Warszawa, Sobieskiego 100 – niegdyś strzeżone osiedle sowieckich dyplomatów, dziś lokum dla ofiar wojny

Jedni mówią na niego „szpiegowo”, inni „ruski zły dom”. Położony na Mokotowie, przy Sobieskiego 100, gmach od lat przyciąga uwagę mediów. Kiedyś mieszkali tu sowieccy dyplomaci, później dzierżawiła go tajemnicza spółka. Dzisiaj Rafał Trzaskowski chce urządzić tam mieszkania dla uchodźców z Ukrainy. Jest tylko jeden problem – Federacja Rosyjska twierdzi, że budynek to nadal jej własność.

Sobieskiego 100 – luksusowe lokum dla sowieckich oficjeli

modernistyczny blok
źródło: cargocollective.com

Zacznijmy jednak od początku. W latach 70. ZSRR postanowił wybudować w Warszawie przeznaczony dla personelu dyplomatycznego wieżowiec. Taki, wiecie-rozumiecie, nowoczesny i luksusowy, odpowiedni dla namiestników i nadzorców ludowej Polski. Władze PRL przekazały towarzyszom radzieckim działkę na Dolnym Mokotowie, przy Sobieskiego 100. Lokalizacja była dość „strategiczna” – nieopodal znajdował się Sztab Generalny Wojska Polskiego. Budowę rozpoczęto w 1977 roku. Po kilkunastu miesiącach Ambasada Rosyjskich Dyplomatów, jak oficjalnie nazwano to miejsce, była gotowa do użytkowania.

Przyznam, że modernistyczna forma budynku, wieżowca o ciekawej, kaskadowej bryle, w latach 80. musiała robić na Warszawiakach wrażenie. Oczywiście nikt niepowołany nie mógł się tam dostać – teren otoczono grubym murem, w bramie strażnicy legitymowali każdego, kto chciał wejść na teren posesji.

Mówiąc wprost, Sobieskiego 100 było w zasadzie pierwszym w Polsce zamkniętym osiedlem, istnym miastem w mieście. Radziecki korpus dyplomatyczny do swojej dyspozycji miał tu saunę, siłownię, fryzjera, gabinet dentystyczny i salę kinową. Niejeden mieszkaniec współczesnego Miasteczka Wilanów mógłby pozazdrościć.

Sobieskiego 100 i nowe czasy

Blok
źródło: iMokotow.pl

Gdy w 1989 roku blok wschodni trafił szlag, sowieccy dyplomaci wrócili do ojczyzny światowego proletariatu. Ta zaś, dzięki łaskawemu wyrokowi Opatrzności, dwa lata później również wylądowała na śmietniku historii. Ale, już opustoszały, wieżowiec przy Sobieskiego 100 w Warszawie został. Jego status prawny był niejasny – władze III RP chciały go odzyskać, Rosjanie zaś ani myśleli go oddawać. Nie płacili też ani grosza podatków. Uznali bowiem, że teren, na którym stoi wieżowiec, to część terytorium ich państwa.

W 1998 roku radni gminy Mokotów postanowili obiekt wydzierżawić. Przetarg wygrała dość tajemnicza spółka. „Fart”, bo o niej mowa, budziła spore kontrowersje. Handlowała ze wschodem, zatrudniając przy tym pracowników Centrali Handlu Zagranicznego (którzy często byli etatowymi pracownikami wywiadu PRL), PGNiG, a nawet ludzi, którzy negocjowali polsko-rosyjskie umowy gazowe. W 2005 roku przedsiębiorstwem zainteresowała się ABW.

Potem spółka upadła, a na Sobieskiego 100 znów pofatygowali się radni. Od pilnujących bramy ochroniarzy usłyszeli, że jeśli chcą wejść, to muszą mieć zgodę rosyjskiego ambasadora. Ten zaś powiedział, że cały ten przetarg od początku był nielegalny, a wieżowiec należy do Federacji Rosyjskiej i basta. Nie muszę chyba mówić, że Rosjanie nie zapłacili ani grosza za użytkowanie nieruchomości. A trochę się tych groszy nazbierało – w 2016 roku należność wynosiła 7,8 mln złotych. Sądowe wyroki wzywające do uregulowania długu Moskale ignorowali.

