Recenzja Motoroli Razr 2019. Cena ko(s)miczna, ale i możliwości ciekawe

Cześć, Piotr. Co powiesz na weekend z Motorolą Razr 2019? – to pytanie zaskoczyło mnie totalnie, lecz mimo wcześniejszych planów, bez wahania zgodziłem się potestować składany smartfon Motoroli. Nie sądziłem tylko, że tak ciężko będzie mi go jednoznacznie osądzić.

Motorola Razr. Dobrze się składa

Początkowo Motorola Razr miała być bohaterem jedynie artykułu, ale taki napisała już Klaudia w swej oficjalnej zapowiedzi wspomnianego modelu. Zauważyłem też, że w Polsce nie ma jeszcze pełnej recenzji. Mam przy okazji świadomość, że ten oryginalny sprzęt nie trafi do regularnej sprzedaży, nie będzie go w ofercie x-kom (na pewno nie na początku) i nieprędko, jeśli w ogóle, będę miał okazję obcować ze składanym smartfonem Motoroli.

Trudno, odżałowałem weekendowe zakupy i stwierdziłem, że wycisnę za to ostatnie soki z Motoroli Razr i niczym książkowy Sherlock Holmes rozwikłam zagadkę ceny rozszerzającej źrenice oczu i wprawiającej w nielichą konsternację.

Smartfon dla bogatych?

Bo de facto od ceny należy zacząć – 7300 zł – tyle zapłaci za Motorolę Razr każdy, kto zechce wejść w jej posiadanie. Co więcej, jest dostępna wyłącznie u jednego operatora, konkretnie w sieci Orange. To dodatkowo ogranicza jej dostępność, zawężając pole wyboru do jednej firmy.

Aktualizacja – teraz można ją już kupić w normalnej sprzedaży.

Na wieść o tym przełknąłem nerwowo ślinę, ale już w sekundę później pomyślałem: A co by było, gdybym w nosie miał cenę oraz „pomarańczowych”? Czy skuszony natychmiastową dostępnością jedynego w Polsce składanego smartfona wybrałbym go w abonamencie?

Smartfon Motorola Razr

Załóżmy, że w najbliższym losowaniu Lotto trafiam szóstkę, a na moje konto trafia tłusta sumka, składająca się z dowolnej cyfry opatrzonej solidnym rzędem zer. Mam kasę, zaszaleję. Kupię sobie coś, czego na zdrowy rozsądek nie należy kupować, lecz przecież stać mnie. Przy posiadanej fortunie, te kilka tysiączków nieszczególnie uszczupli mój prywatny skarbiec. Udaję się tym samym do salonu Orange i z szerokim, słowiańskim uśmiechem proszę o Motorolę Razr.


Wydajność składanej Motoroli

Szybkość pracy smartfona Motorola Razr nie wzbudza irytacji. 8-rdzeniowa jednostka Snapdragon 710 bardzo dobrze radzi sobie z wielozadaniowością oraz płynną obsługą aplikacji. Przełączanie się między procesami odbywa się gładko. Gry też śmigają, PUBG bez problemu odpala na najwyższych ustawieniach, Mortal Kombat, daje krwawą satysfakcję w szalonych pojedynkach. W testach AnTuTu smartfon uzyskał 213 906 punktów.

Motorola Razr benchmark Antutu

Wsparcie 6 GB pamięci RAM swoje robi. Pamięci flash nie sposób rozbudować, brakuje tacki na microSD, a wynika to z niemożności zainstalowania karty SIM. Telefon ma eSIM zaprogramowany przez sieć Orange.

Aktualizacja – w regularnej sprzedaży nadal jest tylko eSIM.

Motorola Razr wydajność w grach

Szczegółowa specyfikacja

Otrzymuję pudełko z niebanalnym urządzeniem w środku i płacę za nie platynową kartą kredytową. Właśnie stałem się posiadaczem składanego smartfona Motorola Razr. Czy szczęśliwym? To się za chwile okaże.

Jak tu ocenić ten smartfon?

Rozczarowanie? Tak byłoby, gdybym liczył się z pieniędzmi i starał się racjonalnie podejść do zakupu. Teraz się nie liczę. Kupiłem, bo stać mnie. Chciałem mieć oryginalny, niebanalny, niepowtarzalny, niespotykany gadżet. Gdybym chciał mieć po prostu smartfon, kupiłbym coś ze średniej półki. Gdybym zaś chciał mieć flagowca, sięgnąłbym po sprzęt z przedziału 3-4 tysiące złotych.

