Czy jedzie z nami Autopilot (i czy ma to jakieś znaczenie)?
Czy całe tragiczne wydarzenie jest spełnieniem scenariuszy, o których mówi się w kontekście IoT i możliwości złamania zabezpieczeń oraz zhakowania samochodu? Przede wszystkim – nie jest to – niestety – pierwszy wypadek z udziałem Tesli. Wspólnym mianownikiem, pojawiającym się w przypadku pozostałych, jest korzystanie z Autopilota, którego możliwości są często przeceniane.
Kiedy odbierasz swoją Teslę, jesteś ostrzegany, że ten system jest tylko wspomagający. To jeszcze nie poprowadzi za ciebie samochodu. Wszystko zmierza do tego, żeby kiedyś mógł to robić, ale na razie daje znać, że nie trzymasz rąk na kierownicy – powiedział portalowi ABC13 Stepehen Pace z miejscowego klubu posiadaczy Tesli. Wyjaśnił też, że auto posiada wbudowane zabezpieczenia, na przykład sprawdzanie obciążenia siedzenia kierowcy – jeśli stwierdzi, że fotel jest pusty, nie uruchomi silnika.
Tymczasem Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) stwierdziła w zeszłym roku, że system umożliwia jednak kierowcom zmniejszenie uważności podczas jazdy, a do tego brak jest wyraźnych granic, gdzie i kiedy Autopilot może być używany. Jak mówił przewodniczący NTSB, powinno się zaprzestać pozwalania kierowcom jakiegokolwiek częściowo zautomatyzowanego pojazdu na udawanie, że mają samoprowadzący samochód. Wypadek zbiegł się również nieszczęśliwie z tweetem Muska, w którym podawał, że Tesla z uruchomionym Autopilotem może być nawet dziesic razy mniej podatna na udział w wypadku drogowym niż przeciętny pojazd.