Po pierwsze: Bard nie zawsze ma rację. Kto miał już styczność z ChatemGPT wie, że sztuczna inteligencja nawet nie tyle, że jest nieomylna, ale lubi kłamać, jeśli „pociągniemy” ją za język. Chatbot Google może więc podawać niedokładne lub niepoprawne informacje i trzeba mieć to na uwadze.
Po drugie: Bard to eksperyment. No bo skoro coś jest niedoskonałe, ale jest eksperymentem, to trudno mieć pretensje o niedociągnięcia. W każdym razie uwagę zwraca fakt, że Google dość asekuracyjnie podchodzi do możliwości własnego bota. Trzeba więc pomyśleć przed skopiowaniem np. pracy domowej, bo sztucznej inteligencji zdarzają jej się wpadki. A skoro o nich mowa…
Bard w praktyce. Krótki test chatbota Google
Bard działa na bardzo podobnej zasadzie, co najbardziej znany obecnie pomocnik rozwiązujący problemy życia codziennego – ChatGPT od OpenAI. W głównym okienku wpisujemy zapytanie tekstowo lub wprowadzamy je głosowo, a w następstwie dostajemy odpowiedź. Nad polem z odpowiedzią wyświetlają się wersje robocze, które pokazują alternatywne wyniki dla tego samego pytania. Opcja Wyszukaj pozwala zaś sprawdzić sugestie, dotyczące danego zapytania. Mamy też możliwość ocenienia odpowiedzi, co ma pomóc w ulepszaniu usługi. Z lewej strony z kolei wyświetla się lista czatów.
W praktyce chatbot potrzebuje kilku sekund, by udzielić odpowiedzi. No i różnie z nimi bywa. Zapytany o nieskomplikowane fakty ze świata sportu odpowiada tak: