Tallińskiej w Estonii jako pomoc w realizowaniu zadań związanych z podwodną archeologią. Założeniem twórców było zaprojektowanie małego i zwrotnego robota, który mógłby penetrować wnętrza osiadłych na dnie morza wraków statków.

Wspomniane cechy U-CAT sprawiły, że postanowiono wypróbować go w branży akwakultury, a eksperymenty w klatkach morskich wykazały, iż jest to technologia, która w kontekście hodowli ryb morskich może przynieść wiele korzyści.


Źródło: norwegianscitechnews.com