Zależało mi jednak na czymś wybitnym. Może nie pod kątem specyfikacji, ale wizualnie i konstrukcyjnie już tak. W dobie designerskiej jednorodności, w czasach notorycznego inspirowania się (by nie powiedzieć kopiowaniu wzornictwa) na popularnych produktach, Motorola wpuszcza na rynek model konwertowalny, do tego zgrabny i poręczny.

Motorola Razr matryca HD OLED

Miałem w rękach Huawei Mate X. On jest zdecydowanie bardziej masywny, po rozłożeniu nieporównywalnie większy. Tymczasem Motorola Razr zachowuje rozsądne gabaryty, wielkością przypominając mi osobiście puderniczkę, będąc złożonym rzecz jasna. Na jej widok moja żona rzekła z radością: Ooooooo, taki telefon to chciałabym mieć! W torebce by się idealnie mieścił.

Grupa docelowa niby sama się właśnie dookreśliła, niemniej nie uważam, żeby Motorola Razr miała być wyłącznie kobiecym smartfonem. Dlaczego? Tuż przed publikacją tego tekstu zabrałem Motorolę na firmowe spotkanie. Zanim się zaczęło, położyłem smartfon prowokująco na stole. W mig wywołał istną lawinę zainteresowań. Każdy chciał jej dotknąć, każdy chciał zobaczyć, jak prezentuje się składany ekran. Wielu mężczyzn sprawdzało też, jak nosi się go w kieszeni marynarki. Pod tym względem byli zadowoleni.

Składany ekran Flex View, czyli mam problem z oceną

Rewelacji nie ma. W dotyku jest, jakby to powiedzieć, kiepski. Pocieszenie stanowi fakt, że w cenie 7300 zł otrzymujemy panel, który nie złamie się i nie stłucze. Sterowany jest rzecz jasna dotykiem, a sam dotyk działa bardzo płynnie. Przewertowałem zawartość całego menu kilka razy, nie oszczędzałem aplikacji, robiłem zdjęcia, pisałem na nim, grałem w PUBG i Mortal Kombat – ani razu mnie nie zawiódł. Ani razu nie musiałem się irytować, że nie wykonał polecenia. Po prostu jest inaczej, niż przy szklanych ekranach.

Motorola Razr ekran 6,2 OLED

Co ważne, ekran reaguje na lekki dotyk i tak naprawdę trzeba przyłożyć się do jego obsługi. Ciekawym doświadczeniem jest samo przesuwanie opuszków po tafli z folii (chyba tak to należy nazwać). Klasyczne wyświetlacze, przykryte szkłem albo laminowanym plastikiem, można dość mocno tapnąć. W Motoroli Razr czuć, że uderzyło się palcem solidnie i w głowie rodzi się myśl – następnym razem bądź delikatniejszy.

Tę myśl potęgują odczucia. W odróżnieniu od idealnie płaskiego szkła tutaj odczuwalne są nierówności na mniej więcej połowie powierzchni ekranu. Góra i dół są ok, lecz w środkowej części jest już zupełnie inaczej. Teraz chcę być dobrze zrozumiany: obraz nie traci tam na jakości, obsługa dotykiem nie jest w tym obszarze gorsza, po prostu pod spodem znajduje się coś, co wyczuwają przesuwające się palce.

Motorola Razr zgięty ekran

Załamanie światła, a wraz z nim pogorszenie jakości obrazu, następuje w chwili składania smartfona, to jednak jest pochodną praw fizyki. Nie widzę z resztą powodu, żeby w ten sposób oglądać cokolwiek. Opcja auto obracania ekranu samoczynnie ustawia widok w pozycji horyzontalnej w praktycznie każdej przystosowanej do tego aplikacji.

Na pewno nie warto oglądać tak filmów, bo one najlepiej prezentują się przy w pełni rozłożonym panelu. Wyświetlacz Motoroli Razr ma przekątną 6,2”, korzysta z matrycy P-OLED, proporcje obrazu wynoszą 21:9 a rozdzielczość to HD. Podziałka nie powala, prawda? Wręcz zadziwia tak niskim współczynnikiem.

