Carl Pei rozpieszcza estetów? Nothing Ear (1) w nowej wersji kolorystycznej

Nothing Ear (1) weszły na rynek jako korzystniejsza cenowo i bardziej atrakcyjna wizualnie alternatywa dla słuchawek TWS popularnych marek. W tej roli poradziły sobie dobrze, choć recenzenci i bardziej wymagający użytkownicy (jak np. Łukasz z naszej redakcji) wskazali kilka rzeczy do poprawy. Tym słuchawkom można jednak co nieco wybaczyć. Są bowiem rozsądnie wycenione i wyróżniają się designem. I to właśnie w tony estetyki uderza Nothing, wprowadzając na rynek nową wersję swoich TWS-ów. Proszę Państwa, oto Nothing Ear (1) Black.

W środku nic się nie zmieniło

Najpierw „zajrzyjmy” do środka. Za brzmienie czarnych Nothing Ear (1) odpowiada dynamiczny przetwornik z grafenową membraną o średnicy 11,6 mm. Dość spore (jak na tak kompaktowe słuchawki) czasze stwarzają dla nich odpowiednią przestrzeń. I – po przeczytaniu paru recenzji – wiemy już, że niskie tony zdecydowanie są mocną stroną Nothingów. Ale nie będę się o tym przesadnie rozpisywał, skoro zrobił to już Łukasz:

Ponadto Nothing Ear (1) oferują oczywiście ANC i tryb transparentny. A jedno ładowanie baterii wystarcza im nawet na 5 godzin pracy (z etui do 34). Przy tym wszystkim ważą zaledwie 4,7 g i spełniają normę IPX4.

nothing ear (1) opakowanie
Źródło: Nothing

Za to na zewnątrz…

…wygląda to jeszcze lepiej. Przynajmniej moim zdaniem. I niczego nie zmienia fakt, że jeśli chodzi o estetykę, Nothingi nie mają zbyt dużej konkurencji wśród TWS-ów. Te słuchawki w czarnej wersji prezentują się po prostu bardziej elegancko. I zanim powiecie, że i tak wsadzamy je w uszy, popatrzcie na zdjęcia:

Źródło: Nothing

Teraz z trochę bliższej odległości:

Źródło: Nothing

I jeszcze w takiej stylizacji:

kobieta w czerwonym swetrze i czapce z daszkiem i z słuchawkami Nothing Ear (1)
Źródło: Nothing

Czarne Nothing Ear (1) już niedługo pojawią się w x-komie

I zrobiłyby to w x-komie. Tak się bowiem składa, że ten do końca roku ma wyłączność na TWS-y od nowej marki Carla Peia. Już możecie składać zamówienia. O dacie ich realizacji powiadomię w aktualizacji do tego wpisu.

Nothing Ear (1) czarne


A na koniec taka mała rada ode mnie: jeśli chcecie komuś sprezentować słuchawki TWS i macie na ten cel odłożone około 500 zł, weźcie Nothing Ear (1) pod uwagę. To nie tylko słuchawki, ale jeszcze „coś oryginalnego”. Kto wie, może za kilkanaście lat ten sprzęt będzie miał wartość kolekcjonerską. W końcu Nothing ma bardzo ambitne plany, których efekty zobaczymy już niedługo.

PS Białe wciąż w sprzedaży: