FIFA 20 i prztyczek w nos od PES-a
Na linii frontu starej jak świat wojenki między FIFĄ a Pro Evolution Soccer doszło do bardzo ciekawego manewru. Choć zdawać by się mogło, że dominacja symulatora od EA Sports jest już od wielu lat niemożliwa to zakwestionowania, tak Konami najwyraźniej nie zamierza składać broni.
Świadczyć o tym prztyczek w nos EA, jakim stała się umowa licencyjna na wyłączność zawarta właśnie między twórcami PES-a, a piłkarskim mistrzem Włoch – Juventusem. Umowa ta stanowi dla Konami tryumf podwójny – z jednej strony włącza Juventus w poczet licencjonowanych klubów w Pro Evolution Soccer, których wciąż jest jak na lekarstwo, z drugiej – „zabiera” go z FIFY, rozlewając sporawych rozmiarów plamę na wizerunku Electronic Arts.
Zaczęło się od tego, że twórcy Pro Evolution Soccer ogłosili zawarcie umowy z mistrzem Włoch, tym samym potwierdzając, że w nowej odsłonie gry zagramy już nie „PM Black White”, ale Juventusem – z oryginalnym herbem, strojami i stadionem Allianz Stadium. Co ciekawe, współpracę nawiązano również z innymi klubami, takimi jak Manchester United i Bayern Monachium, choć te marki pozostaną w FIFIE 20 w niezmienionym kształcie.
Dlaczego więc tylko Juventus? Cóż, pewnie dlatego, że tylko z Juventusem kontrakt podpisany został na wyłączność. W każdym razie niedługo po ogłoszeniu 3-letniego „mariażu” PES-a z mistrzami Włoch, Electronic Arts wydało oświadczenie, w którym poinformowało o zakończeniu współpracy z turyńskim klubem.
Warto nadmienić, że ostatnią odsłonę piłkarskiego symulatora od EA reklamował na okładce Cristiano Ronaldo, a więc gracz właśnie Juventusu. Ambasadorem FIFY 19 był też inny zawodnik Juve – Paulo Dybala.