Blizzcon 2019: Oficjalny zwiastun Diablo IV. Blizzard wraca do korzeni

Świat po raz kolejny stał się ponurym miejscem. Ale jest to już inny świat. Mroczny, surowy, pozbawiony nadziei. Sanktuarium przedstawione w zwiastunie Diablo IV czerpie pełnymi garściami z piekielnych korzeni. Pod tym względem BlizzCon 2019 zaspokoił apetyty graczy.

Diablo IV zapowiedziane. We trzech kroczą…

Jeśli wolno mi porównać BlizzCon 2019 do uczty, trailer Diablo IV stanowi sute połączenie krzepiącej, gęstej polewki podanej z wybornym, wędzonym mięsiwem i duszonymi ziemniakami, które stanęły na stole w towarzystwie dobrze schłodzonego kufla ale

Śmiem twierdzić, że wszystkie inne produkcje, zaprezentowane tego wieczora, wyglądają przy Diablo IV jak przystawki ze zwiędłej już sałaty.

Blizzard wie, jak wbić widzów w fotele. Wie również, jak sprawić, żeby po jednym zaledwie pokazie  kierowali drżące z przejęcia ręce do kieszeni, szukając w nich portfeli. Serio, nie przesadzam. Zaraz po pokazie Facebooka zalała fala postów, w których moi znajomi (i nie tylko) dzielili się dwiema rzeczami: trailerem Diablo IV oraz informacjami – weźcie moje pieniądze, będzie grane, itd.

Trailer faktycznie wchodzi mocno. Im dłużej trwa, tym więcej w nim grozy i mroku. Ocenę pozostawiam Wam:

Fabuła Diablo IV. Krew jest kluczem…

Wydarzenia gry Diablo IV rozgrywają się całe lata po epizodzie trzecim. W chwili, gdy ciemiężona złem ludzkość zaczyna wracać do normalnego życia. Niestety, czeka ich powrót w mrok. Prawdziwy koszmar ufundowany przez Lilit. Demoniczną istotę, której okrucieństwo odcisnęło już swe piętno na mieszkańcach Sanktuarium. Ciemność znowu spowija ziemski padół. Nadzieja gaśnie niczym wątły knot wystawiony na działanie szaleńczych porywów zimowego wiatru. Czy znajdzie się ktoś dostatecznie odważny? Czy ktokolwiek zdoła stawić czoło odradzającemu się złu?

Gameplay Diablo IV

Choćby świat stał się ponurą doliną, zawsze znajdą się śmiałkowie, którzy rzucą wyzwanie ciemności. Garstka niestrudzonych, którzy ponad własny los stawiają bezpieczeństwo ludzkości, którzy w imię zwycięstwa kładą na szali swe życia, a potem idą w krwawy bój.

W Diablo IV będzie to piątka bohaterów należących do różnych klas. Wybierzecie jednego z nich i korzystając z jego unikalnych umiejętności, postaracie się przywrócić ład oraz zapanować nad złem. Na tym świecie nie będziecie bynajmniej sami. Spotkacie innych graczy, z którymi – no właśnie – wejdziecie w kooperację albo będziecie rywalizować.

Lokacje w grze są przejmująco zimne. Wręcz przerażające. Moim zdaniem świetnie oddają klimat gry, ale przede wszystkim wzbudzają nostalgię do pierwszej i drugiej części, które wciąż przywoływane są przez fanów serii, jako bezsprzecznie lepsze, niż trzecia odsłona (uważana notabene za nieudaną, wręcz spartoloną). Natomiast styl gry do złudzenia przypomina Diablo III.

Czuć wszechobecną grozę. Widać, że nie dzieje się dobrze, a niszczycielskie siły czają się wszędzie. Panuje wizualna niepokój, potęgowany przez stale skryte w cieniu detale. Klimat wydaje się być wyborny, co dostatecznie dobrze przedstawia ten krótki gameplay Diablo IV:

I to właściwie tyle, co wiadomo z BlizzConu 20199. Po więcej szczegółów Blizzard zaprasza na oficjalną stronę, poświęconą w całości grze Diablo IV. Znajdziecie tam wszystkie interesujące szczegóły.

Sanktuarium tworzy 5 regionów

To chyba najważniejsza informacja o świecie Diablo IV. Sanktuarium składa się z pięciu różnorodnych regionów, będzie to więc otwarty świat, który możecie eksplorować wedle uznania. Dowolność odwiedzania lokacji oraz płynność wędrówki zdejmie z fabuły sztywne ramy i przełoży się na całkowitą dowolność eksploracji. Każdy z Was przeżyje Diablo IV na swój własny sposób, walcząc z demonicznymi hordami tak, jak uzna za stosowne.

Podróże pomiędzy regionami odbędziecie na grzbietach wierzchowców. W pojedynkę lub drużynowo. Po drodze czekają miasta oraz losowo generowane podziemia (mniam, mniam!), w których czekają niesłychane bogactwa, ale i okrutni, bezwzględni przeciwnicy, jakże zazdrośnie strzegący skarbów.

