Wprowadzenie dość sporych otwartych obszarów, po których można przemierzać pieszo i jeździć samochodem, prezentują się bardzo ładnie. Znacznie spowalniają jednak rozgrywkę i widać, że zostały stworzone na modłę współczesnych gier z otwartym światem. Oprócz dosłownie garści znaczących punktów na mapie, posuwających fabułę do przodu, cała ta przestrzeń została wypełniona obszarami, w których zdobywa się jedynie lepszy ekwipunek i zasoby.
Exodus posiada także archaiczne sekwencje, jak chociażby strzelanie na szynach czy też momenty, w których musiałem przebijać się przez setki przeciwników niczym Rambo. Byłem tym tytułem tak zmęczony, że pod koniec gry chciałem go zwyczajnie skończyć i odinstalować.
Rozumiem, że twórcy chcieli zaoferować produkcję ładniejszą i większą niż wszystko, co do tej pory stworzyli. Mam jednak wrażenie, że zasoby poszły głównie w sztuczne wydłużenie produkcji i jej marketingowe napompowanie. Ucierpiał na tym także klimat. Nie spodobała mi się zamiana klaustrofobicznych i przerażających tuneli metra, czy też zrujnowanych ulic Moskwy na pustynie i lasy.
Oczekiwałem czegoś więcej
Po przejściu Metro 2033 ogrywając kolejne odsłony serii, oczekiwałem znacznego skoku jakościowego. O ile Last Light rzeczywiście poszło we właściwym kierunku, oferując rozwiązania bardziej ewolucyjne niż rewolucyjne, tak Exodus był dla mnie jak Kevin sam w Nowym Jorku. Niby to wciąż znany i lubiany Kevin, a sam film miał znacznie większy budżet, nie ma jednak podejścia do oryginału.
Gdzieś w tej pogodzi za ściągnięciem jak największej grupy graczy i pokazaniu możliwości technicznych zagubiła się esencja serii. Mroczne, paranormalne i przygnębiające lokacje, nawiedzane przez duchy cywili i przejęte przez mutanty w pierwszych dwóch odsłonach budowały rewelacyjny obraz świata po wojnie atomowej. Exodus nie jest już tak mroczny i przytłaczający.
Szczerze mówiąc to jeśli chodzi o kontynuację tej serii, to chciałabym aby ponowznie pojawił się Cienie z poprzednich części. Szczególnie, że pod koniec Last Light jest mowa, że kiedyś się spotkają. Moim zdaniem dodanie ich nie jako easter eggów, a jakiejś misji czy choćby przeplecenie ich ponownie przez życie Artema, byłoby nie tylko miłym powrotem do przeszłości, ale i bardzo ciekawą rzecza, której mechanikę można rozbudować jeszcze bardziej. Mogą dać nawet pojedyncza misję, gdzie dochodzi do ponownego spotkania czy coś :). Liczę na to ^^