Komu to potrzebne?
Technikę time-lapse polecam właściwie wszystkim. Rodzice mogą z jej pomocą pokazywać dzieciom, jak zachodzą różne zjawiska chemiczne, fizyczne i biologiczne. Np. rozdzielanie cieczy o różnej gęstości.
Do niedawna do takich nagrań potrzebne było studio, profesjonalny (jednocześnie drogi) sprzęt. Dziś mamy tę technikę w kieszeni, dostępną z poziomu aparatu smartfona. Wystarczy kijek do selfie, obiekt do filmowania oraz cierpliwość. Trzeba jeszcze ustabilizować i unieruchomić smartfon, czasem zadbać o oświetlenie i gotowe.
Smartfon będzie filmował butelkę, Ty w tym czasie zajmujesz się swoimi sprawami. Po jakimś czasie demontujesz instalację i oglądasz film, który trwa nie kilka godzin, ale kilkanaście sekund (zależnie od interwału).
Tajemnica filmu poklatkowego polega bowiem na rejestrowaniu jednego obrazu co ileś tam sekund (czasami minut). To ileś tam określa wspomniany interwał. Im dłuższy interwał, tym więcej czasu musi upłynąć pomiędzy uchwyceniem kadru. W efekcie zbędna, czasochłonna otoczka jest pomijana, pozostaje tylko crème de la crème, czyli time-lapse w czystej postaci.