Telewizor przyszłości nazywa się Micro LED

Innowacji w świecie TV ciąg dalszy. Były panele 4K, potem hucznie zadebiutowały modele 8K, a dziś świat niecierpliwie oczekuje na pierwsze telewizory z matrycami Micro LED. Pierwsze w komercyjnej sprzedaży, bo technologia miała oficjalną premierę na targach CES 2019. Ale z czym się Micro LED ogląda?

Gdzieś między LCD a OLED

Technologia Micro LED (nazywana też Micro-LED, microLED, mLED albo µLED) to nic innego, jak kolejny etap ewolucji ekranów z diodami LED. W odróżnieniu od swego pierwowzoru, czyli diody LED, struktura Micro LED jest wielokrotnie mniejsza, a jej grubość nie przekracza 100 µm. Dla zobrazowania dodam, że jest to 1/10 grubości ludzkiego włosa!

W przypadku mLED kluczowa jest technologia syntetycznego nanoszenia na podłoże. Wykorzystuje się w tym celu technologię drukowania albo napylania próżniowego, dzięki czemu diody mogą się pokrywać m.in.: szkło, plastik, czy metal. Stąd już tylko krok do elastycznych ekranów, jakie w latach 80-ych mogliśmy podziwiać w filmach Sci-Fi.

Czas na zalety microLED. Na początek o przewagach nad matrycami LCD, które przejawiają się w wyższym kontraście, krótszym czasie reakcji i niższym zapotrzebowaniu na energię (90% mniej niż LCD, 50% mniej niż OLED). Mało? Micro LED zapewnia 30-krotnie wyższą jasność obrazu niż ekrany OLED. Wciąż mało? Matryca Micro-LED osiąga jasność 1000-2000 nitów, co ma kluczowe znaczenie dla obsługi trybu HDR (High Dynamic Range).

Another brick in the wall

Jeśli myślicie, że ta nowinka jest ciekawa, ale pewnie będzie turbo-droga, z przyjemnością podważę tę tezę. Technologia Micro LED ma to do siebie, że nie wymaga tworzenia całej matrycy za jednym razem. W procesie produkcji powstają niewielkie moduły o identycznej wielkości i dopiero one łączone są w wyświetlacz o określonej przekątnej.

Najpewniej zaraz po premierze początku cena może wywoływać lekki zgrzyt zębów, ale z doświadczenia wiem, że rychło znajdzie się w zasięgu większości populacji. Chyba że Samsung planuje wejście smoka i zaskoczy rynek nie tylko jakością obrazu, ale i ceną. Dlaczego tak spekuluję?

Nowatorskie podejście do produkcji pozwala zredukować koszty, które stają automatycznie niższe niż w klasycznych ekranach LCD. Efekt wizualny obrazu dorównuje z kolei panelom OLED. Mało tego, telewizor z
µLED będzie trwalszy niż ten z OLED, czyli nie wypali się tak szybko i nie będzie na nim powidoków.

Porównanie do albumu „The Wall” Pink Floyd uznałem za najlepsze, bo de facto nic nie stoi na przeszkodzie, aby z modułów Micro LED tworzyć gigantyczne ekrany w swoim domu. Wyobraźcie sobie, że macie pustą, niezagospodarowaną ścianę w pokoju. Robicie pomiary, zamawiacie określoną liczbę paneli i montujecie je sobie. Jakże imponujący efekt można uzyskać! Aż chce się powiedzieć – sky is the limit. Zobaczcie z resztą sami, co mam na myśli:

Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Smartphone news (@all_about_technology_)

Dodam, że podczas CES 2019 Samsung zaprezentował telewizor Micro LED o przekątnej 75″. Ostrzę sobie zęby na większy, najlepiej taki, jak model The Wall 146″, zaprezentowany przez firmę Samsung rok wcześniej.

Kiedy telewizor Micro LED pojawi się w sprzedaży?

Nie wiem jak Wy, ale ja już dzisiaj rozsiadłbym się przed telewizorem z Micro LED i zafundował sobie maraton z Władcą Pierścieni w wersji reżyserskiej. Niestety, takie przyjemności muszę odłożyć w czasie o jakieś 2-3 lata. Aż tyle. Smuteczek.

Technologia microLED wymaga dopracowania, jeśli ma zdobywać rynek z marszu. Przedwczesna sprzedaż zwyczajnie mogłaby wywołać lawinę niepochlebnych komentarzy. A po co.

Na razie albo trzeba uzbroić się w cierpliwość, albo sięgnąć po
Samsung QLED, którym poświęciliśmy osobny materiał.