Muszę przyznać, że ten drugi element mocno doskwierał mi podczas przebijania się przez zastępy draugrów, trolli, upiorów i walkirii – w końcu ileż można młócić ciągle tych samych przeciwników (albo ich wariacje) i przeczesywać podobne obszary. Nawet najwytrwalsi mogli się zmęczyć. Tym razem zwiedzisz wszystkie pozostałe regiony (w sumie 9 światów), które były wcześniej zablokowane, więc na nudę nie będziesz narzekać. Backtrackingu (powracania do tych samych lokacji) nie sposób było całkiem uniknąć ze względu na niezmienioną strukturę gry, ale jest on tym razem mniej odczuwalny.
Od strony scenariusza God of War Ragnarok jest według recenzji jeszcze lepszy: smakowite, często zabawne dialogi, dobrze napisane postaci (wiele nowych twarzy), a sama historia to znakomite zwieńczenie dylogii (tak, nordycka historia Kratosa kończy się na tej części). Twórcy położyli jeszcze większy nacisk na fabułę i przerywniki filmowe, które stoją na najwyższym poziomie, do którego zresztą już przyzwyczaiły flagowe tytuły ze stajni Sony. Wszystkie te zmiany przełożyły się na jeszcze dłuższy czas grania (w Ragnaroku możesz spędzić spokojnie 30-40 godzin).
Ale czy wszystko w nowych przygodach Kratosa zagrało melodyjnie?
No właśnie nie do końca. Mimo że recenzje raczej chwalą każdy element składowy Ragnaroka, począwszy od mechaniki rozgrywki, a skończywszy na wielowątkowej i często nieprzewidywalnej fabule, to nie obyło się bez zarzutów.