Imagen przetworzy nawet najbardziej postrzelone słowa na obraz
Na stronie https://imagen.research.google/ można samemu sprawdzić, o co chodzi. Google prezentuje tam tekst z różnymi wariacjami i po kliknięciu na konkretną frazę pojawia nam się inny obraz wygenerowany przez SI. Google chwali się, że gdy pytało ludzi, czy ich wersja zamiany tekstu na obrazy jest lepsza, czy gorsza od konkurencji, Ci mieli orzec, że Imagen przewyższa inne rozwiązania pod względem dokładności i wierności obrazu.
Niestety nie mamy wglądu w to, jak przebiegały te „zawody”, ani w to, kto i na jakiej podstawie ustalał ich zasady, więc traktujemy wynik jako część korpo marketingu. Wszak, gdy wskakujemy na rynek, na którym działają już systemy o ugruntowanej pozycji, to nowy produkt musi być „nojlepszy, Panie, nojlepszy, prosto z fabryki”.
Mimo wszystko bierzemy jednak pod uwagę, że mając takie Big Data, jak ma Google, mogli wysmażyć coś naprawdę dobrego. Mają tam w Google również spore moce obliczeniowe i całkiem łebskich gości, więc mogło im się to wszystko dodać i dać konkretny wynik.
Tak czy inaczej, wyścig po SI nabiera tempa i niejedne dolary widzi już na horyzoncie. W związku z tym włodarze niejednej firmy rzucają na ten front strategiczne odwody ludzkie wyposażone w umiejętności dalece odbiegające od potencjału myślowego piszącego te słowa.
Niestety jako małe żuczki nie zobaczymy go w akcji i nie potestujemy go sami, ponieważ Google boi się, że zostanie on wykorzystany w niecny sposób. Tak przynajmniej piszą na CNET. Niestety z testów wyszło im, że Imagen jest zbyt mało inkluzywny i stereotypowy i ma bias i w ogóle jest be. Oczywiście tak naprawdę jest cacy, tylko dane są widać be, bo działa na danych, a dane tworzą ludzie, więc w sumie to by z logiki wynikało, że ludzie są be…