Bunt maszyn czy ludzki rozum śpi?
Czy pionierska technologia szwankuje i powinno się zabrać ją z ulic? Z ustaleń wynika, że w obu kalifornijskich zdarzeniach nie zawinił ani czynnik techniczny, ani nawet ludzki. Uwagę przykuło raczej to, że mowa jest o aż dwóch tego rodzaju wydarzeniach, pierwszych z udziałem pojazdów Apple od 2019 roku.
Z danych kalifornijskiego Wydziału Pojazdów Samochodowych wynika też, że w ubiegłym roku wzrósł kilometraż Leksusów z oprogramowaniem samoprowadzącym. Zdaniem Juli Clover z MacRumours, Apple mogło zwiększyć testowanie w roku bieżącym, czego skutkiem może być również nasilenie się tego typu zdarzeń.
Z drugiej strony, jak zauważyli komentujący na MacRumours, jest tutaj trochę burza w szklance wody. A jedynym źródłem sensacji jest w zasadzie to, że chodzi o pojazd Apple. Ironizowano, czy gdyby pojazdy znajdowały się w trybie automatycznym, zrobiłyby pionowy unik w celu uniknięcia kolizji. Zwrócono też uwagę, że morał z historii taki, że tryb samoprowadzący nie jest tak naprawdę gwarancją na zabezpieczenie się przed zderzeniem. Wypowiedziała się również sama Clover, która przeprosiła za uznany za clickbaitowy nagłówek – został on zedytowany.
Pojawiła się także sugestia, że warto by poznać opinie drugich stron oraz dowiedzieć się, kto płaci za naprawy ich aut. Użytkownik mi7chy zasugerował, że Apple mogłoby dla dobra PR starać się zatuszować ewentualną winę po stronie swojej technologii. Część internautów się z tym zgodziła, część podeszła do takich uwag sceptycznie. Nie brakowało też porównania z Teslą.