Sobieskiego 100, czyli „szpiegowo”

Opuszczony budynek stał się bohaterem wielu krążących po Warszawie legend i plotek. Zamknięty na cztery spusty, obwieszony (niedziałającymi) kamerami oraz ostrzeżeniami, że jest to teren Ambasady Rosyjskiej, znajdujący się pod ochroną oddziału specjalnego policji, pobudzał wyobraźnię. Niektórzy sądzą, że pod koniec XX i na początku XXI wieku budynek przy Sobieskiego 100 wykorzystywały rosyjskie służby. Stąd zresztą wzięło się „szpiegowo”.

To, że w pierwszej dekadzie XXI wieku coś się tam działo, nie ulega raczej wątpliwości. Warszawscy eksploratorzy z grupy Urbex Polska, penetrując Sobieskiego 100, znaleźli rosyjskie gazety z 2005 roku oraz liczne dokumenty wypełnione cyrylicą. Ponadto w niektórych częściach instalacji elektrycznej nadal płynął prąd i gdzieniegdzie dało się zapalić światło. Wyglądało więc na to, że wieżowiec nie był tak do końca opustoszały.

„Sotka”

Przy Sobieskiego 100 przez jakiś czas dział też Club 100, potocznie nazywany „Sotką”. Było to ciekawe miejsce – wchodzili tam tylko ci, którzy mieli przepustkę lub rosyjski paszport. Organizowano tam liczne zamknięte imprezy, sylwestrowe bale etc. Warszawiacy plotkowali, że w lokalu było więcej kałasznikowów, niż gości. Często dochodziło tam do burd, często interweniowała policja. Po paru latach klub zamknięto.

źródło: cargocollective.com

Demonstracje, Bloodymir i wymalowane flagi

budynek
źródło: kontakt24

Kilka dni temu, 1 marca, ktoś na ostatnim piętrze budynku namalował polską i ukraińską flagę. To ślad po antyputinowskim proteście, który przeszedł ulicami Warszawy. Prócz malunku na mur przy Sobieskiego 100 naklejono plakat ze zdjęciem Władimira Władimirowicza i podpisem: „Widziałeś/aś tego mężczyznę? On chce, żebyś się bał. Zamiast dać się sprowokować EDUKUJ SIĘ!”. Obok postawiono transparent z kolejnym „Bloodymirem” oraz kilka butelek imitujących koktajle mołotowa.

Trzaskowski „odbija” Sobieskiego 100 i chce udostępnić je ukraińskim uchodźcom

Rafał Trzaskowski
źródło: portalszamorzadowy.pl

1 marca prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski poinformował, że w wieżowcu przy Sobieskiego 100 miasto urządzi mieszkania dla ukraińskich uchodźców.

Decyzja o podjęciu działań wobec nieruchomości przy ul. Sobieskiego ma bezpośredni związek z napaścią Rosji na Ukrainę. Nie zgadzamy się z tym bestialskim aktem agresji. Czas skończyć z pobłażliwym traktowaniem Federacji Rosyjskiej, także w zakresie bezprawnie zajmowanych budynków – stwierdził Rafał Trzaskowski.

Warszawski ratusz tak uzasadnia swoje działania:

Polskie władze dysponują prawomocnym wyrokiem z 2016 r. nakazującym oddanie bezprawnie zajmowanej nieruchomości oraz spłatę ponad 7 mln zł należności wraz z odsetkami. W ubiegłym tygodniu miasto złożyło wniosek do komornika sądowego o wszczęcie postępowania egzekucyjnego w sprawie budynku przy ul. Sobieskiego. To kończy długoletnie starania podejmowane przez prezydenta stolicy o dobrowolne wydanie nieruchomości przy ul. Sobieskiego.

W budynku ma powstać 100 mieszkań dla rodzin uciekających z ogarniętej wojną Ukrainy. A więc gmach, który służył niegdyś sowieckiej imperialnej administracji dziś da schronienie ludziom, których ten sam krwawy imperializm, przebrany tylko w nowe szatki, wygnał z domu.