Po zbadaniu 55-calowego modelu z bardzo ważnej dla Sony serii XH90 czas na ekran większy – 65-calowy. Tak, wiem, że są tacy, którzy twierdzą, że testowanie kolejnych telewizorów z tej samej serii jest stratą czasu, bowiem (podobno) są one takie same. Z kolei ja nie uwierzę, dopóki nie pomierzę. Kto ma rację? Tego dowiecie się z recenzji poniżej.
Sony 65XH9096 jest telewizorem 4K z ekranem o przekątnej 65 cali i rozdzielczości 3840 na 2160 pikseli. W trakcie testu telewizor działał pod kontrolą systemu operacyjnego Android 9 i oprogramowania w wersji 6.0466.0059EUA.
Zaraz po rozpakowaniu mój wzrok przyciągnęły dwa elementy: zgrabne nóżki wykonane z metalu oraz czarna, metalowa ramka wokół ekranu (która posiada kontrastującą z nią wąziutką srebrną listewkę ozdobną). Tego typu ponadprzeciętne akcenty sugerują, że mamy do czynienia z ekranem niepospolitym, aspirującym do klasy wyższej niż standardowa.
Niestety, rzut oka na tylną ściankę oznaczał koniec zachwytów, bowiem plecy telewizora wykonano z wysoce niejednolitego tworzywa sztucznego, które w górnej części ścianki ma jakieś dziwne jasne wtrącenia. W związku z tym, jeżeli ktoś planowałby umieścić telewizor na modnej centralnej wyspie w swoim salonie, to ww. mankament byłby dość widoczny.
Na szczęście to moim zdaniem jedyny mankament w konstrukcji tego telewizora.
Jeżeli czytaliście moją recenzję mniejszego, 55-calowego telewizora z tej serii (tj. 55XH9005), to wiecie, że w 55-calowym modelu nóżki nie miały regulacji rozstawu. Co innego w testowanym tu 65XH9096, w którym mamy dwa ustawienia:
Chyba nie muszę mówić, jak bardzo takie rozwiązanie ułatwia życie.
Sony 65XH9096 wyposażono w wyświetlacz LCD typu VA. Tego rodzaju ekran zapewnia ciemniejszą czerń i wyższy kontrast od matryc LCD typu IPS lub ADS.
Termogram pokazuje, że w telewizorze zastosowano podświetlenie bezpośrednie, i to w dodatku wielostrefowe.
W lekko zaniebieszczonym (7287K) trybie własnym, przy wyłączonym automatycznym lokalnym przyciemnianiu (ALP) średni błąd odwzorowania barw był niski i wyniósł 2,3.
Włączenie ALP sprawia, że błąd rośnie do 3,0, ale nie z powodu zmiany odcienia czy nasycenia barw – ALP ma po prostu lekki negatywny wpływ na luminancję (jasność) barw. Pomimo tego wpływ działania ALP (czyli lokalnego wygaszania) na kolory jest i tak niższy niż w telewizorach konkurencji.
Podobnie jak w modelu 55XH9005, 100-procentowy czerwony, który jest nieco zbyt mocno nasycony, również przykuwa wzrok. Moim zdaniem to typowa cecha telewizorów Bravia wykorzystujących fosfory TriGain firmy GE. Zbyt duże nasycenie dotyczy też 80-procentowej czerwieni, ale na pozostałych poziomach nasycenia kolor ten odwzorowany jest już poprawnie. To ważne, bowiem odcienie skóry pozostają odwzorowane właściwie.
Pod kątem kolory bledną, ale w niewielkim stopniu jak na matrycę typu VA. Spadek nasycenia jest bardziej widoczny na barwie czerwonej, niż na zielonej, dzięki czemu na murawę boiska dało się patrzeć bez odrazy.
Pokrycie przestrzeni UHDA-P3 wyniosło 87% (CIExy). Jest to oczywiście dobry wynik, choć nie tak dobry jak 92% w droższym 55XH9505. Wynika to głównie z mniej nasyconej 100-procentowej zieleni i czerwieni niż u najlepszych rywali (czytaj: OLED-ów).
Błędy wyświetlania szerokiej palety barw były stosunkowo niskie.
Jak na telewizor klasy średniej, reprodukcja barw przez Sony 65XH9096 jest co najmniej dobra, a lepsze rezultaty niż w ustawieniach fabrycznych można osiągnąć po profesjonalnej kalibracji.
