Co 2 aparaty to nie 1
Pierwszy aparat zainstalowano klasycznie, z tyłu. Drugi zagościł na froncie, pozwalając na robienie selfie. Pierwszych w klanie Apple, co postawiło iPhone 4 wysoko w hierarchii produktów z Cupertino. Fajerwerków nie było, to prawda, bo aparat główny korzystał z matrycy o rozdzielczości 5 Mpix. Dziś to śmiesznie mało, lecz w roku 2010 przyzwoicie.
Muszę też przypomnieć, że w sprzęcie Apple liczby nigdy nie stanowiły o sile. Wszystko, co najlepsze pochodziło z technologii. iPhone 4 potrafił tym samym wycisnąć dużo dobrego z aparatu 5 Mpix, zwłaszcza że moduł otrzymał wsparcie trybu HDR, przydatnego głównie na zewnątrz.
Druga kamera, ta frontowa ze skromnym 0,3 Mpix, znalazła się tuż obok głośnika. Próżno szukać w niej trybu portretowego, niemniej pierwsze kroki do autoportretów zostały poczynione. Robienie zdjęć i kręcenie filmów (te w jakości 720 px) odbywało się sprawnie, gdyż producent zadbał o prosty i intuicyjny interfejs aplikacji aparatu.