Nothing Ear (1) usłyszymy już 17 sierpnia? Poznajcie nowe, transparentne słuchawki TWS

Pamiętacie jeszcze początki OnePlusa? Flagship killer, prezentacja dwójki z wykorzystaniem VR wideo na YouTubie, sprzedaż tylko dla zaproszonych użytkowników. Jeśli nie tylko pamiętacie, ale też tęsknicie, mamy interesujące wiadomości. Carl Pei – jeden z motorów napędowych OP – na początku 2021 roku poszedł na swoje. Powołał wtedy do życia nową markę o wdzięcznej nazwie Nothing. Pierwszym produktem w jej portfolio mają być słuchawki TWS Nothing Ear (1). Oto kilka informacji na ich temat.

Na naszym portalu znajdziecie już recenzję Nothing Ear: Jak nic stało się materialne, czyli test i recenzja słuchawek Nothing Ear (1)

O co w ogóle chodzi z Nothing?

W zamyśle Carla Peia Nothing ma być nową jakością w świecie technologii. Dokładniej ma znosić bariery między człowiekiem a technologią. Mowa trawa? Na razie tak. Choć trzeba przyznać, że grono odpowiedzialnych za ten brand osób może robić wrażenie.

Oprócz wspomnianego już Peia na scenie pojawiają się bowiem Tony Fadell (twórca iPoda), Kevin Lin (współzałożyciel Twitcha), Steve Huffman (CEO Reddita) i Casey Neistat (całkiem popularny YouTuber). Taka mieszanka doświadczenia i fantazji pozwala mieć nadzieję na przynajmniej małą rewolucję.

ciemnoskóra kobieta z sluchawkami nothing ear (1) w uszach

A o co dokładnie chodzi z Nothing Ear (1)?

Znajomość pełnego kontekstu podpowiada: to nie będą kolejne zwykłe słuchawki TWS. I w sumie trudno się z tym nie zgodzić, bo już sam design obiecuje coś ciekawego. Największa w tym zasługa transparentnej obudowy sticka, która pozwala dostrzec układy scalone. Wygląda to ciekawie i choć nie jest nowością w świecie słuchawek (sprawdźcie chociażby niektóre modele marki Shure), wprowadza powiew świeżości na nieco skostniały rynek. A o to przecież chodzi twórcom.

słuchawki nothing ear (1)

No i trzeba przyznać, że całość – z tymi masywnymi, zaokrąglonymi kopułkami i estetyczną grą kolorów – zwyczajnie przykuwa wzrok.

Nothing Ear (1) – specyfikacja

Pora przyjrzeć się nieco bliżej specyfikacji Nothing Ear (1). Same dane nie zapowiadają rewolucji, ale wiadomo, że dużo zależy też od strojenia. Za nie odpowiadać ma teenage engineering – szwedzka grupa mająca w portfolio kilka ciekawych pozycji, m.in. designerskie the magic radio.

Ale do rzeczy. Dokanałowe Nothing Ear (1) wyposażono w:

  • Przetwornik dynamiczny o średnicy 11,6 mm (brak bardziej szczegółowych informacji o tworzywach).
  • Przestrzenne (jak na te wymiary) komory przepływu powietrza, które mają zwiększać dynamikę brzmienia.
  • ANC działające w Minimum oraz Maximum Mode i tryb Awareness.
  • Technologię Clear Voice (zapowiada się bardzo ciekawie, ponieważ zgodnie z deklaracją producenta podczas rozmów system ma działać tak skutecznie, że wyciszy nawet wiatr o prędkości do 40 km/h).
  • Łączność zgodną ze standardami Bluetooth 5.2.
  • Panele dotykowe umożliwiającą sterowanie gestami.
  • Dedykowaną aplikację ear (1) (kompatybilna z iOS i Androidem).
  • Trzy pary silikonowych nakładek.
słuchawki nothing ear (1) w etui

Warto jeszcze dodać, że każda ze słuchawek waży 4,8 g i spełnia normę odporności IPX4. Czas pracy budsów ma wynosić około 5 godzin, transparentne etui przedłuży go nawet do 34.

Nothing Ear (1) – cena i dostępność

W Polsce Nothing Ear (1) można już kupić za 469 zł. Trzeba przyznać, że taka cena wydaje się bardzo atrakcyjna, jeśli zestawić ją z kwotami, których za swoje produkty oczekuje konkurencja (choćby takie OnePlus Buds Pro).

A jak to jest z dostępnością? Słuchawki znajdziecie już w ofercie x-komu, do której trafiły na wyłączność. Termin realizacji zamówień nie jest jeszcze znany, ale wszystko wskazuje na to, że będzie to 17 sierpnia. Kiedy tylko zdobędziemy więcej informacji, na pewno się nimi podzielimy.


Tymczasem w oczekiwaniu na dobre wiadomości podzielcie się swoimi opiniami i przeczuciami odnośnie do Nothing Ear (1).

Źródła: Nothing, teenage design