Śmiertelne ofiary wypadku samochodowego – winna Tesla?

W Teksasie doszło do wypadku drogowego, w którym – w wyniku zderzenia z drzewem – śmierć poniosło dwóch pasażerów. A co z kierowcą? Kierowcy… nie było. Ofiary podróżowały bowiem elektryczną Teslą Model S i – jak wynika z ustaleń – podczas fatalnego zderzenia żadna z nich nie znajdowała się za kółkiem. Czyżby realizacja czarnych scenariuszy o morderczych inteligentnych samochodach?

Tesla w ogniu

Do zdarzenia doszło w sobotnią noc na przedmieściach Spring w Houston w stanie Teksas. Tesla poruszała się z dużą prędkością i nie wyrobiła na zakręcie. Po zderzeniu z drzewem auto stanęło w płomieniach. Ofiarami byli dwaj mężczyźni w wieku 69 i 59 lat – policja nie ujawniła ich nazwisk. Mieli odbywać przejażdżkę próbną, po wcześniejszym odstawieniu do domu swoich żon.

Według słów Marka Hermana, konstabla hrabstwa Harris, w którym doszło do wypadku, jeden z nich znajdował się z przodu, a drugi z tyłu pojazdu. Władze są przekonane, że podczas kolizji samochodem nikt nie kierował, a pewności dodaje im właśnie pozycja obu ofiar.

Tesla Houston wypadek
Źródło: ABC13

Firma Elona Muska nie spieszyła się z odpowiedzią na prośbę o skomentowanie sytuacji. Zwrócono się do niej także z zapytaniem, jak ugasić samochód. Według słów szwagra jednego z zabitych, gaszenie miało trwać cztery rodziny. Co rusz dochodziło bowiem do ponownego zapalania się akumulatora.

Czy jedzie z nami Autopilot (i czy ma to jakieś znaczenie)?

Czy całe tragiczne wydarzenie jest spełnieniem scenariuszy, o których mówi się w kontekście IoT i możliwości złamania zabezpieczeń oraz zhakowania samochodu? Przede wszystkim –  nie jest to – niestety – pierwszy wypadek z udziałem Tesli. Wspólnym mianownikiem, pojawiającym się w przypadku pozostałych, jest korzystanie z Autopilota, którego możliwości są często przeceniane.

Kiedy odbierasz swoją Teslę, jesteś ostrzegany, że ten system jest tylko wspomagający. To jeszcze nie poprowadzi za ciebie samochodu. Wszystko zmierza do tego, żeby kiedyś mógł to robić, ale na razie daje znać, że nie trzymasz rąk na kierownicy – powiedział portalowi ABC13 Stepehen Pace z miejscowego klubu posiadaczy Tesli. Wyjaśnił też, że auto posiada wbudowane zabezpieczenia, na przykład sprawdzanie obciążenia siedzenia kierowcy – jeśli stwierdzi, że fotel jest pusty, nie uruchomi silnika.

Tymczasem Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) stwierdziła w zeszłym roku, że system umożliwia jednak kierowcom zmniejszenie uważności podczas jazdy, a do tego brak jest wyraźnych granic, gdzie i kiedy Autopilot może być używany. Jak mówił przewodniczący NTSB, powinno się zaprzestać pozwalania kierowcom jakiegokolwiek częściowo zautomatyzowanego pojazdu na udawanie, że mają samoprowadzący samochód. Wypadek zbiegł się również nieszczęśliwie z tweetem Muska, w którym podawał, że Tesla z uruchomionym Autopilotem może być nawet dziesic razy mniej podatna na udział w wypadku drogowym niż przeciętny pojazd.

Nie wiadomo, czy podczas feralnej przejażdżki w Houston w użyciu był Autopilot, czy funkcja Full Self-Driving Capability. Na razie morał z tej przykrej historii płynie taki, że niezależnie od tego, czy posiadamy samochód mniej lub bardziej inteligentny, nie zwalnia nas z korzystania z własnej inteligencji na drodze.

Źródła: ABC13, Bloomberg, The Associated Press