Jakie to dro… dobre, pomyślałem, odkopując HP Omen X 2S z czeluści starannie zapakowanego pudła i patrząc, jak odpalony po raz pierwszy pulsuje światłami RGB, dając niewypowiedzianą obietnicę gry na ultra przy wielu dziesiątkach klatek na sekundę. Wprost słyszałem skrzypienie zawiasów w furtce, za którą miał czekać na mnie gamingowy nołlajfing na najwyższym poziomie. Czy oczekiwania zbiegły się z rzeczywistością?
Co tu dużo mówić – ta maszyna w ostentacyjny wręcz sposób obnosi się ze swoim gamingowym charakterem; każdy centymetr sześcienny obudowy, każdy klawisz i każdy najdrobniejszy element… nic tutaj nie pozostawia wątpliwości, do jakich celów HP Omen X 2S został stworzony.
Niby nie jest to do szczęścia konieczne, nijak nie boostuje wydajności sprzętu ani nie podnosi klatkażu w grach, a jednak działa na wyobraźnię. Ludzie z natury lubią obcować z rzeczami ładnymi, efektownymi, takimi, które robią wrażenie. Homo Gamingus nie są wyjątkiem, zresztą wystarczy zerknąć na branżowe trendy. Do niedawna wszystkie komputerowe trzewia chowaliśmy w zamkniętych szczelnie bryłach, dziś zaś eksponujemy je dumnie za szklanymi ściankami obudów, ponieważ to wygląda… gamingowo.
I tak samo prezentuje się bohater niniejszej recenzji, choć w pamięci zapadła mi sytuacja, gdy odbierałem go ostatnio z x-komowego magazynu i odpakowywałem przed wyjściem, czyniąc za dość obowiązującym procedurom. Pani z ochrony zapytała wówczas: „to jest ten laptop za 14 tysięcy?”. „14 tysięcy, a taki brzydki” – dodała, gdy odpowiedziałem twierdząco.
No cóż, są gusta i guściki. O tym, czy jest na czym zawiesić oko, zdecydujcie sami po obejrzeniu krótkiego materiału wideo:
Prosty przykład. Testując laptopa w grach, starałem się notować co rusz wszystkie spostrzeżenia. Z HP Omen X 2S nie musiałem nawet minimalizować okna gry, by dostać się do edytora tekstu. Ten bowiem cały czas uruchomiony był na drugim ekranie. Wystarczyło pojedyncze tapnięcie, by zamrozić na chwilę grę i zacząć przelewać myśli na wirtualny papier. Bardzo wygodne i praktyczne, nawet jeśli to 6-calowe dotykowe cudeńko powstało z myślą o innych zastosowaniach.
A tych można znaleźć całe mnóstwo. Kwestia pomysłowości. Podczas gry w Football Manager 2019 na drugim ekranie miałem wyświetlone Spotify, by nawigować między pojedynczymi utworami, playlistami i podcastami. Innym razem zamiast Spotify uruchamiałem YouTube’a albo Netfliksa. Grając w Rise of the Tomb Raider, na drugim ekranie miałem uruchomionego Messengera. Dzięki temu przełączałem się swobodnie między rozgrywką a konwersacją ze znajomymi.
HP Omen X S2 oferuje nowy wymiar multitaskingu. A raczej „obraca” o 90 stopni ten, do którego przywykliśmy. Albo inaczej: zmienia go z „nie” na „tak”. Niezależnie bowiem od tego, czy dotąd korzystaliśmy z dwóch ekranów czy z jednego monitora ultrapanoramicznego, nasza głowa wykonywała ruchy w poziomie. Ten laptop natomiast wymusza na nas spoglądanie wzdłuż osi Y, jako że osadzony został nad klawiaturą. Czy to rzeczywiście takie wygodne? Dla mnie – owszem, poza tym fajnie było spróbować czegoś innego.