Motorola Razr czytnik linii papilarnych

Mam nadzieję, że są to pierwsze kroki i w każdym kolejnym modelu będzie już tylko lepiej. Mój osobisty niesmak budzi też brak odświeżania 90 Hz. Za to miejsca na projekcję jest dużo, krótkie krawędzie są w dodatku łukowate, wygląda to ciekawie. Polecam szczególnie rozciągnięcie obrazu. Nawet notch z kamerą selfie nie przeszkadza jakoś bardzo. Wideoklipy i filmy na YouTube ogląda się przyjemnie.

Byłbym za to dużo bardziej ukontentowany, gdyby to było przynajmniej Full HD. Ale mam kasę, to nie wybrzydzam. Do oglądania wideo kupiłem coś innego. Zwłaszcza, że dźwięk towarzyszący projekcji jest dość płaski. Wokale są w porządku – wyraźne i odseparowane od muzyki, lecz sekcjom instrumentalnym brakuje głębi, basy są czysto umowne. Trzeba uciekać się do słuchawek Bluetooth. Właśnie Bluetooth, bo mini jacka nie uświadczysz.

Co mierzi w ekranie?

Mnie wspomniana rozdzielczość ledwie HD oraz brak odświeżania 90 Hz. Kąty widzenia są duże, lecz najwygodniej patrzy się na wprost. Ze skosa widać nierówności wynikające ze składanej konstrukcji.

Mam za to spore obawy co do wytrzymałości zawiasów. Producent deklaruje żywotność do 500 000 zgięć, co powinno zaspokoić potrzebę nawet bardzo nerwowych ludzi, którzy rozładowywaliby emocje w nieustannym składaniu i rozkładaniu smartfona. 

Z informacji krążących w sieci wiem, że zawiasy poległy przy 27 000 zgięć, próby dokonali Amerykanie z redakcji CNET. Producent zareagował szybko, twierdząc, że eksperyment przeprowadzono niedokładnie, w czym ma wiele racji. Test polegał na nieustannym składaniu i rozkładaniu w tysiącach powtórzeń. W konsekwencji mechanizm poddawany był nieporównywalnie większym przeciążeniom, niż ma to miejsce w codziennym użytkowaniu.

Zawiasy smartfona Motorola Razr

Plastikowe trybiki (bo takie widać na zewnątrz) nie budzą mojego zaufania, tym bardziej że zamykaniu oraz otwieraniu klapki towarzyszy ciche skrzypnięcie, ale żeby je usłyszeć, trzeba się naprawdę postarać.

Co w środku mechanizmu? Zawias ze stali nierdzewnej i metalowe płytki nośne. Całość zaprojektowano we współpracy z Lenovo i rozwiązanie to nosi miano: Zero-Gap Hinge.

Czy gwarancja obejmie przedwczesne zużycie mechanizmu? Ile będzie kosztować naprawa? Ach, zapomniałem, że nie muszę się tym martwić. Stać mnie przecież na to, by kupić sobie kolejną Motorolę Razr.

Mimo wszystko Motorola oferuje 2-letnią gwarancję na zawias oraz ekran. Ponadto, w pierwszych 12 miesiącach użytkowania, jednorazowa naprawa mechanicznych uszkodzeń ekranu jest dofinansowana przez Motorolę i koszt tej naprawy dla użytkownika to €299.

Przedni wyświetlacz OLED

Podoba mi się inwestycja w 2 wyświetlacze OLED. Ten mniejszy, 2,7”, ulokowany z przodu jest czymś w rodzaju odpowiednika trybu Always On Display z drobną tylko różnicą. Nie jest stale aktywny, ale nie trzeba go wybudzać przyciskiem fizycznym. Do sprawdzenia godziny, stanu baterii, aktywnych interfejsów albo symbolu nowej wiadomości wystarczą dwa szybkie puknięcia w szybkę ekranu lub machnięcie nad nim w powietrzu. Wyświetlacz wybudza się na około 3 sekundy, po czym ponownie gaśnie.

Ponieważ korzysta z matrycy OLED, zużycie energii jest nikłe, za to kontrast wysoki. Kontrola czasu wymaga więc jednego, krótkiego spojrzenia.

Ten wyświetlacz służy też pomocą podczas robienia zdjęć. Można bowiem strzelić selfie bez rozkładania Motoroli Razr. W tym celu wykonałem gest Moto (dwukrotne machnięcie telefonem w poziomie) i przy akompaniamencie wibracji, aparat aktywuje się. Widzę siebie, choć jakość obrazu nie jest powalająca, niemniej widzę siebie.

