Sensory nie lubią nierówności
Doprecyzuję, że wcale nie mam na myśli realnych animozji pomiędzy sensorem (optycznym lub laserowym) a powierzchnią blatu biurka, ale błędy w detekcji ruchu, do których dochodzi w trakcie przesuwania myszy po nierównościach.
Brzmi to skomplikowanie, jak wiem, dlatego wyjaśnię bardziej obrazowo. Otóż ruch kursora na ekranie jest efektem odczytywania danych przez sensor umieszczony pod spodem myszy. Nieustannie wysyła on wiązki ku dołowi, analizując wnikliwie (acz błyskawicznie) sygnał powrotny. Wie dzięki temu, czy doszło do zmiany położenia. Jeśli tak, to odczytuje, w którą stronę i z jaką szybkością przemieściła się mysz.
Jednak sensor to tylko sensor. Martwy twór. Urządzenie zajmujące się przetwarzaniem informacji. Dlatego wszelkie nierówności, jakie znajdą się w zasięgu wiązki, również są odczytywane. Niestety ich obecność prowadzi do błędów w obliczeniach. Wspomniane błędy przekładają się na niedokładne odwzorowanie ruchu myszy. Kursor nie przesuwa się gładko, ale przeskakuje, mniej lub bardziej gwałtownie.
Mogłoby się wydawać, że ucierpi na tym głównie gracz albo grafik. Mylny to wniosek. Nie chce nawet myśleć, co rodzi się w głowie księgowej, która przez mysz nie może trafić we właściwe okienko arkusza kalkulacyjnego! Taka praca powoduje frustrację. Chyba się ze mną zgodzicie?
Całkowicie się nie zgadzam, mam myszkę Orochi V2 za 350 zł, przedtem miałem myszkę Logitech G305 i wole sto razy bardziej korzystać z myszki bezpośrednio na plastikowym biurku niż na wolnej podkładce. Tak, plastik na moim biurku jest gładki jak pupa niemowlaka i mega mega szybki, i jakoś w ogóle mi się nie niszczy ani biurku ani ślizgacze a gram po 7 godzin dziennie w BFV i jestem jednym z najlepszych graczy i nikt mnie nie przekona do korzystania z żadnej podkładki. Moje plastikowe, czarne biurko… a w zasadzie stół, jest najlepszą, najdokładniejszą i najszybszą podkładką na świecie.