Nie wszystkie zmiany w PS5 Slim korzystne. Sony jak Apple
Wyjaśnijmy sobie jednak coś na samym początku. PS5 Slim to nie PS5 Slim, ale nadal „zwykłe” PS5. Sony jest niby zgodne z tradycją, ale nie do końca. PS5 Slim nie jest jednak Slimem tylko z nazwy, bo w całej reszcie – jak najbardziej jest. Można się pogubić, jednak na potrzeby artykułu nie sposób nie określać jej Slimem.
PS5 Slim to szybciej, więcej i lepiej? No właśnie niekoniecznie, ale tego raczej nikt się nie spodziewał. Jest to raczej tak samo szybko, ale mniej i niekoniecznie pod każdym względem lepiej. Ale mniej w dobrym tego słowa znaczeniu. Wersje odchudzone nie przynoszą jednak drastycznych zmian, a na pewno nie w najważniejszych „bebechach”. Podzespoły są więc nietknięte – nadal masz ten sam procesor, ten sam układ graficzny i taką samą ilość RAM-u.
Proces technologiczny, w jakim powstało APU (procesor i układ graficzny), jest zmianą na plus tylko w stosunku do premierowych wydań PS5. Kolejne rewizje konsoli już korzystały z układu w niższej litografii, która przekłada się korzystnie na koszty produkcji i pobór energii, a tym samym także na temperatury. PS5 Slim powinno wypaść więc porównywalnie pod względem kultury pracy do ostatnich rewizji PlayStation 5.