Dyski drożeją przez kryptowaluty, a ceny podniesie jeszcze opłata reprograficzna

Opłata reprograficzna niby nie obejmie smartfonów, uderzy za to w inne sprzęty, w tym w dyski SSD i HDD. Nośniki, które i tak już drożeją, bo zaczął się boom na nową kryptowalutę Chia. O ile zdrożeją dyski? Dlaczego w ogóle podlegają opłacie reprograficznej? I czyj to jest pomysł?

Problemy z dostępnością komponentów

Każdy, kto próbuje teraz (bo próbuje to dobre słowo) złożyć desktopa zmaga się z utrudnioną dostępnością komponentów. Nie wszystko da się kupić od ręki, co wynika z dwóch zasadniczych problemów. Pierwszym są globalne braki wywołane pandemią i zatrzymaniem produkcji. To się ciągnie i jeszcze będzie się ciągnąć.

Drugim są kryptowaluty, które szczególnie upodobałby sobie karty graficzne. Ta „niedogodność” również nieprędko zniknie, szczególnie że sam Elon Musk potrafi w jednym tweetem podbijać i gasić wartość poszczególnych kryptowalut.

NVIDIA spowolni koparki kryptowalut

Faktem jest, że brak GPU na rynku podnosi ich ceny. Karty graficzne są teraz bardzo drogie, więc i koszt całego zestawu wzrasta. Ceny pamięci RAM również wzrosły. Jakby tego było mało, ostatnio w górę poszybowały ceny nośników, bez których komputer zwyczajnie nie zadziała. Mowa o dyskach, zarówno HDD, jak i SSD. Ciężko więc mówić o jakieś alternatywie na przeczekanie, gdyż obydwie konstrukcje podrożały. I mogą dalej drożeć.

Kolejny problem to Chia i kryptogórnicy

Kryptowaluta Chia przedstawiana jest jako ekologiczna, bo w założeniu zużywa mniej energii od BitCoina (ten potrzebuje tyle prądu co Argentyna). Chia króluje na razie w Chinach, lecz nie ulega wątpliwości, że wkrótce wyleje się poza Państwo Środka. Szaleństwo zakupowe trwa na razie tam, a największe branie mają nośniki z najwyższej półki, czyli dyski korporacyjne.

Kiedy rośnie popyt, podaż powinna nadążać – tak nakazuje logika. Niestety przykład kart graficznych pokazuje, że wcale tak nie jest. Możliwości produkcyjne są ograniczone, bo to nie takie hop-siup postawić nową fabrykę GPU. Takie zakłady są w pełni zautomatyzowane i wymagają ogromnych nakładów finansowych. Do tego trzeba znaleźć kadrę, która będzie zarządzać procesami.

Istnieje w dodatku ryzyko, że bańka kryptowalut w końcu pęknie, a producenci pozostaną z nadprodukcją, czyli nadpodażą. Dokładnie tak samo może się stać z dyskami. Kiedy zabraknie już tych korporacyjnych, przyjdzie kolej na konsumenckie. Niewykluczone, że zmiana nośnika w komputerze stanie się luksusem powiązanym ze znacznie większym wydatkiem.

Na dokładkę podatek od smartfonów

Jak wynika z powyższego, lekko nie jest. Co gorsza, o ile da się pracować na komputerze bez karty graficznej (zintegrowany układ w zupełności wystarczy do Excela, Outlooka, Facebooka i Netliksa), o tyle bez dysku żaden komputer nie ruszy.

Z kolei powolne nośniki mocno uprzykrzają obsługę programów, nawet tych zdawałoby się niewymagających. Po co o tym piszę? Ano po to, że nasi rządzący wpadli na pomysł opodatkowania dysków w ramach opłaty reprograficznej.

dysk ssd pcie western digital

Wynikać ma to z faktu przechowywania na nośnikach treści, które mogą być objęte prawem autorskim. Tak na wszelki wypadek. I myli się ten, kto myśli, że podwyżka dotknie tylko dyski kupowane luzem.

Siłą rzeczy podrożeją też laptopy, gotowe stacjonarki, komputery All in One oraz serwery NAS. Każdy sprzęt mający dysk HDD lub SSD na pokładzie, a to już brzmi kuriozalnie, czyż nie?

Ile wyniesie podwyżka? Rząd planuje dodać do cen 4%, artyści mówią o 6% (więcej o tym w artykule: Czy czeka nas podatek od smartfonów? Co oznacza jego wprowadzenie?). Niemniej w połączeniu ze zwiększonym zainteresowaniem nośnikami będzie to kolejne obciążenie dla kupującego.