Jak już wspomniałem, dodatkowy ekran nad klawiaturą ma iście smartfonową przekątną 6” (a dokładnie – 5,98”). Dodajmy do tego rozdzielczość 1080p oraz dotykowy panel, który spisywał się bez zarzutu w większości testowanych aplikacji. Tam natomiast, gdzie „dotyk” bywał problematyczny – na przykład w Wordzie, przy próbach zaznaczenia części tekstu lub ulokowania kursora gdzieś wewnątrz zdania – z pomocą przychodził touchpad lub podłączona myszka.
Nie sposób przyczepić się też do samej jakości obrazu wyświetlanego na tym „ekraniku”. Wszystko jest perfekcyjnie czytelne, niezależnie od ustawionego poziomu jasności. Można wręcz odnieść wrażenie, że ktoś wtopił w obudowę Omena flagowego smartfona.
Tak nazywa się aplikacja, która wyświetla się domyślnie na drugim ekranie HP Omen X 2S. Można ją pokrótce scharakteryzować jako mini centrum dowodzenia tej maszyny. Przede wszystkim świetnie sprawdza się jako narzędzie do monitorowania parametrów takich jak zużycie procesora, karty graficznej, RAM-u czy transmisja danych internetowych (zarówno upload, jak i download).
Aplikacja informuje nas także o temperaturach karty i procesora. Tyle tylko, że w tym przypadku nie jestem do końca przekonany, czy wierzyć wynikom tych pomiarów. Przynajmniej w kontekście CPU, bo temperatura generowana przez kartę wydaje się wiarygodna. Tak czy inaczej, już w kilka sekund po uruchomieniu urządzenia aplikacja wyświetla mi zawrotne 70 stopni Celsjusza, które bez wyraźnego powodu rośnie nawet do +90 stopni. A mówię o sytuacjach, gdzie nie jest odpalona żadna gra ani choćby przeglądarka.
Wychodziłoby więc na to, że procesor w Omenie nagrzewa się tak, iż mój elektryczny czajnik nie ma do niego startu. Tymczasem gdzie bym go nie dotknął, nie czułem temperatury, jaką wskazywał OMEN Command Center. Throttlingu też nie doświadczyłem, ani razu, a dawałem temu laptopowi srogi wycisk m.in. nowym Battlefieldem, Wiedźminem 3 na ultra i kilkoma innymi grami (a co, jak szaleć, to szaleć). Pomijając pojedyncze lagi w pierwszym z tytułów i spadki FPS-ów, które były uzasadnione kiepską optymalizacją lub specyfiką niektórych growych lokacji, praktycznie przez cały czas grało mi się komfortowo.
W ofercie x-kom HP OMEN X 2S jest obecnie dostępny w czterech konfiguracjach. Egzemplarz, który otrzymałem do testów, może się pochwalić następującymi bebechami:
Intel Core i7-9750H (6 rdzeni, od 2.60 GHz do 4.50 GHz, 12 MB cache)
16 GB (SO-DIMM DDR4, 2666MHz) z możliwością rozszerzenia do 32 GB
Dysk SSD M.2 PCIe: 1024 GB (2 x 512 GB)
15,6-calowy panel IPS z matową matrycą o rozdzielczości 1920 x 1080 i częstotliwością odświeżania na poziomie 144 Hz
2,35 kg (z baterią)
Ci, którzy śledzą nasz portal od pierwszych wpisów, mogą kojarzyć mnie jako xboksowca, który zaciera ręce na każdą aktualizację Game Passa. Od niedawna abonament Microsoftu zawitał także na pecetach, co w kontekście niniejszej recenzji dało mi kilka dodatkowych możliwości zabawy przetestowania HP Omen X 2S. Dodatkowo miałem okazję sprawdzenia go w takich tytułach, jak Wiedźmin 3: Dziki Gon, Battlefield V, Far Cry 5 czy Assassin’s Creed Odyssey. Ograłem na nim również absolutną świeżynkę w postaci demonstracyjnej wersji Pro Evolution Soccer 2020.
Przy swojej mobilności i innowacyjności HP Omen X 2S oferuje komfort grania na naprawdę wysokim poziomie. Poza specyficznym, jak wiadomo, Assassin’s Creed Odyssey, a także Battlefieldem V z włączonym Ray Tracingiem, w żadnej grze nie zdarzyło się OMEN-owi zejść poniżej 60 klatek na sekundę. A mówimy o rozgrywce z ustawieniami wideo ultra/uber w rozdzielczości Full HD.
Żeby nie być gołosłownym, oto rezultaty przeprowadzonych testów przy użyciu czterech gamingowych „killerów”:
Oczywistym jest, że jeśli nie chcemy, by w strzelankach byle bot miał na nas używanie, konieczne jest podpięcie myszki, więc z oceną touchpada się wstrzymam, bo jest w tym laptopie raczej dla formalności. Cała reszta jednak z powodzeniem może nam służyć podczas wirtualnych potyczek, więc warto o niej wspomnieć.
Klawiatura jest piekielnie wygodna, z powodzeniem mógłbym z niej korzystać do pracy gryzipiórkowej, w grach spisuje się bez zarzutu. Oczywiście fajnym handicupem jest dodatkowy ekran, nad którym już się rozwodziłem, choć potrzeba odrobiny kreatywności, by znaleźć dla niego odpowiednie zastosowanie w grach.
Głośniki Bang & Olufsen oferują przyjemne, czyste brzmienie, przy czym odnoszę wrażenie, że umieszczono je w Omenie po to tylko, by jeszcze bardziej podkreślić klasę premium tego urządzenia. Dlaczego? Ano dlatego, że chłodzenie X S2, choć wysoce wydajne, skutecznie zagłusza każdy dźwięk, jaki się z nich wydobywa. Rada dla przyszłych posiadaczy laptopa – koniecznie zaopatrzcie się w dobre słuchawki.
Dopóki nie przetestowałem osobiście, wydawało mi się to marketingowym chwytem, którego moje upośledzone astygmatyzmem oko nawet nie dostrzeże. Myliłem się. Deklarowane 144 Hz w połączeniu z wydajnymi bebechami naprawdę robią robotę. Wyświetlany obraz jest bajecznie wręcz płynny, nawet przy dynamicznych scenach. Nie ma mowy o żadnych artefaktach i poświatach ciągnących się za postaciami będącymi w ruchu. Kosmos.
Jest coś, co trzeba wypowiedzieć na głos. Głośno i wyraźnie. To nie jest sprzęt dla każdego i nie mam tu bynajmniej na myśli wyłącznie aspektu finansowego. I tak, zdaję sobie sprawę, że z takim budżetem bez problemu złoży się potężnego desktopa, który swą mocą będzie wyrywać Wam w pokojach firanki z karniszy. Ale nie o to tutaj chodzi.
Desktopa nie zabierzecie ze sobą wszędzie. HP Omen X 2S już tak. Mało tego, prócz swojej notebookowej mobilności zaoferuje Wam wydajność bez kompromisów. Naprawdę, gra się na nim wybornie. Drugi ekran jest nie tylko innowacją samą w sobie, swoistą sztuką dla sztuki, ale bardzo przydatnym narzędziem, które można wykorzystać na wiele rozmaitych sposobów.
Inna rzecz – już sam widok pudełka z Omenem daje do zrozumienia, że oto mamy sobą produkt klasy premium. Pierwsza styczność z tym laptopem jedynie to potwierdza. Wykonanie jest perfekcyjne, design idealnie odzwierciedla charakter urządzenia. Dodajmy do tego unikatowość HP Omen X 2S, objawiająca się faktem, że na ten moment w Polsce dostępnych jest raptem dwadzieścia egzemplarzy (!) w różnych konfiguracjach…
I dojdziemy do momentu, w którym trzeba przyznać, że cena, choć wysoka, jest uzasadniona. Mało tego, jestem przekonany, że każdy, kto dokona świadomego (słowo klucz) zakupu Omena X 2S, nie będzie żałować ani jednej wydanej złotówki.