Brak przycisku fizycznego nie jest przeszkodą. Pokazuję czujnikowi otwartą dłoń i zaciskam ją w pięść. Pstryk, mam zdjęcie. Dla lepszego efektu włączyłem sobie tryb upiększania. W tym trybie dostępne jest jeszcze tylko filmowanie.  Żeby było zabawnie, fotka ma orientację horyzontalną.

Aparat Motoroli Razr. Fotki ostre jak brzytwa?

Przydomek Razr nawiązuje do brzytwy, stąd spodziewać się można, że coś będzie jak brzytwa. Jak na razie warunek ten spełnia  jedynie design, serwując smukłą de facto konstrukcję. Obraz wyświetlany, jak już wykazałem, to tylko HD. Czas sprawdzić, jak ostre są zdjęcia wykonywane aparatem Motoroli Razr.

Pojedynczy obiektyw główny ma matrycę o rozdzielczości 16 Mpix. Zupełnie przyzwoicie, przynajmniej do czasu włączenia aparatu. Autofocus skupia ostrość powoli (jak na dzisiejsze standardy), więc trzeba poświęcić chwilę i pozwolić matrycy skupić się na obiekcie. 

Przykładowe zdjęcia

Portret, do którego się uśmiechniesz

Po zamknięciu telefonu aparat główny znajduje się z przodu. Wtedy też można z niego korzystać, aktywując go gestem Moto. Widzę siebie i mogę zrobić selfie. Do autoportretów jest jeszcze jeden aparat – już w środku – ale tak też się da. Trzeba tylko pamiętać o wytarciu obiektywu, gdyż z niebywałą łatwością zbiera odciski palców. Jak z resztą cały panel, będący przecież ekranem.

Zapomniałem o jeszcze jednym udogodnieniu. Otóż gdy chciałem zrobić komuś zdjęcie, aparat rozpoznawał, że to człowiek i wyświetlał na przednim ekranie kolorowe, uśmiechnięte emotki. Rozbawią każdego, dzięki czemu zdjęcia są weselsze.

Zwolnione tempo

Bardziej ciekawostka, niż faktycznie zwolnione tempo. Znam smartfony, które robią to znacznie lepiej:

Film poklatkowy

Jadąc pociągiem wypróbowałem tryb 32x, czyli największy dostępny interwał. Nagranie prezentuje się następująco:

Kolory spotowe

Funkcja kolorów spotowych od Motoroli podobała mi się od zawsze. Możliwość wytłuszczenia jednej barwy, przy wyszarzeniu innych, daje nieraz arcyciekawe efekty, nawet z przedmiotami codziennego użytku:

Zdjęcia nocne

Przysłona o jasności f/1.7 w teorii powinna poradzić sobie dobrze ze słabym światłem. Praktyka pokazuje, że potrzeba do tego trochę wprawy, ale jej pracę zapisuję finalnie na plus. Wespół z matrycą wyciągnęła kolory i zachowała optymalną jasność kadru, choć ostrość detali nie jest, jak widać, idealna:

Ocena Motoroli Razr. Czy warto ją kupić?

Gotówki ci u mnie dostatek, wygrałem przecież w Lotto i zakup składanej Motoroli Razr w żaden sposób nie obciąża mojego budżetu. Gdybym jednak miał ją kupić ot tak, nie wyłuskałbym aż tyle z portfela, stawiając cenę przed oryginalnością.

Motorola Razr rozłożony ekran

Czy ktoś w ogóle kupi Motorolę Razr? O to bym się nie martwił, z pewnością znajdą się chętni. Może będzie to kilka, a może nawet kilkadziesiąt osób. Ktoś zechce wejść w posiadanie tak oryginalnego urządzenia, żeby mieć je jako jeden z pierwszych lub przechować dla potomnych. Powszechnego entuzjazmu jednak nie wywoła i w mojej opinii będzie bardzo drogą ciekawostką technologiczną.

Niemniej Motoroli Razr nie można odmówić palmy pierwszeństwa w krzewieniu urządzeń pocket-size. Ja nie czuję się jeszcze przekonany, lecz po cichu kibicuję tego typu konstrukcjom, licząc na coraz doskonalsze urządzenia.

Finalna ocena byłaby trudna, gdyby nad modelem Razr nie ciążył widmo ceny. Gdyby nie to, byłby to wart uwagi smartfon, wizualnie jeden z najciekawszych na rynku.

Minusy

Plusy

Motorola Razr 2019 jest dostępna w x-kom