Po co mi w ogóle fotel dla gracza?
Czasami żałuję, że nie prowadzę statystyk dotyczących częstotliwości, z jaką ludzie zadają mi pytanie: po co mi fotel gamingowy?
Oczywiście, że do siedzenia. Jednak nie do takiego siedzenia jak przy obiedzie, herbacie, czy przed telewizorem. Mam na myśli siedzenie z wygodą w całym znaczeniu tego słowa.
Przede wszystkim siedzenie z właściwie podpartymi plecami. Pisząc o właściwym podparciu, mam na myśli dopasowanie do lędźwi i szyi – odcinkach kręgosłupa najbardziej narażonych na niewygodę. Właściwe podparcie należy się też ramionom, a do tego niezbędne są regulowane podłokietniki. Miłym dodatkiem jest funkcja bujania, a doświadczeni gracze bardzo cenią sobie możliwość odchylenia oparcia do tyłu, nierzadko do pozycji leżącej.
W konstrukcję fotela gamingowego wpisana jest ponadto ergonomia, która ma szczególne znaczenie w przypadku dzieci i młodzieży. To młodzi ludzie spędzają najwięcej czasu na gamingu i to z myślą o nich fotele dla graczy mają taką, a nie inną budowę.
Fotel dla gracza projektowany jest także z myślą o trwałości. Jest więc odpowiednio wytrzymały (jak wiadomo, gaming obfituje w emocje), pozwala zmieniać wysokość siedziska, kąta nachylenia oparcia, a także na zmianę położenia podłokietników.
Ma dodatkowo koła, które nie rysują podłóg. Ma wreszcie tę drapieżną prezencję. Dzięki niej nie sposób pomylić fotela gamingowego z krzesłem biurowym, co dla prawdziwego gracza byłoby zresztą grzechem.