Tu pozwolę sobie dodać, że obecność koni wskazuje na rozległość regionów. Śmiem wątpić, by parzystokopytni zostali dodani ot tak, dla urozmaicenia. Sądzę, że tworzone przez Blizzard mapy będą tak duże, by zniechęcić do pieszych wycieczek.

5 regionów Diablo IV

Dzikie tereny Scosglen – kraina gęsto i bujnie zarośnięta, przy czym jest tak piękna, jak niebezpieczna. Zamieszkują ją druidzi, swój sposób życia stawiający ponad człowieczeństwo, dlatego nie wahają się budzić w sobie bestie. Jeśli ktoś nieopatrznie zawędruje w te okolice, jego szanse na bezpieczny powrót do domu są nikłe, a ich krzyk ginie w mrożącym krew w żyłach skowycie.

Strzaskane Szczyty – mało kto decyduje się na marsz przez tę nieprzyjazną, skutą lodem krainę. Wśród fantastycznie poszarpanych turni mieszkają tu i ówdzie mnisi, którzy w surowym klimacie znaleźli idealne miejsce do duchowej kontemplacji. Lecz mało kto wie, jakie potworności zamieszkują górskie fundamenty…

Diablo IV mapa
Źródło: Blizzard Entertainment

Suche Stepy – domem nazywane tylko przez najwytrwalszych lub najbardziej zdesperowanych. Trzeba mieć dużo odwagi albo nie po kolei w głowie, żeby z własnej woli zamieszkać wśród bezwzględnych barbarzyńców i morderczych magów. Tutaj stągiew wody warta jest więcej niż ludzkie życie.

Hawezar – jedyna droga przez jej grząskie bagna prowadzi krętymi, zdradliwymi ścieżkami. Potrafią one zwieść wszystkich, którzy zechcą nimi wędrować. Śmierć, zaraza oraz rozpacz wżarły się w region i sączą swój jad w serca podróżników. A przybywają tu tylko ci, którzy nie boją się spotkania ze śmiercią albo jej szukają.

Diablo IV kraina gry
Źródło: Blizzard Entertainment

Kedżystan – niegdyś serce kwitnącej cywilizacji. Dzisiaj miejsce namaszczone strachem i paranoją. Ostoja okultystów, arena niezliczonych wojen i demonicznych inwazji. Odrażające ruiny, będące wyrazem upadku. Piękno oraz bogactwo pokryła warstwa piachu, pod którą czają się zbrodnicze, nikczemne siły.

Klasy bohaterów

Blizzard zapowiada, że po premierze gry dostępna będzie piątka bohaterów:

Barbarzyńca – siła, odwaga, niesamowite męstwo. Uosobienie legendarnego wojownika, który w pojedynkę przełamywał wrogie szeregi. W jego arsenale znajdziecie broń dopasowaną do anihilacji różnorakich przeciwników. W trakcie walki nie szczędzi gardła i wypełnia przestrzeń złowrogimi okrzykami.

Diablo IV barbarzyńca
Źródło: Blizzard Entertainment

Czarodziejka – kobieta obdarzona talentem manipulowania żywiołami, które są na jej rozkazy. Otoczona wrogą hordą nie traci zimnej krwi, ale zrzuca na głowy wrogów deszcz ognistych meteorytów, ciska w nich błyskawicami lub nabija ich ciała na lodowe kolce.

Diablo IV czarodziejka
Źródło: Blizzard Entertainment

Druid – istota zmiennokształtna, potrafiąca w jednej chwili zmienić się w potwornie groźnego niedźwiedzia czy mrocznego wilkołaka. Jeśli zechce, korzysta z niszczycielskich mocy natury, przywołując potęgę ziemi, wiatru albo burzy.

Diablo IV druid
Źródło: Blizzard Entertainment

Blizzard zapowiada przy okazji, że przedstawi wkrótce pozostałych bohaterów.

Kiedy premiera Diablo IV?

Nie będzie zaskoczeniem, gdy napiszę – nie wiadomo. Tak to już bywa z konferencjami, które mają podsycać apetyty graczy, a nie podawać wszystkie szczegóły na tacy. Macie oto, drodzy fani, trailer oraz gameplay. Przedsmak tego, co Was czeka, gdy już ukończymy produkcję gry. Gdy już domkniemy projekt i doszlifujemy (taką mam nadzieję) detale i wyeliminujemy błędy.

Z biegiem czasu będziemy Wam serwować coraz więcej informacji. Publikować kolejne smaczki, tak, żebyście nie wygasł w Was zapał. Na razie czekajcie cierpliwie i wiedzcie, że gra zostanie wydana na PC, Xbox One oraz PlayStation 4.

Diablo IV lilit
Źródło: Blizzard Entertainment

Czy Diablo IV będzie mieć premierę w roku 2020? Prawdopodobne. Czy na pewno się wtedy ukaże? Pojęcia nie mam. Blizzard miał zaprezentować grę już rok temu, a jednak tego nie zrobił.

Show przesunięto o rok, więc nie można mieć pewności, jak studio postąpi z premierą. Być może jakiś mroczny rytuał pozwoli komuś posiąść wiedzę na temat premiery, ale ja takowych nie odprawiam. Po prostu zaczekam na wieści z Kalifornii.