Połączenie wyświetlacza LCD typu VA i wielostrefowego podświetlenia zapewniło współczynnik kontrastu ANSI równy 5748:1, a więc większy niż w 55XH9005. Może to po części wynikać z bardziej zaawansowanego podświetlenia wielostrefowego: mamy tu 4 strefy w poziomie i 8 w pionie, co daje łącznie aż 32 niezależne strefy, a więc o 8 więcej niż w 55XH9005.
Działanie wygaszania widać bardziej pod kątem niż na wprost, dlatego w warunkach kina domowego zalecam oglądanie właśnie w ten drugi sposób.
Na rynku jest kilka telewizorów, które mają 32-strefy, ale to właśnie Bravia 65XH9096 steruje nimi najlepiej – po prostu ma najlepsze algorytmy. To właśnie dzięki „sprawdzonym w boju” algorytmom działanie podświetlenie nie jest ani agresywne, ani natarczywe i w bardzo dużym stopniu zachowuje oryginalną wizję twórcy dzieła filmowego.
Aby nie być gołosłownym przedstawiam poniżej kilka zdjęć z filmu Greyhound (2020, reż. Aaron Schneider). Film ten obejrzałem drugi raz właśnie na 65XH9096 i sprawiło mi to naprawdę dużą frajdę.
Zwracam uwagę na ostatnie zdjęcie z ww. galerii. Jest to niezwykle kontrastowa scena, w której główny bohater modli się bezpośrednio przed udaniem się na (zasłużony) odpoczynek. Snopy światła wpadające przez bulaje rozświetlają nie tylko kajutę, lecz także klęczącego kapitana, przez co zmienia się rozkład świateł i cieni (zwłaszcza wokół jego głowy). Algorytmy napisane przez inżynierów Sony zdały egzamin na piątkę i pomimo „tylko” 32 stref nie zdemolowały tej niezwykle pięknej sceny, zachowując jej niemalże mistyczną atmosferę.
Wielkie dzięki, Sony, za subtelne podejście do pracy, a nie strefościemową demolkę, jak u niektórych rywali, którzy również się chwalą, że „my też mamy wielostrefowe podświetlenie”. Aby ich nie zawstydzać, tym razem powstrzymam się od wymieniania modeli i marek (choć bardzo mnie korci).
W ogólnej ocenie czerń, kontrast i układ wygaszania diod w Sony 65XH9096 uważam za dobre i udane. Więcej informacji o wygaszaniu znajdziecie w recenzji modelu 55XH9005, który przyciemnia swoje 24 strefy bardzo podobnie do 65XH9096.
Na testowej planszy zajmującej 10% powierzchni ekranu Sony 65XH9096 po 180 sekundach zmierzyłem luminancję równą 720 cd/m^2.
To znakomity wynik i zarazem nieco zaskakujący, bowiem jest to rezultat o całe 120 cd/m^2 lepszy niż w 55XH9005! Większy ekran lepszy? Na to wygląda (przynajmniej w przypadku tego modelu).
Ponadto nie zauważyłem żadnych sztuczek z przesterowaniem diod LED, tak typowych dla niektórych rywali.
Gradacja bardzo jasnych tonów była typowa dla Bravii: pokazywanie detali aż do 2000 cd/m^2, a potem odcięcie (ang. clipping), i to niezależnie od metadanych.
A zatem, tak jak w przypadku 55-calowego brata, nie mamy tu żadnej namiastki, lecz mocny (przed)smak prawdziwego HDR-u. Brawo!
Podobnie jak 55XH9005, Sony 65XH9096 wyposażono w wyświetlacz LCD klasy 120Hz, dzięki czemu maksymalna ostrość obrazów ruchomych była wysoka: wyniosła 950 linii (na 1080 maksimum), a więc 100 linii więcej niż w 55XH9005.
Zależność pomiędzy ostrością ruchu a ustawieniami opcji czystość (c) i gładkość (g) układu Motionflow przedstawia poniższa tabela.
tryb własny (g=gładkość; c=czystość)
Pozostałe opcje układu poprawy ruchu działały identycznie jak w 55XH9005, w związku z czym, aby się nie powtarzać, odsyłam Was do jego recenzji.
Sony 65XH9096 wyposażono w dwa przetworniki szerokopasmowe ze membranami o kształcie zbliżonym do smaczliwki.
Choć nie miałem okazji bezpośrednio porównać ze sobą modeli 55XH9005 oraz 65XH9096, moim zdaniem charakter brzmienia jest bardzo podobny, jeśli nie identyczny. W związku z tym powtórzę to, co napisałem o 55XH9005:
Ogólnie jest nieźle, choć jestem przekonany, że po usłyszeniu tej Bravii zapalony meloman czy audiofil dojdzie do wniosku, że bez dobrej grajbelki się jednak nie obędzie.
Możliwości i funkcje multimedialne Bravii 65XH9096 są niemal identyczne jak modelu 55XH9005, w związku z czym aby się nie powtarzać, odsyłam Was do jego recenzji.
Warto zaznaczyć, że:
W porównaniu do modelu 55XH9005 większa Bravia 65XH9096 może pochwalić się wyższym kontrastem, większą liczbą niezależnych stref podświetlenia, aż o 20% jaśniejszym HDR-em (!), no i oczywiście… większym ekranem. „Czy warto zatem dopłacić? – zapytacie. Wolne żarty! Oczywiście że tak! Polecam, bo w tym wypadku dopłata rzeczywiście ma sens.
Na podstawie dostępnych testów na różnych portalach, wnioskuję że xh9005 ma 24 strefy a xh9096 ma 32 strefy niezależnie czy to 55 czy 65 cali.
Pytanie które to wejścia HDMI 2.1 ?? Nie są oznaczone
W minusach powinien być port HDMI 2.1 – brak technologii VRR i nie będzie, choć obiecywali
Czy doczekamy się na obiecany test Samsung QE43Q64T ?
Na chwilę obecną nie mamy możliwości przetestowania tego telewizora.
Niestety 2.1 w tym tv to ściema. 120fps, vrr nie działa. Straszny obciach dla Soniacza.
Czy wiadomo może czym się różni testowany tutaj KD-65XH9096 (niedostępny w sklepach) od KE-65XH9096?
Zmiana ta powstała przy wprowadzeniu nowych dyrektyw Unii Europejskiej o klasyfikacji energetycznej sprzętu elektronicznego. Oznaczenie KD zostało zamienione na KE, modele KE powinny mieć jedynie zmniejszone domyślne wartości jasności, co pomaga osiągnąć mniejsze zużycie energii elektrycznej.
Witam,
który model lepszy ? Straszy 65XH9096 czy 65X85J. Cena jest zbliżona…
Proszę o rade.
Pozdrawiam
Sony 65XH9096 nadal jest bardzo dobrym wyborem, szczególnie podczas oglądania filmów.
ogólnie z tv jestem zadowolony, ale podświetlenie stref (te chwalone w artykule algorytmy) nie dają rady w jednym przypadku. mianowicie, jeśli oglądamy film z napisami i
na obrazie pojawia się napis, to algorytm włącza strefę wokół niego. jest ona większa niż sam napis i niestety rozjaśnia w sposób widoczny dolne partie kadru. gdy napis znika kadr się przyciemnia ale potem przy następnym napisie znowu się rozjarza. jest to wyjątkowo denerwujące, zwłaszcza jeżeli napisy pojawiają się znikają na tym samym ujęciu w filmie, bo po prostu dolna partia obrazu raz robi się raz jaśniejsza a raz ciemniejsza i tak w kółko. nie mam pojęcia czy inne telewizory z podświetleniem strefowym radzą sobie lepiej, ale ogólnie to jest porażka. nie wiem czy w ogóle jakakolwiek firma ma na to patent. rozwiązaniem finalnym będzie OLED ale niestety na razie mnie na niego nie stać 🙂
edit: tak sobie przypomniałem że jeszcze w grach komputerowych mamy problem. na kadrach filmowych podświetlenie strefowe wydaje się działać odpowiednio, ale w grach przy różnych screenach ładowania, gdy na ekranie pojawiają się pojedyncze jasne detale a większość ekranu jest ciemna, to niestety strefy wokół tych detali są jasne i to kuje w oczy.
najbardziej kuriozalne jest takie kręcące się kropkowane kółeczko przy ładowaniu wielu aplikacji, które znamy z Androida czy z Windows. otóż gdy kółeczko kręci się na środku ekranu i ta jego jasna krooka zatacza okrąg, to po kolei zapalają się cztery środkowe strefy (bo kółko zwykle jest dokładnie środku, czyli na styku czterech stref. ponieważ strefy są prostokątne i duże, no to niestety ten proces widać. i tak jak poprzednia muszę dodać że prawdopodobnie większość telewizorów z podświetleniem nie będzie sobie z czymś takim radzić. rozwiązaniem będą oledy ale to na razie jeszcze nie dla mnie…