Kamera w Galaxy S9
Ale czas wrócić do aparatu Galaxy S9. Najpierw tego, bo w klasycznej dziewiątce Samsung umieścił pojedynczy moduł, za to z podwójną, mechanicznie zmienną przesłoną (f/1.5 oraz f/2.4). Inspiracji miało dostarczyć ludzkie oko, które dysponuje umiejętnością regulacji ilości światła.
W słoneczny dzień, kiedy światła jest dużo, źrenica oka pozostaje mała – w Galaxy S9 działa wtedy przesłona f/2.4. Z kolei w ciemności rozszerza się, żeby przez rogówkę mogło wpaść jak najwięcej światła i żebyśmy nie byli ślepi. Aparat Galaxy S9 aktywuje wówczas przesłonę f/1.5. Dwa oblicza jednego obiektywu rzeczywiście były nowatorskie, a i teraz ciężko mi znaleźć w pamięci smartfon z taką funkcją. Zamiast tego stosowane są wyspecjalizowane obiektywy, o przesłonach różnej wartości.
Tym sposobem, utrzymując minimalizm tylnego panelu, udało się wdrożyć ciekawy mechanizm fotograficzny. Klasyczne zdjęcia w dzień, a potem jedno tapnięcie i można robić klarowne ujęcia przy słabym świetle. I to zdjęcia tak dobre, że u wielu osób obserwowało się zjawisko opadającej szczęki. Zatem zabieg godny uznania. Zwieńczeniem całości było softowe budowanie pojedynczego kadru z aż 12 klatek.